Najpierw było uspianie w śpiworze. To był najlepszy sposób, nie mogła stać na nogach i się patrzeć zasypianie było dużo szybsze. Teraz bez jest ciężej. Ale to wyzwanie było celem. Nie zawsze będzie śpiworek dlatego tak przyzwyczaiłam kiedy nie było męża tydzień.Tak, też są cuda... a co gorsza mąż nie ma mnie za bardzi jak zmienić, bo często przy nim sie zaczyna drzeć jakby go ze skóry obdzierali [emoji849] wystarczy, że ja wejdę do pokoju i cisza....Kurde i nie wykopuje Ci sie? Próbowałam go przytrzymywać, przykrywać, trzymać mocniej rękę na tułowiu żeby sie nie rzucał jak ryba wyciągnięta z wody, no cuda, ale szczerze mówiąc troche tracę czasem cierpliwość jak się wala po mnie. Coraz cięższy jest i mnie to po prostu boli jak z boku na bok sie po moim brzuchu kręci. Dzisiaj mi przywalił dyńką pod okiem [emoji849]
Sto razy układam obok siebie. Najpierw trawalo to godzinę, później pół, następnie 20 minut. Nie odpuszczalam, zapominiala co to noszenie. Teraz znowu godzinę. Zęby :/ najbardziej działa ignorowanie. Kiedy już uloze obok, zamykam oczy. Ona tylko czeka, aż będę aktywna do zabawy. Szczerze mówiąc trzymam za nogę żeby nie uciekła i czasem zasypiam pierwsza