reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki 2021

No hejka
Gratuluje wszystkich kreseczek nawet tych bladych oby ściemniały!!!!
Ja dzis dopiero 7 dzień cyklu. Zaczelam.mierzyc temperature ale raczej nie jest zbyt dokładną, bo mierze ja zwykłym termometrem a nie owulacyjnym. To mój 2 badz 3 cykl po wyciagnieciu spirali więc może w końcu się coś uda. Mierze temperature zeby zobaczyć czy owulacja występuje;) powodzenia moja owulacja została wyliczona na 2 lipca zobaczymy się się pokryje to z temperatura ;)
 
reklama
Tez pewnie ma znaczenie. Bardziej chodziło mi o to czy tak pi razy drzwi sprawdzać w ogole jeszcze dzisiaj czy dopiero np jutro bo to chodzi o to czy mam dalej brać luteinę czy już ja odstawić 😉 no nic będę sprawdzać wieczorkiem, oby juz coś było 😊🤞🏻
W takim razie pewnie będzie dzisiaj, diagnostyka raczej jest dość szybka ;)
 
To jak tak juz rozmawiamy to mam inne pytanie :)

Czy czasami nie przechodzi wam przez głowę ze jeśli problem leży po stronie partnera to może z kimś innym mogłybyście dostać to czego tak bardzo chcecie? Czy wasze związki są aż tak silne ze to bez znaczenia dla was?

Jestem bardzo ciekawa jakie macie do tego podejście :)
 
To jak tak juz rozmawiamy to mam inne pytanie :)

Czy czasami nie przechodzi wam przez głowę ze jeśli problem leży po stronie partnera to może z kimś innym mogłybyście dostać to czego tak bardzo chcecie? Czy wasze związki są aż tak silne ze to bez znaczenia dla was?

Jestem bardzo ciekawa jakie macie do tego podejście :)
Mi 2 razy może coś takiego przeszło przez myśl, ale to w takim kontekście, ze o prostu tak by było, a nie, że mogłam wybrać inaczej czy coś.
My z moim mężem jesteśmy prawdziwym dream teamem (nawet na naszym filmie weselnym znajomi mówią, ze rzadko się widuje tak dobrane pary xD) i jeśli się zdarzy, ze nigdy nie będę matką to wiem, ze we dwoje też bedziemy bardzo szczęśliwi. :)
 
Nie chcę narazie odpowiadać na to pytanie, bo szczerze sama nie wiem, wydaje mi się, że przechodzę poważny kryzys wiary, ale nie wiary w kościół katolicki jako instytucję i stojących na jego straży księży, bo w to już dawno nie wierzę 😏 ale mam duży konflikt jeśli chodzi o postrzeganie Boga, dlatego pytam jakie jest Wasze zdanie i doświadczenia, żeby zobaczyć inny pogląd na sprawę 😉
Ja raczej nie skorzystam z in vitro, ze względu że już mamy jedno dziecko i nic nie zapowiada póki co problemów z drugim prócz czas. Temat Boga to bardzo ciężki i kontrowersyjny temat. Ja w niego zwątpiłam 2 lata temu i zostało mi do dziś.

Mój światopogląd na in vitro to cud nauki ludzkiej ❤️ postrzegam go jako leczenie/zabieg ratowania ludzkiego życia, in vitro dla mnie znajduje się "w tej samej szufladzie" co operacja serca, poprawa wyglądu twarzy po rozszczepie, ratowania życia lub zdrowia, a nawet komfortu wizualnego po przeszczepach które też nie są zawsze naturalne tylko wychodowane w laboratorium typu skóra, rogówka i inne cuda o których nie mam pojęcia. Nawet uważam, że jak ktoś dla komfortu psychicznego potrzebuje silikonowych piersi nie powinien się wahać. Przykre jest że jeżeli mówimy o ratowaniu życia bezposrednio - to wszystkie chwyty są dozwolone i nikt się nie czepia. A jeżeli mowimy o ratowaniu ludzkiego życia psychicznego i in vitro wpadają kontrowersje.

Ja to też bym zadała sobie pytanie co da mi szczęście - brak potomstwa bo zdrowie mi nie pozwala + wiara w Boga.
Czy podejście do in vitro modląc się do Boga żeby mi pozwolił zakończyć proces szczęśliwie.

Jeżeli gdzieś Cię uraziłam to w żadnym wypadku nie chciałam i z góry przepraszam.
 
