reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki - I połowa 2020 roku

Ja mam to samo. Do tej pory miałam cykle 28-29 dni. Odkąd się staramy, zaczęłam właśnie 6 cykl, okres przychodzi między 29 a 35 dniem. Z każdym dniem powyżej 29 myślę że może akurat się udało ale niestety tak nie jest. Dzisiaj mam wyjątkowo podły humor. Jestem psychicznie zmęczona. Tak jak piszą dziewczyny powyżej. Nie da się od tak wyłączyć myślenia i żyć na luzie. Przynajmniej ja tak nie potrafię.
Bo dzis taki dzien szary i wgl buuu zaraz wiosna sie zacznie od razu odzyjemy i bedzie duuzo nowych kreseczek!!! :-)
 
reklama
Ja mam to samo. Do tej pory miałam cykle 28-29 dni. Odkąd się staramy, zaczęłam właśnie 6 cykl, okres przychodzi między 29 a 35 dniem. Z każdym dniem powyżej 29 myślę że może akurat się udało ale niestety tak nie jest. Dzisiaj mam wyjątkowo podły humor. Jestem psychicznie zmęczona. Tak jak piszą dziewczyny powyżej. Nie da się od tak wyłączyć myślenia i żyć na luzie. Przynajmniej ja tak nie potrafię.
Tak dokładnie ja też myślę. Jak udało nam się i zaszłam to akurat byliśmy na urlopie w Polsce na święta ale nie powiedziałabym, że daliśmy na luz. Po prostu akurat udało się na wyjeździe ale też prawie cały czas myślałam o tym. Nie da się nie myśleć. Da się to chyba jedynie wyciszyć jednak z tyłu głowy to siedzi. Dziś też jestem strasznie rozbita ale u nas pogoda jest taka do dupy, że aż żyć się nie chce. Pada, wieje, szaro wszędzie..
 
Ja mam to samo. Do tej pory miałam cykle 28-29 dni. Odkąd się staramy, zaczęłam właśnie 6 cykl, okres przychodzi między 29 a 35 dniem. Z każdym dniem powyżej 29 myślę że może akurat się udało ale niestety tak nie jest. Dzisiaj mam wyjątkowo podły humor. Jestem psychicznie zmęczona. Tak jak piszą dziewczyny powyżej. Nie da się od tak wyłączyć myślenia i żyć na luzie. Przynajmniej ja tak nie potrafię.
kochana ja mysle, ze to nie chodzi o to, aby sie wylaczyc calkiem bo tak sie nie da ale zycie to nie tylko starania o dzidzie a niestety wiele kobiet tylko tym zyje. Zycie to kochajacy mąż/partner, to dom, w ktorym tworzymy rodzinna historie(nawet jesli na samym poczatku jest tylko on i ona), to cudowny seks, ktory czesto starajace sie kobiety chca uprawiac tylko w okresie okoloowulacyjnym a przeciez seks to rodzaj wyrazenia milosci do drugiej polowki, to poczucie bezpieczenstwa, namietnosci no i meeeeega przyjemnosc :D. Czesto starajac sie o dzidzie, wiele z nas zyje od testu do testu, tracac tak wiele po drodze... bo nawet jesli sie nie udaje, to przeciez wciaz zyjemy, wciaz sie kochamy, wciaz mozemy wyskoczyc na jakis upojny weekend gdzies dalej, albo spedzic razem wspanialy sobotni wieczor w lazience, biorac wspolna kapiel, popijajac szampana i konczac na kanapie w salonie :D . i mowie to ja, ktorej udalo sie w 15 cyklu (niestety ciaza poroniona :( ) na szczescie zaszlam od razu po poronieniu w druga ciaze. mysle, ze wiele dziewczyn piszac, ze trzeba sie zresetowc nie ma na mysli calkowitego zaprzestania myslenia o dzidzi bo tak sie nie da ale o wiekszym dystansie, o dostrzeganiu tego co mamy a nie tego czego nie mamy. Nie wolno przestawaqc wierzyc ale nie wolno tez popadac w paranoje, ze kolejny raz sie nie udalo, nie mam juz sily tak zyc bo w koncu kazda z nas doczeka sie bycia mama, a do tego czasu trzeba brac zycie pelnymi garsciami i cieszyc sie kazdym dniem :)
 
