reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki - I połowa 2020 roku

reklama
Hej dziewczyny mnie to ostatnio jakis wielkich pech dopadl bo jic mi nie idzie tak jak powinno, dosc ze mam grype yo tak liczylam zeby juz ten okres nie przyszedl chociaz do czwartku do tej wizyty to ***** musial dzisiaj przyjsc i to jescze teraz popoudniu, to raczej mam liczyc jako 1 dc prawda zawsze mialam jakos tak wczesniej, i kurcze musze dzwonic jutro do tego szpitala czy mnie przyjmia na badania jak sie na te badania znowu nie dostane to oszaleje. Mialam isc z tym prrzedluzajacym sie okresem ale teraz to chyba nie ma samsu isc
 
Jezu nawet mi nie mów ☹ na zdjęciach w sieci nie wyglądają na aż tak wielkie 😳
4a9a1829467e808ff4e8f641ffef.jpg
jesli to sa te, to te biale sa dosc sporych rozmiarow
 
Hej, straciłam mojego aniołka w 15+3 tyg. ciąży. To była moja pierwsza ciąża, udało się zaraz za pierwszym razem starań. Od początku ciąży miałam bóle brzucha i plamienia (2 tyg. plamień, 2 tyg. bez, znów 2 tyg. plamień i tak w kółko, raz krwawienie i wielki skrzep - ale po USG lekarz stwierdził, że wszystko jest ok). Mimo wszystko brałam 3x2 Duphaston i 3x1 no-spa, a dzidziuś rozwijał się prawidłowo (wizyty co tydzień). W 14+6 tyg. przestałam się czuć jakbym była w ciąży, nie doskwierały mi mdłości, czułam się świetnie, mogłabym biegać, sprzątać godzinami i miałam mnóstwo energii, mimo wszystko bardzo dużo leżałam i odpoczywałam, wtedy myślałam, że takie są uroki II trymestru. Kolejnego zwyczajnego dnia poczułam lekkie ukłucie brzucha, za jakąś godzinkę znów, za 2 godziny było już kilka razy czuć kłucie, ale nie było jakieś mocne, myślałam, że dzidziuś się "rozpycha", poszłam spać, niestety obudziły mnie coraz mocniejsze bóle, zadzwoniłam po karetkę, w szpitalu poczułam tam "mokro", to była krew, było jej pełno... Gdy przyszedł lekarz po prostu "wyjąłem już płód, ciąży już pani nie ma" po czym rzucił na podłogę w worku na śmieci. Przeżyłam to strasznie, nie dowiedziałam się nawet jakiej płci było nasze dzieciątko, a pielęgniarka nie poinformowała mnie o możliwości pochówku, tylko kazała podpisać zgodę na spopielenie, wtedy jeszcze nie wiedziałam jakie mam prawa.. :( Po zabiegu łyżeczkowania zrobiłam badania CRP, które wyniosło 120. Wynik badania histopatologicznego wykazał stan zapalny i ropnie. Robiłam też badania na krzepliwość krwi APTT, który wyszedł w normie. Do dziś nie wiem co było przyczyną tak wielkiej straty... :/ Możliwe, że jakaś bakteria?

Jestem już po jednej @ po zabiegu, odliczam jeszcze 2 @ i mam nadzieję, że dostaniemy zielone światło do działań, bo uczucie pustki jest nie do opisania. Już teraz dołączam do was i czekam z niecierpliwością na moje kolejne dwie kreseczki.

Życzę wam pięknych II kreseczek !! :)
Bardzo bardzo mi przykro z powodu tego co się stało i tego jak Was potraktowali. Skarga na szpital- jeżeli masz siłę na takie rzeczy.
A co mówi ginekolog? Czasami nie da się zdiagnozować z jakiego powodu doszło do straty [emoji45]
 
Na razie nie kazał zachodzić w ciąże, poczekać te 3 @ a później zobaczymy ;) Ale ja liczę na to, że już niedługo dostanę zielone światełko <3
 
