akuku kurcze, a może zapisz się na jakiś kurs angielskiego, bo wiadomo lepsza znajomość języka to szansa na lepszą pracę, szkoda, że tak daleko mieszkasz bo mogłabym Cię pouczyć

od jakiegoś czasu 2 razy w tyg przychodzi do mnie facet (55lat), którego uczę angielskiego bo w marcu wyjeżdza do pracy do Szkocji. Nigdy się nie uczył wcześniej angielskiego ale bardzo szybko łapie, pewnie dlatego, że ma motywacje do nauki.
Ty też masz motywację, a więc do roboty, poszukaj jakiegoś kursu, gadaj z ludźmi ile możesz, poproś, żeby poprawiali Twoje błędy (wkurzające ale dużo się przez to nauczysz).
u mnie nadal kryzys... wczoraj nawet powiedziałam do M., że chyba odłożymy starania na jakiś czas... on zapytał, na jaki, a ja mu na to, że np do kwietnia bo nie sądzę, żeby moja sytuacja hormonalna wcześniej się jakoś ustabilizowała, na co on a może odłożymy do.... stycznia?

no i weź tu z takim gadaj, ja mam doła a on mnie rozśmiesza...
powiem Wam, że myślałam, że będę twardsza, nie sądziłam, że zaliczę pierwszy kryzys już po 4 miesiącach starań
przestalam mierzyć tempkę i tak nic z niej nie wynika bo skacze góra- dół więc mam to gdzieś.
wczoraj babcia i dziadek dzwonili do mnie z życzeniami urodzinowymi i dziadek (ostatnio podupadł na zdrowiu) bez owijania w bawełnę stwierdził, że on jest chory ale musi się trzymać bo czeka na prawnuka. Odpowiedziałam, mu, że myślimy o tym i że jeszcze musi być cierpliwy. Wszystko pięknie ładnie ale dziadkowie nie wiedzą, że my się od września staramy i nic...
zaczynam się stresować przed wigilijinymi życzeniami, jesteśmy 4 miesiące po ślubie i wiadomo czego wszyscy będą nam życzyli... Chętnie spełniłabym ich życzenia tylko, że się nie udaje...
zmykam, bo smęcę przed tymi świętami Wam tu, no nic, trzeba zacisnąć zęby i do przodu...