Ja bym z jednej strony chciała na L4. Praca niby wygodna, z domu przy kompie, wszelkie możliwe benefity, bez nadgodzin, zaczynam o jakiejkolwiek godzinie chcę. Jednak mam na głowie utrzymanie i rozwój kilkunastu aplikacji, ciągły kontakt z użytkownikami i stres spowodowany tym, że nie mam nikogo mądrzejszego nad sobą. Jak przyjdzie zadanie przerastające moje umiejętności muszę się rozwinąć. Żeby nie było lubię tę presję. Tylko jak by to na ciążę wpłynęło? No i wiem, że i tak stracę projekt. Bo skoro jestem jedyna, to jak pójdę na macierzyński to nie będą mieli wyboru jak kogoś zatrudnić na moje miejsce. A ja będę musiała wyszkolić... Z kolei skoro i tak projekt stracę, to czemu nie iść na L4, ale w którym momencie? Co jak pójdę na L4, zastąpią mnie, a potem ciążę stracę? Bo wiadomo, że będę miała wysokiego ryzyka jeśli w ogóle sie uda mi zajść. A może lepiej w ogóle siedzieć cicho do drugiego trymestru i się nie przyznawać?