Hej Dziewczyny, dawno mnie nie było, bardzo dawno. Strasznie fiksowałam się na ciążę, źle działało to na mnie, na rodzinę... nie mogłam tak dłużej. Wylogowałam się z forum na początku jesieni, przestałam robić testy owu, testy ciążowe, choć nadal się staraliśmy.
Teraz jest nowa sytuacja i proszę Was o komentarz:
Przedostatni cykl mi się rozjechał. Normalnie 28, a tu 23. Zaczęłam dużo trenować i pewnie to to.
W tym cyklu zaskoczyło - w środę wyszedł mi test pozytywny, delikatnie, ale widocznie. W czwartek test wyszedł o tej samej intensywności. W piątek mocniejszy. Byłam w piątek u lekarza - nie widział nic na usg, ale zaznaczył, że tak może być, że jest bardzo wcześnie. Kazał zrobić betę. Zrobiłam - 53,3 (12 dpo / 2 dni przed terminem spodziewanej @). Lekarz kazał powtórzyć test jutro.
I schiza.... czy to nie za mało.... piersi przestały boleć, testy nie wykazują zmiany w intensywności za bardzo. Dwa dni zabierała mnie momentami panika. Staraliśmy się 10 miesięcy, tak bardzo tego chciałam, tak się cieszyłam. Teraz już czekam tylko na wyniki jutrzejszego badania. Pielęgnuję w sobie postawę, że muszę przyjąć sytuację taką jaka będzie ze spokojem, choć nie tracę nadziei, że może to tylko te głupie testy domowe nie widzą odpowiedniego przyrostu przez dwie doby. Może przesadzam? Jutro jadę na betę sprawdzić ten przyrost.