kochana ja mysle, ze to nie chodzi o to, aby sie wylaczyc calkiem bo tak sie nie da ale zycie to nie tylko starania o dzidzie a niestety wiele kobiet tylko tym zyje. Zycie to kochajacy mąż/partner, to dom, w ktorym tworzymy rodzinna historie(nawet jesli na samym poczatku jest tylko on i ona), to cudowny seks, ktory czesto starajace sie kobiety chca uprawiac tylko w okresie okoloowulacyjnym a przeciez seks to rodzaj wyrazenia milosci do drugiej polowki, to poczucie bezpieczenstwa, namietnosci no i meeeeega przyjemnosc :D. Czesto starajac sie o dzidzie, wiele z nas zyje od testu do testu, tracac tak wiele po drodze... bo nawet jesli sie nie udaje, to przeciez wciaz zyjemy, wciaz sie kochamy, wciaz mozemy wyskoczyc na jakis upojny weekend gdzies dalej, albo spedzic razem wspanialy sobotni wieczor w lazience, biorac wspolna kapiel, popijajac szampana i konczac na kanapie w salonie :D . i mowie to ja, ktorej udalo sie w 15 cyklu (niestety ciaza poroniona :( ) na szczescie zaszlam od razu po poronieniu w druga ciaze. mysle, ze wiele dziewczyn piszac, ze trzeba sie zresetowc nie ma na mysli calkowitego zaprzestania myslenia o dzidzi bo tak sie nie da ale o wiekszym dystansie, o dostrzeganiu tego co mamy a nie tego czego nie mamy. Nie wolno przestawaqc wierzyc ale nie wolno tez popadac w paranoje, ze kolejny raz sie nie udalo, nie mam juz sily tak zyc bo w koncu kazda z nas doczeka sie bycia mama, a do tego czasu trzeba brac zycie pelnymi garsciami i cieszyc sie kazdym dniem :)
A ja właśnie nie wiem jak to ugryźć, bo wiadomo, że przy każdym okresie jest ten smutek i zwątpienie. Mogę odpuścić liczenie i mierzenie tak jak na początku, mogę odpuścić testy owulacyjne, ale już sam seks co dwa dni nie pozwoli przestać myśleć (bez tego znowu na pewno nie trafimy🙉). Plus boje się, że może fizycznie coś jest nie tak, a jeszcze nic nie diagnozowalam. A może nie mam owulacji? Tyle, że na myśl o badaniach i bieganiu po lekarzach, na które niespecjalnie mam czas, mam jakaś taką wewnętrzna blokadę. Dwa lata temu miałam porządne USG,tak po prostu i wtedy wszystko było ok, akurat rósł pęcherzyk. A jeśli on nie peka? No a przecież nie ma chyba opcji, żebyśmy tyle razy omijali owulację przy tych wszystkich obliczeniach? No i to jest sposób w który ja się nakręcam. I kompletnie nie umiem się w tym odnaleźć. Nic mi innego specjalnie nie przynosi ulgi. Nawet moja dotychczasowa pasja. Pomaga trochę wygadanie, ale przecież wszystkim tego nie mówię, a osoby którym mówię mają już mnie dość. I w sumie nie wiedzą co ze mną robić,bo przecież nie mogą mi pomóc,bo niby jak?
 
