Cześć dziewczyny.
Mam podły humor. Próbuję ogarnąć chatę i mam nerwa bo wszystko niedokończone i nie ma za co dokończyć
. Mamy jeszcze cały stos rachunków do zapłacenia, czekam jeszcze na podatek za 2015, jakieś 800 euro
. Zajmie nam pewnie 2-3 miesiące nadrobienie rachunków. A wszystko przez moją operację parę miesięcy temu bo nie mogłam pracować cały miesiąc i potraciłam przez to kilka zleceń
Teraz szukam znów klientów ale łatwo nie jest i pensja żałosna :-( Jak tak dalej pójdzie to nie wiem czy będziemy mogli zacząć starania w tym roku
a na tą myśl chce mi się płakać :-(
Już nie wiem gdzie zaoszczędzić pieniądze. Nigdzie nie jeździmy, nie chodzimy po restauracjach, czasem zamówimy sobie pizzę za 12 euro, nie pamiętam kiedy kupiłam sobie ciuchy czy jakiś lepszy kosmetyk. Mieszkanie nie ruszone już kilka miesięcy z braku funduszy. A rachunków zamiast ubywać to ciągle coraz więcej i więcej. Nie wiem co się dzieje. To jakaś paranoja !!!
Po części obwiniam za tą sytuację TŻ-ta bo on zatrudnia 14 ludzi, zarabia na nich a ma wieczne problemy z daniem mi pieniędzy na rachunki czy jedzenie. Nigdy nie ma a podobno zarabia kilka razy więcej ode mnie! Mam wrażenie, że inwestuje wszystko w firmę i totalnie nie myśli o potrzebach w domu. Przychodzi, zje i idzie spać a to ja się użeram z ogarnianiem tego syfu.