reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Staraczki 2023

reklama
Jeśli kogoś uraziłam, to przepraszam, po prostu, kiedyś się tu udzielałam jako osoba starająca się.
Pozwolę sobie zacytować autorkę wątku:
"- to nie jest wątek do analizy "czy na tym teście coś widać" "czy moja beta przyrasta odpowiednio" "czy taki progesteron w ciąży jest w porządku" - wiele z nas przez lata nie miała pozytywnego testu ani rosnącej bety.
- nie dawaj rad typu "odpuść", "wyluzuj" "wyjedź na wakacje" - większość z nas za takie testy ma ochotę lać po twarzy :D "

Także tego... wątek był super, ale widzę, że nieźle odpłynął od pierwotnej formy.
 
Hej, odpowiadając na pytanie nr 1 - do niedawana byłam w podobnej sytuacji, stymulacje, zastrzyki itp, w momencie kiedy odpuściłam, w sensie zajęłam się czymś kompletnie innym, jakimś cudem pojawił się naturalny cykl i prawdopodobnie udało się, jeszcze to do mnie nie dociera.
Jak dziewczyna ma odpuścić skoro się stara o ciążę a partner ma słabe parametry nasienia? Ma przestać o tym myśleć i nagle stanie się cud a plemniki dostaną kopa?
Zastanów się co ma oznaczać to mityczne odpuszczenie, które głosisz. Zajęcie się czymś innym pomoże osobom, które nie mają problemów zdrowotnych a po prostu nie potrafią się wstrzelić w owulację.
Tutaj autorka zna swój cykl, jej partner jest przebadany więc dawanie rady o odpuszczeniu jest co najmniej nie na miejscu.
Cieszę się że Tobie się udało, życzę nudnej ciąży i zdrówka
 
Cześć dziewczyny. Przypominam się : mam 31 lat, 2 lata starań, tetrazospermia u męża (99% nieprawidłowości w główce plemnika). Od stycznia bierze Profertil.
Piszę bo mi już totalnie opadają ręce, nie umiem już sobie z tym radzić (szczególnie gdy zbliża się termin okresu i po raz kolejny widzę że nic z tego nie będzie). Mam dosyć oglądania testów z jedną kreską, mam dosyć samej siebie bo je powtarzam mimo że wiem że to bez sensu.
Pytanie właściwe: jak sobie radzicie? Czy macie jakieś metody opanowania tej gonitwy myśli? Wciąż czuję się poszkodowana w jakiś sposób, choć wiem że robienie z siebie ofiary do niczego dobrego nie prowadzi tym bardziej że nie mam wpływu na jakość spermy męża...
Pytanie nr 2: czy znacie jakieś metody, które poprawiają jakość nasienia? Mąż je migdały, tak jak wspomniałam Profertil, uprawia sport nie pije nie pali, dobrze je... ku*wa nawet wodę z Lourdes pił. Ja z kolei powinnam pić wodę co napełnia źródełko cierpliwości bo już się wyczerpało 😅😂
Wiem co czujesz, u nas ten sam problem z nasieniem, TZI mimo suplementacji, po ponownych badaniach morfologia plemników bez zmian - 0 lub max 2%.
Mój nastrój to sinusoida, najgorzej jest po owulacji bo czekanie na kolejny test z jedna kreska mnie dobija. Postanowiliśmy że jeśli nie uda się zajść naturalnie do moich 30 urodzin (do maja, 2 cykle) to ruszamy z procedurami. Najpierw IUI a jeśli się nie uda to IVF. Dodatkowo u mnie jest na 99% diagnoza endometriozy więc jak najbardziej mam wskazania do wspomagania, mimo że owulki naturalne a AMH 2,89.

Czy wy rozważacie jakaś alternatywna drogę czy w grę wchodzą tylko naturalne starania?
 
Jak dziewczyna ma odpuścić skoro się stara o ciążę a partner ma słabe parametry nasienia? Ma przestać o tym myśleć i nagle stanie się cud a plemniki dostaną kopa?
Zastanów się co ma oznaczać to mityczne odpuszczenie, które głosisz. Zajęcie się czymś innym pomoże osobom, które nie mają problemów zdrowotnych a po prostu nie potrafią się wstrzelić w owulację.
Tutaj autorka zna swój cykl, jej partner jest przebadany więc dawanie rady o odpuszczeniu jest co najmniej nie na miejscu.
Cieszę się że Tobie się udało, życzę nudnej ciąży i zdrówka
A czy ja napisałam, żeby odpuściła ? napisałam, jak to wyglądało u mnie. Ja również się leczyłam i zajęło mi to ponad rok, więc wiem co czuje, dziele się tylko doświadczeniami.
 