kochana ja mysle, ze to nie chodzi o to, aby sie wylaczyc calkiem bo tak sie nie da ale zycie to nie tylko starania o dzidzie a niestety wiele kobiet tylko tym zyje. Zycie to kochajacy mąż/partner, to dom, w ktorym tworzymy rodzinna historie(nawet jesli na samym poczatku jest tylko on i ona), to cudowny seks, ktory czesto starajace sie kobiety chca uprawiac tylko w okresie okoloowulacyjnym a przeciez seks to rodzaj wyrazenia milosci do drugiej polowki, to poczucie bezpieczenstwa, namietnosci no i meeeeega przyjemnosc :D. Czesto starajac sie o dzidzie, wiele z nas zyje od testu do testu, tracac tak wiele po drodze... bo nawet jesli sie nie udaje, to przeciez wciaz zyjemy, wciaz sie kochamy, wciaz mozemy wyskoczyc na jakis upojny weekend gdzies dalej, albo spedzic razem wspanialy sobotni wieczor w lazience, biorac wspolna kapiel, popijajac szampana i konczac na kanapie w salonie :D . i mowie to ja, ktorej udalo sie w 15 cyklu (niestety ciaza poroniona :( ) na szczescie zaszlam od razu po poronieniu w druga ciaze. mysle, ze wiele dziewczyn piszac, ze trzeba sie zresetowc nie ma na mysli calkowitego zaprzestania myslenia o dzidzi bo tak sie nie da ale o wiekszym dystansie, o dostrzeganiu tego co mamy a nie tego czego nie mamy. Nie wolno przestawaqc wierzyc ale nie wolno tez popadac w paranoje, ze kolejny raz sie nie udalo, nie mam juz sily tak zyc bo w koncu kazda z nas doczeka sie bycia mama, a do tego czasu trzeba brac zycie pelnymi garsciami i cieszyc sie kazdym dniem :)
Właśnie dokładnie o to mi chodzi.
Moj M tez zaznaczyl, ze nie chce abym żyła tylko tym kiedy bede miala owulacje, aby sie przytulać. Jednak my juz mamy dzieci i wiem, ze dla tych starajcych sie o pierwsze wygląda to inaczej.
Sama lapie sie na tym, ze mysle cigle i snie po nocach...
 
