U mnie PCOS wykryte w wieku ok 21 lat czyli ok 11 lat temu, do tego ok 7 lat temu jeszcze z poprzednim partnerem podjęłam próbę starań i wtedy wyszło na to że mam cykle bezowulacyjne. Związek zakończył się z pewnych względów w zasadzie chyba w 3cim miesiącu starań i pozniej miałam dłuuuga przerwę gdzie leciałam na tabletkach anty. Wreszcie w zeszłym roku w kwietniu (z obecnym partnerem) podjęliśmy decyzję że odstawiamy tabletki, ale znając chorobę i moja doświadczenia sprzed lat postanowiliśmy od razu zasięgnąć porady doktorka. Niestety nie trafiłam najlepiej, troszke sie tulalam i mimo tego że mówiłam jaki jest problem to nikt nie brał mnie na poważnie i nie zaproponował nic konkretnego aż do lipca. Wtedy trafiłam na lekarza który zaproponował stymulacje clo. W zasadzie bez badań, bez niczego. Byłam taka sfokusowana na celu że bez pomyślunku w to poszłam. 2 cykle stymulacji, w których tylko w jednym pojawił się pęcherzyk poszły na straty, a ja wreszcie zobaczylam że gin działa troszke po omacku i miałam wrażenie że na odwal się. W październiku się poddałam, stwierdziłam ze nie będę dłużej do niech chodzić. I zaczęłam czytać
zrobiłam research jeśli chodzi o lekarzy i wybrałam jedna panią docent która przyjmuje w klinice leczenia nieplodonosci. Sama klinika opinie średnie, ale ta akurat lekarka miała mega mega dobre opinie i od stycznia jestem pod jej opieką. Przed tym jak trafiłam do niej zrobiłam szereg badań zeby było o czym rozmawiac, zabrałam vala dotychczasową dokumentację i po małych perypetiach jestem teraz w 3cim cyklu stymulowanym Letrozolem. W międzyczasie miałam robioną drożność jeszcze
takze tak to u mnie
Edit: miało być że 3 cykle starań na clo I tylko w jednym pęcherzyk *