Miałam dla którejś z Was napisać, o tych badaniach nasienia. Poza podstawowymi wynikami, czyli, czas upłynnienia, barwa, lepkość, objętość, ph, występowanie aglutynacji, komórki spermatogenezy, leukocyty, erytrocyty.
Potem ruchliwość i kategorie a,b,c,d. Liczba plemników w 1ml i w ejakulacie.
Potem podział na żywe, martwe, o prawidłowej budowie itp.
No i najważniejsze - test migracji swim-up.
(W teście tym porcja nasienia jest specjalnie przygotowywana - m.in. płukana, uzupełniana i wirowana. Następnie umieszcza się ją na dnie probówki i przykrywa medium hodowlanym tj. podłożem, które stwarza przyjazne warunki dla plemników. Te, które są prawidłowe, zaczynają płynąć do tego podłoża jak z nasienia do śluzu. Po upływie około godziny liczba plemników, które dotarły do podłoża, jest porównywana do liczby plemników, które pozostały w nasieniu. Wyniki pozwalają na dość wiarygodną ocenę liczby plemników zdolnych do dotarcia do komórki jajowej.)
I Autoprzeciwciała - surowica (przeciwciała przeciwplemnikowe ASA) oraz w nasieniu.
Określa się je plusami od ++/+ -słabe przeciwciała do ++++ bardzo silne i mój mąż miał właśnie takie.
Teraz ma wynik ujemny, jest z tego wyleczony.
A jak, no oczywiście nie mogę mieć pewności, bo nie wiadomo dokładnie co je powoduje, mówi się, że alergie i przebyte infekcje. Więc dietą (przede wszystkim eliminując niezdrowe rzeczy) trochę wyszedł z alergii, no i był przez ten czas parokrotnie przeleczony. Ja łapałam chlamydię, więc leczyliśmy się razem. Lekarz nam dał kiedyś końską dawkę leków. Myślę, że przez to wyleczyliśmy wiele rzeczy, które mogliśmy mieć. Ja niestety po tym miałam skopaną odporność i dopiero wyeliminowanie cukrów, tłuszczy trans i glutenu przywróciło mi pełne zdrowie.