reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Staraczki - I połowa 2020 roku

reklama
rozumiem, ze postawil Ci ultimatum, tak? ze w tym roku ciaza a jak sie nie uda to odejdzie?

Coś w tym stylu. Najpierw było, że daje pół roku. Potem mówię mu, że choćby się zesrał (sory za określenie) a będzie mnie tak pod ścianą stawiał to w życiu nie wyjdzie. Bo ja przeżywam, ryczę (po nim jakby wszystko spływało) i zwyczajnie nie ma to szans, by wyszło.

To on na to że nie chce bym się tak czuła, że no będziemy próbować różnych opcji, że mogę umówić do kliniki na NFZ on weźmie wolne w pracy i pójdzie, przebada sie... że on nie chce z nikim innym bla bla bla.
Już przestaje nawet wierzyć w te jego czułe słówka. Szczerze mu powiedziałam, że takim zachowaniem zabija wszelkie uczucia jakim go darze.

Potem tłumaczy bym go zrozumiała, bo on chce być szczęśliwy. że dziecko to jego sens istnienia, bo takto to on nie ma celu w życiu żadnego i nic go nie cieszy, że ma swoje lata (40) i czas mu się kończy na tacierzyństwo... takie tam gadanie.


(w zeszłym roku przedstawiał to właśnie jako ultimatum)
 
Mi by wisiały. Na szczęście brzuch je podtrzymuje [emoji1787][emoji1787][emoji1787][emoji6]
ja juz kiedys mowilam, ze jak urodze i bede karmic to dam cyca i powiem masz tylko nie odchodz daleko :D a jak mi zaczna obijac kolana to bede je na plecy zarzucac. ja sie zawsze zastanawialm czego mnie Pan Bog obdarzyl obfitoscia w kazdej czesci ciala. nawet wlosy mam tak geste ze jak ide do fryzjera to sie za glowe lapia 😂 😂 😂 😂
 
Oj nie, zupełnie nie. Nie chce tutaj żadnych potwierdzeń decyzji. Przecież tylko patrzycie na zarysy sytuacji i wyrażacie zdanie, to normalne. Po prostu nie widzę innego słuszniejszego wyjścia. I to nie jest decydowanie za dwie osoby, bo on też często mówił o rozstaniu (że niby dlatego że miał kryzys), także też to rozważa sam. Wole teraz niź później... jak i tak miałoby do tego dojść.

Ale historia :)
Jak k9lwiek zdecydujesz życzę Ci żebyś była szczęśliwa tak po prostu na codzien😘 trzymam kciuki😀
 
ja juz kiedys mowilam, ze jak urodze i bede karmic to dam cyca i powiem masz tylko nie odchodz daleko :D a jak mi zaczna obijac kolana to bede je na plecy zarzucac. ja sie zawsze zastanawialm czego mnie Pan Bog obdarzyl obfitoscia w kazdej czesci ciala. nawet wlosy mam tak geste ze jak ide do fryzjera to sie za glowe lapia [emoji23] [emoji23] [emoji23] [emoji23]
[emoji23][emoji23] popłakałam się. Idę sprzedać tekst mężowi. Szkoda że już nie karmię
 
Kochana ja wiem że będzie dobrze!!! Czuje to! [emoji7][emoji173] Nie mam na to wpływu Ale myślę że pozytywne myślenie działa cuda Kochana! [emoji173]
Verona może ja nie mam 40 cs za sobą, ale jedno czego mnie nauczyła ta biochemiczna to chozbys czasem robiła wszystko co się tylko da to jeśli ma być źle to będzie, a z drugiej nawet jak poszlajejesz na początku to jak ma być dobrze i tak będzie. Są rzeczy na które nie mamy wpływu.
O ile na wyniki hormonów itd możemy wpływać lekami to już na samo powstawanie życia wpływu nie mamy
Naszą rola kończy się seksie. Dalej musi dziać się samo, jako osoba po stracie (pierwsza w życiu ciąża, pierwsze dwie kreski) mogę Ci powiedzieć że teraz więcej rozumiem. Pamiętaj są rzeczy ponad nami, bedzie dobrze bo wszystkie w to wierzymy i choćby nie wiem co się działo jesteśmy z Tobą, prawda dziewczyny?
 
Coś w tym stylu. Najpierw było, że daje pół roku. Potem mówię mu, że choćby się zesrał (sory za określenie) a będzie mnie tak pod ścianą stawiał to w życiu nie wyjdzie. Bo ja przeżywam, ryczę (po nim jakby wszystko spływało) i zwyczajnie nie ma to szans, by wyszło.

To on na to że nie chce bym się tak czuła, że no będziemy próbować różnych opcji, że mogę umówić do kliniki na NFZ on weźmie wolne w pracy i pójdzie, przebada sie... że on nie chce z nikim innym bla bla bla.
Już przestaje nawet wierzyć w te jego czułe słówka. Szczerze mu powiedziałam, że takim zachowaniem zabija wszelkie uczucia jakim go darze.

