Mama, niestety domowo, ale już dziś awaria w pracy zostanie naprawiona. Ponoć lód w środku pokoju u mnie zagościł

Ja nie wiem, jak to będzie....będą musieli nieźle hajcować w piecu, żeby ogrzać tego molocha do poniedziałku

Ale już mnie ciągnie do pracy, mimo iż w domu nad projektami siedzę, ale to nie to samo. Młody nie da pracować, ja się wkurzam, że się nie wyrobię...dodatkowo wiecznie w domu jest co robić, bo wiadomo...święta...no niedługo mnie wywiozą do kodzborowa...bez jaj...
To Ty w Poznaniu gabinet otwierasz, czy u siebie? Brałaś jakieś dofinansowanie z UP? Fajnie, że w końcu na swój rachunek będziesz działać
Kot, bida stara...jeszcze żyję, choć niewiele brakuje

Nocki nieprzespane, młode wariuje, że ręce opadają...siły brak...padam jednym słowem...
Paulina, przecież to nie Twoja wina, że dzieci co chwila chore. Mają słabszą odporność i tyle. Może w tym kierunku coś zadziałaj. Profilaktycznie zapodawaj jakieś witaminy, czy cuś...
Mój Miłek na szczęście jeszcze ani razu nie chorował...i mam nadzieję, że mi na święta psikusa nie zrobi, bo wokół wszyscy zakatarzeni

Choć mówią, że dziecko zdrowe dopóki do przedszkola nie pójdzie - oby w naszym przypadku się to nie sprawdziło.
Przerwa na kawkę...która mnie zabije niedługo...
PS> Obcięłam młodemu dziś, ot tak, z ręki...grzywkę...znaczy jej kawałek i wygląda, jak jakiś paź...nie da się dotknąć przecież, szogun jeden. Chyba jednak trza będzie "fryzjologa" odwiedzić przed świętami, bo to co ma na głowie przechodzi już ludzkie pojęcie
