reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

..:: Staraczki marzec 2013 ::..

Dzięki dziewczyny, ja jestem już w domu wypisałam się na własne żądanie, miałam zabieg o 13, zrobili mi bete tylko 48 :(... ale będe się dzielnie trzymać i za jakiś czas znowu spróbujemy.
 
reklama
Aniołek BB - to Twoja pierwsza strata? Przytulam Cię mocno!!!

Delleware - mysz? :D No nieźle :D Ja się nie boję myszy ;) Bardziej tego, że taka dzika to ugryźć może, bo ja już bym na ręce chciała brać :-) Tylko pająki mnie przerażają :szok:

Agaawa - no ja jestem wariatka :-D Nie chcę się załamywać, co będzie to będzie...

Mój J zabrał mnie na kolację, właśnie wróciliśmy. Ale się najadłam plackiem po węgiersku i krewetkami :szok: Ledwo się ruszać mogę ;-)
 
Aniolek, trzymaj się dzielnie, z czasem na pewno będzie lepiej. Ja też jak poszłam do szpitala z krwawieniem już, to wypisałam się sama. W domu lepiej się czułam, a i tak tam położyli mnie między ciężarnymi i okropnie się czułam :-(

Delleware - mysz? :D No nieźle :D Ja się nie boję myszy ;) Bardziej tego, że taka dzika to ugryźć może, bo ja już bym na ręce chciała brać :-) Tylko pająki mnie przerażają :szok:

Moja była dzika ;-) A pająków to ja się nie boję, mogą nawet po mnie łazić. Ale myszy mnie brzydzą, nie boję się, ale to futro mają okropne :baffled: fuj
 
A ja strasznie się boję i jakby po mnie łaził i bym to zobaczyła to bym chyba ryczała od razu :szok: Mam sposób na pająki :D Kiedyś jak moi rodzice jeszcze mieszkali w bloku, wróciłam ok 2:00 w nocy i jeszcze do kompa siadłam (stacjonarnego) i jak siedziałam bokiem do kompa, bo jeszcze coś w tv oglądałam, to kątem oka zauważyłam coś czarnego na ścianie. Aż bałam się spojrzeć! I w końcu patrzę, a to pająk, taki krzyżak duży!!! I sobie myślę, nie będę budziła rodziców :D Poszłam do łazienki po domestos :D Zwaliłam go chyba kapciem na podłogę i chyba z pół litra tego domestosu na niego wylałam i w ciągu kilku sekund się zwinął i zdechł :-D:-) Oczywiście do rana tam leżał w kałuży domestosu, dopiero mama to wytarła, bo nawet zdechłego bym nie dotknęła przez żadne chusteczki!!! :D Myślałam, że będzie awantura, bo domestos całą noc na nowych panelach, ale na szczęście nic się im nie stało :-D I od tamtej pory mam na nich patent :D Chociaż tutaj w Warszawie na 5 piętro nie zaglądają na szczęście :-D Ale u rodziców w lecie w ogrodzie w altance jak wieczorami/nocami grille się robi, to dosłownie się spuszczają czasami przed oczami :szok:


A co do myszki to ostatnio w zoologicznym jak byliśmy z J, to tak nam się myszki spodobały, że normalnie byłam gotowa już kupić ze 2! :-D Ale mój J sprowadził mnie na ziemię, że często nas nie ma w domu i kto by je karmił? No i nie wzieliśmy. Ale mamy za to już od ponad roku rybkę, jednego bojownika w kuli ;-) I ona jak na weekendy wyjeżdżamy to jakoś sobie daje radę i żyje :D
 
Ailatan, przepraszam, że się wtrącę, ale proponuję temu bojownikowi kupić jakieś normalne akwarium, nieduże, ale z prostymi ściankami, filtrem i grzałką oraz koniecznie pokrywą, bo to rybka labiryntowa i tlen pobiera znad tafli wody. W kuli żadna rybka nie czuje się dobrze. Z racji zakrzywienia ścianek w bardzo zniekształcony sposób widzą otoczenie, coś, co się wydaje małe, nagle robi się duże i to je stresuje. Dodatkowo jak się poruszają, woda odbija się od ścianek i trafia w nie z powrotem pod dziwnym kątem, co je również stresuje. Więc życie w kuli dla każdej rybki to całe życie w wiecznym stresie. A flirt i grzałka powinny być podstawą dla zapewnienia każdemu stworzeniu wodnemu godziwych warunków. Wahania temperatury mogą sprawić, że rybka przeziębi sobie labirynt, a to nieuleczalne. Z kolei zła jakość wody (zanieczyszczenia, które rybka produkuje) może doprowadzić do martwicy płetw. Smutny widok. Wiem, że sprzedawcy w sklepach usilnie wciskają bojowniki tłumacząc, że one niczego nie potrzebują i w każdych warunkach mogą żyć, nawet w kałuży. Tak nie jest. A takie ich gadanie to albo brak wiedzy, albo nakręcanie sprzedaży. Człowiek kupi kulę i rybkę, po czym usiądzie do komputera, poczyta i wróci po akwarium ze sprzętem. Czysty zysk. Nie dość, że akwarium i rybka sprzedane, to jeszcze na kuli udało się zarobić. Jakby ten sam człowiek od razu wiedział, że do rybki trzeba dokupić akwarium i sprzęt, co jest droższe, w wielu przypadkach by się nie zdecydował. A jak już ma pupila to chce mu zapewnić dobre warunki. Wiem, bo sama lata temu dostałam w prezencie bojownika w kuli. Dość szybko dostał ode mnie 15-litrowe akwarium w prezencie. Obecnie moje akwarium rozrosło się do 54 litrów. Niestety na więcej sobie pozwolić nie mogę, a szkoda, bo większy zbiornik - większe możliwości. To wciąga.
 
Witajcie.

Aniolku tak mi przykro:-( Kurcze weszlam tu a tu taka wiadomosc. Kochana trzymaj sie jakos, chociaz wiem ze zdane slowa pewnie nie pomoga.

Ja bylam dzisiaj u ginki. I jest pecherzyk jeden podobno prawidlowy rozmiar jak na ten wiek ciazy. Kurcze nie wiem czy ja dobrze zrozumialam bo taki stresior, ale w prawym jajniku z ktorego byla owulacja mam duze jakies cialko zolte niby w normie, ale podobno moze sie to skrecic. Mam nie skakac i nie biegac i dala mi luteine 2*1 pod jezyk zeby to nie roslo. Czy wiecie moze o co chodzi? bo ja zielona, oczywiscie luteine bede brac ale myslalam ze podaje sie ja zeby ciaze utrzymac.
 
Aniolku, ja wierze, ze to pierwsza i jedyna strata. Myślałam o Tobie cała powrotną drogę. Ciagle Cię przytulam.

dojechalam Delewarre, no musiałam coś zjeść przecież, skoro w domu nawet chleba nie ma:)) Ryśka moja obrazona, nie chce do mnie przyjść:) brzuch mnie boli mocno. Szlag by to trafił.
 
reklama
Aniołku to jest okropne przeżycie... większość z nas tutaj niestety też to przeszła, dlatego wiemy jak jest Ci ciężko... Gdyby była jakaś recepta na to, żeby mozna było tego uniknąć... jestesmy tutaj z Tobą i w każdej chwlili do Twojej dyspozycji :*
patanka ja niestety nic nie wiem w temacie :( Ale skoro jest pęcherzyk i to właściwych rozmiarów to chyba jest ok?
 
Do góry