Potem tłumaczy bym go zrozumiała, bo on chce być szczęśliwy. że dziecko to jego sens istnienia, bo takto to on nie ma celu w życiu żadnego i nic go nie cieszy, że ma swoje lata (40) i czas mu się kończy na tacierzyństwo... takie tam gadanie.


(w zeszłym roku przedstawiał to właśnie jako ultimatum)
a jakie Ty masz podejscie do dziecka? wiem, ze pod presja jest ciezko ale naprawde tego chcesz? bo moze sama jeszcze nie jestes po prostu gotowa na macierzynstwo...
po czesci go troche rozumiem, choc w zadnym wypadku nie usprawiedliwiam. mysle, ze on tak bardzo pragnie dziecka, ze nie zdaje sobie sprawy z tego do konca, ze Cie rani. ja tez mialam taki okres w zyciu.
mysle ze pozytywny aspekt jest taki, ze widac, ze jemu mimo wszystko musi zalezec tez na Tobie... uwierz, ze wielu facetow nie tylko nie byloby w stanie zaproponowac roznych opcji w tym wspolnego przebadania sie ale juz na sama mysl o tym, ze musza oddac nasienie do analizy dostaja bialej goraczki...
 
a jakie Ty masz podejscie do dziecka? wiem, ze pod presja jest ciezko ale naprawde tego chcesz? bo moze sama jeszcze nie jestes po prostu gotowa na macierzynstwo...
po czesci go troche rozumiem, choc w zadnym wypadku nie usprawiedliwiam. mysle, ze on tak bardzo pragnie dziecka, ze nie zdaje sobie sprawy z tego do konca, ze Cie rani. ja tez mialam taki okres w zyciu.
mysle ze pozytywny aspekt jest taki, ze widac, ze jemu mimo wszystko musi zalezec tez na Tobie... uwierz, ze wielu facetow nie tylko nie byloby w stanie zaproponowac roznych opcji w tym wspolnego przebadania sie ale juz na sama mysl o tym, ze musza oddac nasienie do analizy dostaja bialej goraczki...

Wcześniej nei chciał słyszeć o innych opcjach, dopiero jak mu wygarnełam, że dla niego jest zawsze 1 rozwiązanie w formie rozstania (i to dowód że mu nie zależy na mnie) to jakby w tym roku zmienił gadke. Właśnie że ta klinika, że włoży kase w inseminacje itd.
Nie wiem czy to tylko takie gadanie, czy faktycznie szczerze chce.

Ja bym chciała dziecka. Nie czuje się nie gotowa do tej decyzji. To było coś superowego jak byłam w ciąży. A potem ten koszmar, operacja. I nie wiem co to za kretyński szpital, żeby przy sali pooperacyjnej były CC i tam się noworodki rodziły... Paranoja! To był wtedy chyba najgorszy moment... Ja się wybudziłam i już wiem że nie ma mojego aniołka a tu obok rodzą - wkurw i żal jednocześnie, nawet nie da sie tego opisać...
 
reklama
Wcześniej nei chciał słyszeć o innych opcjach, dopiero jak mu wygarnełam, że dla niego jest zawsze 1 rozwiązanie w formie rozstania (i to dowód że mu nie zależy na mnie) to jakby w tym roku zmienił gadke. Właśnie że ta klinika, że włoży kase w inseminacje itd.
Nie wiem czy to tylko takie gadanie, czy faktycznie szczerze chce.

Ja bym chciała dziecka. Nie czuje się nie gotowa do tej decyzji. To było coś superowego jak byłam w ciąży. A potem ten koszmar, operacja. I nie wiem co to za kretyński szpital, żeby przy sali pooperacyjnej były CC i tam się noworodki rodziły... Paranoja! To był wtedy chyba najgorszy moment... Ja się wybudziłam i już wiem że nie ma mojego aniołka a tu obok rodzą - wkurw i żal jednocześnie, nawet nie da sie tego opisać...
ja Cie kochana rozumiem bo ja lezalam na sali z 4 dziewczynami. w niedziele zaczelo sie poronienie... wypisalam sie we wtorek, gdy potwierdzili, ze nie bije serduszko, odmawiajac lyzeczkowania... wszystkie dziewczyny w zaawansowanej ciazy, odwiedzali je mezowie, rodzina, smiali sie, gdy ze mnie lecialy skrzepy, dziewczynom robili ktg wiec sluchalam bicia serduszek ich malenstw... wiem jakie to trudne. gdy powiedzieli mi, ze serduszko przestalo bic to na 2,5 godziny wyszlam ze szpitala i siedzialam w aucie na parkingu z moim P. bo nie moglam nawet w spokoju na sali sie wyplakac...
mysle ze powinniscie za wszelka cene sprobowac dojsc do prozumienia. zaproponuj mu najpierw terapie... niech ktos zupelnie obcy, patzracy na Was obiektywnie sprobuje Wam pomoc... w miedzy czasie mozecie sprawdzac gdzie tkwi przyczyna, ze nie mozecie zajsc w ciaze...
 
Do góry