Ja zaczęłam nawet przepraszać ze wziął sobie taką babę która nie umie dać mu dziecka. Ale nie mówiłam do niego tylko tak kucłam koło łóżka i poszlochałam sobie.. Najlepiej zamieszkałam bym sobie gdzieś na odludziu zdala od wszystkich i wiodła sobie spokojne życie bez nikogo. Tylko z moim M.. Bo presja innych też jest już nie do wytrzymania. Bo jesteśmy świeżo po ślubie to i wszyscy wyczekują tylko tego teraz.. Dziecka.. A my staramy się już dłużej niż te dwa miesiące po ślubie.
Nie chce mi się tlumaczyc że coś jest nie tak. Jeszcze hsg mnie czeka bo kiedys miałam operacje na jajniku i być może to pozrastana jestem że szok.. Nigdy nie wiadomo jak to tam wszystko się pogoilo.. Narazie chwilę jest ok.. Zaraz wracam po długim zwolnieniu do pracy to tam to już wogole jak się ludziska rzucą na mnie... Ostatnio z liderem rozmawiałam przez telefon i mówił że skoro już mężatka to teraz dziecko.. I se myślę.. Oho.. Zaczyna się
trzymaj się kochana. Nie jesteś beznadziejna. Jednak czas działa na nas bardzo frustrująco musimy być silne
jak byłam w klinice bezpłodności z moim to babka mi tak fajnie tłumaczyła ze jedna facia nie mogła zaskoczyć po in vitro. Chyba że trzy razy podchodziła.. I jej doradzila żeby zbadała Wit d.. I miała na poziomie 5.. Uzupełniła i kolejna już nie pamiętam czy naturalna donosiła i w sumie nie wie czy to szczęście czy jednak ten mały szczegół pomógł.. Może jeszcze raz sobie przeanalizuj wyniki wszystkie.. Co jeszcze można.. No kurcze dziewczyny.. W życiu bym nie pomyślała że to może być tak nieosiągalne.. Teściowa mi mówiła ostatnio ze z moim M to po polu bele przerzucała. U nich czwórka jest..z mojej rodziny też. Moja siostra już dwójkę ma.. A ja jestem tą owieczką na którą padło że łatwo nie będzie..
A na chwilę obecną jestem tuż przed @ i oczywiście szał ciał.. Ciąża pełną gębą
po raz kolejny...