avensis, mimimoo dobra dobra już nie marudzę tylko działamy :-)Choc dziś to w srodku nocy, bo Ł. ma na popołudnie, ja wyjątkowo dziś na rano, ale zapowiada się, ze szybko się wroci - dużo roboty, dużo towaru bo sezon się zaczyna. Wiec Pan malz dostal już powiadomienie, ze ma mnie obudzić jak tylko się zjawi
michalinka slonce nie zamartwiaj się tak mowilam Ci już ! będzie dobrze, musi być !
a teraz obiecałam wiec napisze Ci i Wam tez Nasza historie. Przygotujcie się wiec na esej paru godzinny ( zartuje
)
Kiedys ktoś spytal się mnie, czym dla mnie jest rodzina. Odpowiedzialam, ze tym czego ja nigdy nie miałam. Moi rodzice rozwiedli się, kiedy miałam 3 lata, od tego czasu nie miałam kontaktu z ojcem, choc kiedyś chciał nawiazac kontakt, ale nie bylam na to gotowa, zresztą nie uwierzę nigdy w jego dobre intencje ( oprócz mnie ma dwojke dzieci z drugiego malzenstwa- tez po rozwodzie).Moja matka...mama, mamusia.Chcialabym moc tak o Niej mowic,kiedyś mowilam , ale tylko dlatego ze nie wypadalo powiedzieć - suka.Osoba która nie powinna mieć dzieci, tego jestem pewna. Nie spotkałam nigdy kobiety tak zadufanej w sobie, oschlej w stosunku do innych ludzi w tym własnej rodziny. Jeżeli kiedykolwiek kogos kochala, to tylko sama siebie. Mnie od dzieciństwa wypominala, ze jestem taka sama jak mój ojciec.
Milosc? ..nie, nie mogę powiedzieć, zebym kiedykolwiek czula ja od Niej, choć bardzo jej potrzebowałam. Dla Niej jedyna metoda persfazji, czy tez "nauki" było bicie. Od małego. Bila za wszystko, najczęściej za zle oceny w szkole. Raz pamiętam zlamala na mnie metalowa lyzke do butow. Nigdy nie była dla mnie matka, z perspektywy czasu wydaje mi się,ze nigdy nie chciała Nia być. Osoba, która skrzywdzila mnie bardziej niż mogłam to sobie wyobrazić i to niejednokrotnie.
Dlatego wlasnie kiedy pojawil się ojciec biologiczny Oli, w końcu poczułam się kochana, doceniona, w końcu czułam się bezpiecznie i wierzyłam, ze moje zycie odmieni się na lepsze. I odmienilo. Zaszlam w ciaze, majac niespełna 18 lat, bylam dzieckiem ale na pewno nader dojrzałym jak na swój wiek. Od pierwszej chwili wiedziałam czego chce, wiedziałam co zrobie i jak dalej uloze swoje zycie. Wiedzialam, ze moje zycie, to moje dziecko, i zrobie wszystko, żeby było szczęśliwe. Tak. Wtedy chyba tak na prawde po raz pierwszy zrozumiałam, ze już nigdy nie zostane sama. Ze zawsze będzie ktoś, komu będę potrzebna, dla kogo warto zyc i starac się, a odwzajemnione to będę mieć miloscia, tak czysta i niewinna jaka może dac tylko dziecko.
Kiedy moja matka dowiedziała się ze jestem w ciąży, postawila mi jasne ultimatum - to co zamierzasz z TYM zrobić ? odparłam, ze to nie jest TO (!!) tylko moje dziecko, a co zamierzam z Nim zrobić ? - urodzić i wychować. W odpowiedzi uslyszalam pytanie kiedy się do Niego w takim razie wyprowadzam. Dlugo nie musiałam myslec nad odpowiedzia. Spakowalam swoje najpotrzebniejsze rzeczy, książki i wyszłam stamtąd. Nigdy już nie wrocilam. Dom, który dla mnie był pieklem.
Ob. Oli był dobrym chłopakiem, wtedy jeszcze wierzyłam, ze to będzie cos na cale zycie. Szczeniackie uczucie i dziecieca naiwność. Niestety czar szybko prysnal. Kiedy urodziła się Ola, zaczelo się cpanie, picie, a w późniejszym czasie, kiedy dzięki mojej Babci dostaliśmy mieszkanie - bicie. Bil za wszystko - za to, ze nie zdazylam na czas ugotować obiadu, bo chodziłam do pracy, zajmowałam się Ola, i psem którego przywlukl do domu ; za to, ze Ola bawila się w tym samym pokoju, gdzie on siedział ; czy tez za to, ze tv chodzil za glosno, kiedy on chciał spac. Dzieki Oli cudem uniknelam śmierci, bo mieszkanie, w którym mieszkaliśmy zostało w nocy podpalone, Ola zbudzila się do karmienia, przez co zorientowałam się, ze cos jest nie tak. 5 minut dluzej i nie było by mnie już dziś na pewno. Potem pisali o Nas w gazetach, ogłaszali, ze placz dziecka uratowal kamienice. Ale i tak dwoje ludzi splonelo zywcem w tym budynku.
Moja historia niestety mimo tego nie zmienila toru, w efekcie końcowym - 3 połamane zebra, zlamana reka, skrecone kolano, po którym bil teleskopowka, niezliczona ilość siniaków i wyrwanych wlosow.
Po 5 latach kiedy zaczal mnie dusic na oczach Oli czego omalo nie przyplacilam życiem, powiedziałam dość. Ucieklam. To była najwazniejsza decyzja jaka podjelam w zyciu. Nie miałam nic, bylam zdana sama na siebie.Wynajelam 15m kawalerke, zmieniłam prace, i zalozylam mu sprawy - o znęcanie się psychiczne i fizyczne nade mna ( wyrok - 6 miesięcy / 3 lata i dozor kuratora), oraz o alimenty. W późniejszym czasie, doszla sprawa o wydanie paszportu dla Olusi i pozbawienie władzy rodzicielskiej. Udalo się na pierwszej rozprawie, gdyż sedzina nie dala się zwieść jego klamstom. Ola nigdy nie pytala o Niego, choć wie, ze Ł. nie jest jej biologicznym ojcem, ale wiedza to jedno, a uczucia drugie. Jestemy razem już ponad 3 lata, od samego początku Łukasz z Ola pokochali się, teraz sa nierozlaczni. Wiekszosc ludzi myśli, ze Ola jest jego corka, ja nigdy nie zaprzeczalam - zabawne czasem sa komentarze - jaka ona podobna do Łukasza
On ma wspaniałych rodzicow, ja dzięki temu zyskałam wspaniałych tesciow,i mezczyzne, ktory Kocha mnie całym sobą. Nigdy nie przeszkadzalo mu, ze jesteśmy w "dwupaku". Zawsze mowilam, ze nie ma mnie i Oli - jesteśmy MY. A on pokochal Nas obydwie chyba rownie mocno, choć często mowi, ze Ole Kocha bardziej
Brak posiadania rodziny jest dla mnie bardzo trudny, ale staram się walczyc z własnymi emocjami bo wiem, ze warto. Może i nie mam rodzicow, i przeszłam wiele zlego w zyciu, ale mam wspanalego faceta kolo siebie i najwspanialsze dziecko pod sloncem
I z każdym dniem ucze się zycia od nowa.
:*