A ja właśnie nie wiem jak to ugryźć, bo wiadomo, że przy każdym okresie jest ten smutek i zwątpienie. Mogę odpuścić liczenie i mierzenie tak jak na początku, mogę odpuścić testy owulacyjne, ale już sam seks co dwa dni nie pozwoli przestać myśleć (bez tego znowu na pewno nie trafimy🙉). Plus boje się, że może fizycznie coś jest nie tak, a jeszcze nic nie diagnozowalam. A może nie mam owulacji? Tyle, że na myśl o badaniach i bieganiu po lekarzach, na które niespecjalnie mam czas, mam jakaś taką wewnętrzna blokadę. Dwa lata temu miałam porządne USG,tak po prostu i wtedy wszystko było ok, akurat rósł pęcherzyk. A jeśli on nie peka? No a przecież nie ma chyba opcji, żebyśmy tyle razy omijali owulację przy tych wszystkich obliczeniach? No i to jest sposób w który ja się nakręcam. I kompletnie nie umiem się w tym odnaleźć. Nic mi innego specjalnie nie przynosi ulgi. Nawet moja dotychczasowa pasja. Pomaga trochę wygadanie, ale przecież wszystkim tego nie mówię, a osoby którym mówię mają już mnie dość. I w sumie nie wiedzą co ze mną robić,bo przecież nie mogą mi pomóc,bo niby jak?
kochana najlepiej podejsc do wszystkiego na spokojnie... jesli sa jakies watpliwosci to pokolei je eliminowac. Ja podczas rutynowej kontroli usg dowiedzialam sie ze mam polipa na szyjce macicy. wiec szybka diagnoza, nie taki szybki zabieg, z racji, ze mieszkalam w uk... wiec ogarniecie biletow do Pl, prywatna klinika i po bolu. Nastepnie znalazlam sobie guzki w lewej piersi. znow czekanie, na szczescie na pozytywna diagnoze ze to cysty. po podreperowaniu zdrowia, zaczelam przygpde z testami owulacyjnymi, i tak u mnie np, silny stres powodowal wstrzymanie owulacji. konsultowalam to z lekarzem, powiedzial, ze to normalne, ze sporadycznie z jakis przyczyn zdarzaja sie cykle bezowulacyjne.
Co do tego co piszesz.... seks co dwa dni zapewni duzo wieksza szanse na zajscie w ciaze niz w okresie okoloowulacyjnym seks przez 5 dni z rzedu, z racji takiej, ze plemniki beda w Tobie zyly przez caly czas i z pewnoscia kochajac sie co 2-3 dni sa one lepszej jakosci niz kazdego dnia. Co do badan... Jesli masz jakies watpliwosci, zrob badania na wlasna reke lub pojdz porozmawiac z ginekologiem, podpowie na pewno na czym warto sie skupic. ja zaluje, ze tak dlugo czekalam z wizyta licza, ze sie uda, bo moze udaloby sie wczesniej, ale madry Polak po szkodzie. u mnie tarczyca niestety byla wysoka i oboje, pan endokrynolog i pani ginekolog stwierdzili, ze moglo to byc przyczyna, ze sie nie udawalo... ale nie musialo!
Mysle, ze najgoprsze co mozesz zrobic to narzekac, nie robiac nic aby bylo lepiej. Jesli staracie sie od 4-5 miesiecy (przepraszam, jesli pisalas to przeoczylam) to najlepiej podejsc do tego tak, ze niestety czasem swoje trzeba odczekac, jesli jest to rok, to przelam swoja wewnetrzna blokade i sama sobie tlumacz, ze im dluzej bedziesz czekac z wizyta u lekarza na bardziej wnikliwa obserwacje organizmu, tym wiecej czasu stracisz na dolowanie sie. Czasem naprawde moze to byc malenka rzecz, delikatna pomoc naszemu organizmowi, ktory nie jest idealny i czasem potrzebuje byc troszke poreperowany.
Kochana rozmawianie o tym, ze sie nie udaje, jest jak najbardziej normalne! Ale najwazniejsze to dzialac. Nie odpuszczaj testow ouwlacyjnych, pewnie ze sa jak najbardziej wskazane, zwlaszcza przy nieregularnych cyklach lub jesli nie ma sie czasu lub warunkow na obserwacje swojego organizmu (ja ciezko fizycznie pracowalam na 3 zmiany w Uk, mierzenie temperatury kazdego dnia o tej samej porze bylo nierealne wiec testy to byl jedyny warunek ba wiadomo, ze czlowiek zazwyczaj nie kocha sie idealnie co drugi dzien, bo czasem codziennie a czasem co 4 dni, hehe). Z resetem chodzi o to, aby cieszyc sie seksem, aby nie byl on tylko boboseksem ale wyznaniem sobie milosci, przyjemnoscia, radoscia, oderwaniem od tej naszej codziennej rutyny. Zeby glowa w czasie oczekiwania na termin @ byla swieza a nie skupiona tylko na tym czy sie udalo bo idzie od tego zwariowac, najlepiej skupic sie na jakims hobby... wiem, ze to brzmi banalnie ale pomaga :) Jesli czujesz, ze przytlacza Cie to wszystko, pakuj plecak i heja w gory ze swoim małżem, albo gdziekolwiek gdzie lubicie we dwoje spedzac czas, tak aby oprocz staran o dzidzie, jeszcze zyc normalnie w granicach rozsadku.
 
reklama
Właśnie dokładnie o to mi chodzi.
Moj M tez zaznaczyl, ze nie chce abym żyła tylko tym kiedy bede miala owulacje, aby sie przytulać. Jednak my juz mamy dzieci i wiem, ze dla tych starajcych sie o pierwsze wygląda to inaczej.
Sama lapie sie na tym, ze mysle cigle i snie po nocach...
kochana ja go doskonale rozumiem. ja wpadlam w takie bledne kolo, ze nie umialam z moim P. rozmawiac o niczym innym tylko o owulacji, testach i ewentualnej ciazy badz kolejnej porazce. W koncu wykrzyczal mi, ze kocha mnie, ze chce ze mna zalozyc rodzine, miec dzidziusia ale on juz tak nie moze. ze jak mam owulacje to seks na odpierdziel sie, szybki, najchetniej rozlozylabym nogi i lezala. na szczescie ogarnelam swoj tylek i swoja psychike i sama zaczelam powolutku zmieniac swoje nastawienie. Testy owu nadal robilam, ale nie mowilam mu tak jak wczesniej, ze juz dzisiaj musimy i koniec. on byl szczesliwy a ja mialam swoja slodka tajemnice :)
 
Do góry