To jak tak juz rozmawiamy to mam inne pytanie :)

Czy czasami nie przechodzi wam przez głowę ze jeśli problem leży po stronie partnera to może z kimś innym mogłybyście dostać to czego tak bardzo chcecie? Czy wasze związki są aż tak silne ze to bez znaczenia dla was?

Jestem bardzo ciekawa jakie macie do tego podejście :)
Nigdy tak nie pomyślałam, Nasz związek ma głębokie fundamenty i nic ich nie ruszy (oczywiście napisałam to trochę w żartach, nigdy nie mów nigdy 😉😅 życie weryfikuje wszystkie nasze plany jak wiemy 🤦🏻‍♀️) ale jeśli nawet nie będziemy mieli dzieci to nie wyobrażam sobie życie z kimś innym. Jak to mówi mój mąż "Pamiętaj: w zdrowiu i w chorobie" ☺️
 
To jak tak juz rozmawiamy to mam inne pytanie :)

Czy czasami nie przechodzi wam przez głowę ze jeśli problem leży po stronie partnera to może z kimś innym mogłybyście dostać to czego tak bardzo chcecie? Czy wasze związki są aż tak silne ze to bez znaczenia dla was?

Jestem bardzo ciekawa jakie macie do tego podejście :)
Mi 2 razy może coś takiego przeszło przez myśl, ale to w takim kontekście, ze o prostu tak by było, a nie, że mogłam wybrać inaczej czy coś.
My z moim mężem jesteśmy prawdziwym dream teamem (nawet na naszym filmie weselnym znajomi mówią, ze rzadko się widuje tak dobrane pary xD) i jeśli się zdarzy, ze nigdy nie będę matką to wiem, ze we dwoje też bedziemy bardzo szczęśliwi. :)
Mam podobnie jak Ty, nie wyobrażam sobie zmieniać męża dlatego że nam nie wychodzi i nie ważne po czyjej stronie jest wina, mam mega wsparcie w mężu i sam mówi że jeśli nie będziemy mogli mieć dzieci to nie będziemy mieli albo adoptujemy [emoji846] z nas się też śmieją że my jak rodzeństwo, dobrze się dobraliśmy i ponoć nawet podobni jesteśmy [emoji2960]
 
To jak tak juz rozmawiamy to mam inne pytanie :)

Czy czasami nie przechodzi wam przez głowę ze jeśli problem leży po stronie partnera to może z kimś innym mogłybyście dostać to czego tak bardzo chcecie? Czy wasze związki są aż tak silne ze to bez znaczenia dla was?

Jestem bardzo ciekawa jakie macie do tego podejście :)
Chce mieć bardzo dziecko. BARDZO, BARDZO. Z partnerem jesteśmy już 8 lat, miałam wcześniej też długoletni związek, mam 30 l w tym roku. Jeśli dowiem się, że on nie może, to oczywiście bedzie tragedia, ale nie wyobrażam sobie być z kimś innym, ufać kolejnej osobie, rozpoczynać wszystkiego od nowa. Najwyżej będziemy bandą z psami ;) a tak szczerze, boje się tego, że to on powie, że nie chce mnie obdzierać z marzeń, bo dawał mi to czasem do zrozumienia.
 
reklama
Mam podobnie jak Ty, nie wyobrażam sobie zmieniać męża dlatego że nam nie wychodzi i nie ważne po czyjej stronie jest wina, mam mega wsparcie w mężu i sam mówi że jeśli nie będziemy mogli mieć dzieci to nie będziemy mieli albo adoptujemy [emoji846] z nas się też śmieją że my jak rodzeństwo, dobrze się dobraliśmy i ponoć nawet podobni jesteśmy [emoji2960]
Noo u nas też mówią, ze podobni jesteśmy :D
i mam tak samo z tym wsparciem - na początku jak jeszcze nie wiedzieliśmy, ze problem jest w wynikach męża, to nie wiem, jakoś naturalnie się podejrzewa, ze to ze strony kobiety jest wina... i czasem w kryzysach mówiłam mu, ze jestem wybrakowana czy coś, a on bardzo mnie wspierał, nigdy nie było miedzy nami kłótni, spięć w tym temacie, jesteśmy w tym razem, ejdziemy na jednym wózku. Jak się okazało, ze to wyniki meża są słabe, też jestem dla niego wsparciem, a on bardzo współpracuje, zeby to poprawić. To najważniejsze, zeby się wspierać!
 
Do góry