Ewelinko! Co Ty gadasz?! Jak możesz myśleć, że tu nie pasujesz?! Pasujesz jak najbardziej! I nie wyobrażam sobie tego wątku bez Ciebie!
Nie musisz tryskać optymizmem. Raczej rzadko się zdarza, aby w takiej sytuacji być szczęśliwym. Ja też mam złe dni i nic mi się nie chce i ryczę.
Każdy przechodzi takie sytuacje inaczej. Ja po prostu bardzo dużo przeszłam w życiu i doświadczyłam o wiele gorszych i bardziej stresogennych dla mnie sytuacji. Wypracowałam w sobie mechanizmy do radzenia sobie z tym, co złe. Ale nawet to czasem zawodzi.
I jeśli Ty nie masz entuzjazmu i cierpliwości, to może spróbuj uszczknąć go od nas. Po to tu jesteśmy. Aby te silniejsze, bardziej "doswiadczone" były wsparciem. By nakręcić się pozytywnie na wzajem.
Wczoraj byłam z koleżanka na tych zakupach
Lux, pytałaś na kiedy ma termin. Na początek sierpnia.
Oglądałyśmy mebelki. I wiecie co? Dla mnie to wszystkie były tragiczne. Żadnego kompletu bym nie kupiła. Albo jaskrawe, albo szare, albo jak ładne to z beznadziejnym rozkładem szafek i szuflad. Wniosek? Trzeba szukać w necie... Albo jechać do dużego miasta.
Potem zahaczyłyśmy o gigantyczny lumpeks. Udało mi się kupić pieknego, pluszowego kombinezon-pajaca dla jeszcze niensrodzonej Oliwki. Co prawda na 68cm, ale w zimę będzie idealny
W tymże szmateksie udało mi się kupić bluzeczkę z wiskozy (mój ukochany materiał) za całe 5zł
No i humor mi dzięki temu wszystkiemu wrócił i czuję się o wiele lepiej
Aaaa! No i Mąż Szanowny w czasie mojej nie obecności naprawił prodiż, wysprzątał kuchnię, zdjął pranie i obrał ziemniaczki na obiad... Chyba muszę częściej spotykać się z koleżankami.