Needi też jestem za testem z krwi,ale najlepiej poczekaj jeszcze chwilkę...czyli ile wytrzymasz.
Nikt lepiej od nas nie wie,co to znaczy "Pani poczeka jeszcze 2 tygodnie,to powtórzymy test/badanie/usg/robienie spaghetti (niepotrzebne skreślić)".
Co do komentowania cudzego życia...Zgadzam się z wami w 100%.Ja dość młodo zaszłam w ciążę,bo miałam 20 lat,a 21 jak urodziłam Sarę. Moja matka,o dziwo,nawet dość pozytywnie zareagowała,natomiast była JEDYNĄ osobą,która nie sugerowała aborcji czy zostawienia po urodzeniu.Wstyd mi o tym pisać,bo to w końcu rodzina,ja wiem,że chcieli mojego dobra,żebym skończyła studia i znalazła normalną pracę,a nie pakowała się w pieluchy...ale wtedy było mi bardzo przykro.Dzisiaj już rozumiem trochę ich podejście,aczkolwiek mnie osobiście nigdy do głowy by nie przyszła myśl o usunięciu,choćbym nie wiem w jakiej sytuacji była.
Oczywiście mówię o w miarę normalnym trybie życia,nie o patologii...
Ale na szczęście,jak urodziłam,cała rodzinka się zakochała w młodej.I dzisiaj świata poza nią nie widzą,a moi dziadkowie,to nawet mnie tak nie rozpieszczali jak ją.

Swoją drogą,u mnie w rodzinie nikt nie wie o moich starankach o drugie dziecko,bo by mnie chyba ukamieniowali...I już słyszę te komentarze złośliwe...Ehhh...
Na szczęście to moje życie i ja decyduję o sobie.;-)


Co do komentowania cudzego życia...Zgadzam się z wami w 100%.Ja dość młodo zaszłam w ciążę,bo miałam 20 lat,a 21 jak urodziłam Sarę. Moja matka,o dziwo,nawet dość pozytywnie zareagowała,natomiast była JEDYNĄ osobą,która nie sugerowała aborcji czy zostawienia po urodzeniu.Wstyd mi o tym pisać,bo to w końcu rodzina,ja wiem,że chcieli mojego dobra,żebym skończyła studia i znalazła normalną pracę,a nie pakowała się w pieluchy...ale wtedy było mi bardzo przykro.Dzisiaj już rozumiem trochę ich podejście,aczkolwiek mnie osobiście nigdy do głowy by nie przyszła myśl o usunięciu,choćbym nie wiem w jakiej sytuacji była.

Ale na szczęście,jak urodziłam,cała rodzinka się zakochała w młodej.I dzisiaj świata poza nią nie widzą,a moi dziadkowie,to nawet mnie tak nie rozpieszczali jak ją.


Swoją drogą,u mnie w rodzinie nikt nie wie o moich starankach o drugie dziecko,bo by mnie chyba ukamieniowali...I już słyszę te komentarze złośliwe...Ehhh...