Cześć dziewczyny. Przypominam się : mam 31 lat, 2 lata starań, tetrazospermia u męża (99% nieprawidłowości w główce plemnika). Od stycznia bierze Profertil.
Piszę bo mi już totalnie opadają ręce, nie umiem już sobie z tym radzić (szczególnie gdy zbliża się termin okresu i po raz kolejny widzę że nic z tego nie będzie). Mam dosyć oglądania testów z jedną kreską, mam dosyć samej siebie bo je powtarzam mimo że wiem że to bez sensu.
Pytanie właściwe: jak sobie radzicie? Czy macie jakieś metody opanowania tej gonitwy myśli? Wciąż czuję się poszkodowana w jakiś sposób, choć wiem że robienie z siebie ofiary do niczego dobrego nie prowadzi tym bardziej że nie mam wpływu na jakość spermy męża...
Pytanie nr 2: czy znacie jakieś metody, które poprawiają jakość nasienia? Mąż je migdały, tak jak wspomniałam Profertil, uprawia sport nie pije nie pali, dobrze je... ku*wa nawet wodę z Lourdes pił. Ja z kolei powinnam pić wodę co napełnia źródełko cierpliwości bo już się wyczerpało 😅😂
rozumiem Cię w pełni. U nas bardzo ciężka postać oligozoospermii, jak z morfologia nie wiemy, bo nie dało się zrobić. Mąż jest na suplach i lekach i czekamy do końca maja na powtórkę wyników.
Usłyszałam wprost od dwóch lekarzy, że nie mamy szansy na naturalne zajście w ciążę, a i tak mnie łapie czasami podejście "wystarczy jeden plemnik". Wtedy mi trochę lepiej, ale to mija i znów wraca rzeczywistość, a ja jestem na siebie zła za te chwile optymizmu. Sikam na testy, choć nie wiem po co. Jestem zła, zmęczona, smutna i jeszcze raz zmęczona.
Więc niestety nie powiem Ci jak sobie z tym radze, bo: nie radzę sobie.

Jeżeli chodzi o pytanie 2, to żadnych innych rad nie mam. Androlog widzi jakąś szanse na poprawę? Kiedy mąż ma następne badanie?
 
rozumiem Cię w pełni. U nas bardzo ciężka postać oligozoospermii, jak z morfologia nie wiemy, bo nie dało się zrobić. Mąż jest na suplach i lekach i czekamy do końca maja na powtórkę wyników.
Usłyszałam wprost od dwóch lekarzy, że nie mamy szansy na naturalne zajście w ciążę, a i tak mnie łapie czasami podejście "wystarczy jeden plemnik". Wtedy mi trochę lepiej, ale to mija i znów wraca rzeczywistość, a ja jestem na siebie zła za te chwile optymizmu. Sikam na testy, choć nie wiem po co. Jestem zła, zmęczona, smutna i jeszcze raz zmęczona.
Więc niestety nie powiem Ci jak sobie z tym radze, bo: nie radzę sobie.

Jeżeli chodzi o pytanie 2, to żadnych innych rad nie mam. Androlog widzi jakąś szanse na poprawę? Kiedy mąż ma następne badanie?
Napisałaś coś co bardzo mnie ruszyło bo mam ten sam problem ze sobą - to złoszczenie się na siebie samą za chwilę optymistycznego myślenia. Ale warto nam mieć nadzieję, inaczej całkiem można zwariować i po prostu się poddać. Wiem, że to łatwo mówić ale też gram do tej samej braki i proszę nie złość się na siebie za nadzieję, jesteś na prawdę silna i nie jesteś sama 💪❤️
 
rozumiem Cię w pełni. U nas bardzo ciężka postać oligozoospermii, jak z morfologia nie wiemy, bo nie dało się zrobić. Mąż jest na suplach i lekach i czekamy do końca maja na powtórkę wyników.
Usłyszałam wprost od dwóch lekarzy, że nie mamy szansy na naturalne zajście w ciążę, a i tak mnie łapie czasami podejście "wystarczy jeden plemnik". Wtedy mi trochę lepiej, ale to mija i znów wraca rzeczywistość, a ja jestem na siebie zła za te chwile optymizmu. Sikam na testy, choć nie wiem po co. Jestem zła, zmęczona, smutna i jeszcze raz zmęczona.
Więc niestety nie powiem Ci jak sobie z tym radze, bo: nie radzę sobie.

Jeżeli chodzi o pytanie 2, to żadnych innych rad nie mam. Androlog widzi jakąś szanse na poprawę? Kiedy mąż ma następne badanie?
Następne badanie mamy w maju. Dam znać jak wyszło.
Szansa na poprawę zawsze jest, lekarz nam powiedział że mnóstwo jest par po wszystkich badaniach gdzie wszystko jest dobrze (!!) A ciąży nie ma.
Z tym sikaniem na testy nie wiadomo po co mam tak samo. Jak głupia doszukuje się kreski, jeśli mi się spóźni dwa dni to czytam po raz kolejny wszystkie tematy na forach jak to kobitki miały pozytyw tydzień po spóźnieniu @ haha znam te odpowiedzi już na pamięć. Do tego CO MIESIĄC mam nowe objawy ciążowe przyznam że kiedy dostaje okres to czuję się jakbym była powiem wprost - pierdolnięta bo wymyślam sobie kłucia w jajnikach, metaliczny posmak w ustach, nawet mdłości i latanie na siku co 10'. To jest chore, śmiech przez łzy.
 
reklama
Do góry