Hej, straciłam mojego aniołka w 15+3 tyg. ciąży. To była moja pierwsza ciąża, udało się zaraz za pierwszym razem starań. Od początku ciąży miałam bóle brzucha i plamienia (2 tyg. plamień, 2 tyg. bez, znów 2 tyg. plamień i tak w kółko, raz krwawienie i wielki skrzep - ale po USG lekarz stwierdził, że wszystko jest ok). Mimo wszystko brałam 3x2 Duphaston i 3x1 no-spa, a dzidziuś rozwijał się prawidłowo (wizyty co tydzień). W 14+6 tyg. przestałam się czuć jakbym była w ciąży, nie doskwierały mi mdłości, czułam się świetnie, mogłabym biegać, sprzątać godzinami i miałam mnóstwo energii, mimo wszystko bardzo dużo leżałam i odpoczywałam, wtedy myślałam, że takie są uroki II trymestru. Kolejnego zwyczajnego dnia poczułam lekkie ukłucie brzucha, za jakąś godzinkę znów, za 2 godziny było już kilka razy czuć kłucie, ale nie było jakieś mocne, myślałam, że dzidziuś się "rozpycha", poszłam spać, niestety obudziły mnie coraz mocniejsze bóle, zadzwoniłam po karetkę, w szpitalu poczułam tam "mokro", to była krew, było jej pełno... Gdy przyszedł lekarz po prostu "wyjąłem już płód, ciąży już pani nie ma" po czym rzucił na podłogę w worku na śmieci. Przeżyłam to strasznie, nie dowiedziałam się nawet jakiej płci było nasze dzieciątko, a pielęgniarka nie poinformowała mnie o możliwości pochówku, tylko kazała podpisać zgodę na spopielenie, wtedy jeszcze nie wiedziałam jakie mam prawa.. :( Po zabiegu łyżeczkowania zrobiłam badania CRP, które wyniosło 120. Wynik badania histopatologicznego wykazał stan zapalny i ropnie. Robiłam też badania na krzepliwość krwi APTT, który wyszedł w normie. Do dziś nie wiem co było przyczyną tak wielkiej straty... :/ Możliwe, że jakaś bakteria?

Jestem już po jednej @ po zabiegu, odliczam jeszcze 2 @ i mam nadzieję, że dostaniemy zielone światło do działań, bo uczucie pustki jest nie do opisania. Już teraz dołączam do was i czekam z niecierpliwością na moje kolejne dwie kreseczki.

Życzę wam pięknych II kreseczek !! :)
Jejku tak mi przykro 😭 spotkało mnie coś bardzo podobnego tyle, że w 23 tygodniu... To było straszne. W szpitalu zachowanie personelu było bardzo podobne. Pamiętam jak płakałam gdy rodziłam martwa córkę a jedna z położnych ciągle mi mówiła "ale wiesz, ona jest martwa, ona nie będzie płakała" jej głos mam do dziś w głowie. I nigdy nie zapomnę tego dnia okropnego. Jeśli moge coś doradzić to mimo starań o kolejne dzieciątko udaj się po pomoc psychologiczna jeśli jeszcze z niej nie skorzystałas. Ja próbowałam udawać, że wszystko jest ok, że sama sobie dam z tym radę i bardzo tego żałuję bo zniszczylo mi to dobre kilka lat życia. Aż znów nie zaszłam w ciaze i urodziłam zdrowa córkę. Rozmowa i sesje z psychologiem na pewno pomogą się wam uporać ze stratą choć tego bolu nic nie ukoi ☹️. I na pewno się nie obwiniaj bo to nie Twoja wina... Czasami po prostu tak się dzieje choć to okropnie niesprawiedliwe. Trzymam kciukolce za Ciebie i aby lekarz dał zielone światło na nowe starania ❤️
 
Ale masz tych pozytywów [emoji33] U mnie były cienie, wczoraj wyraźna kreska A dziś już jest mocniejsza od kontrolnej [emoji4] Mam nadzieję że teraz się uda. Nawet śluzu typowo plodnego nie mam jeszcze A testy mega pozytywne. Nie ogarniam [emoji16]
a to nie jest tak,że jak test pozytywny owu to sama owulacja wystąpi za ileś godzin?
 
reklama
Do góry