Cześć Dziewczyny. Dawno mnie tu na tym głównym wątku nie było, to znaczy - jakieś dwa tygodnie, przez które wydarzyło się tyle, że głowa mała.
Zaszłam w ciąże - najpierw były nerwy z małym przyrostem bety, potem rozpacz bo już wiedziałam, że nic z tego nie będzie, później beta dziwnie nie chciała za bardzo spadać, a później okazało się, że to ciąża jajowodowa, która krwawi do macicy. miałam już skierowanie do szpitala ale stało się szczęście w nieszczęściu - organizm poradził sobie sam, jestem właśnie w trakcie poronienia trąbkowego. Po krwawieniu idę na kontrolę, ale wygląda na to ze wszystko skończy się „dobrze”.
dobrze to słowo beznadziejne, ale wiem ze miałam w tej sytuacji i tak dużo szczęścia.
to moja druga strata, czuję ze teraz mam w sobie więcej siły i determinacji, wiec chce tutaj do Was wrócić i uczestniczyć dalej w rozmowach.
bede teraz nadrabiać wątek i życzę Wam miłego wieczoru.