aesthete witajna kiedy masz termin spodziewanej @?
w sumie ciężko powiedzieć
![Zadziwiona(y) :confused: :confused:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/confused.gif)
![tak :tak: :tak:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/yes2.gif)
![Cool :cool2: :cool2:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/cool2.gif)
aesthete - witamy serdecznie :-) Ile czasu już się staracie?
od maja
![tak :tak: :tak:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/yes2.gif)
no ale jak to teraz rozegrać?
opcja No.1
nadal mieć focha, nie zrobić kolacji jak wróci i dogryzać mu, że skoro umie smsować z jakimiś gówniarami to równie dobrze powinien umieć sobie sam kolacje zrobić...
czy opcja No.2
zachowywać się jak gdyby nic, zrobić kolacyjkę, zapytać jak tam w pracy było, jednym słowem sielanka, jak by nic się nie stało?
zdecydowanie nadal mam wqrwa na niego i tą lafiryndę i bliższa mi opcja No.1 ale nie wiem jak to rozegrać by a) miał wyrzuty sumienia b) pożałował, że w ogóle zaczął z nią smsować c) więcej do niej pisał d) docenił mnie i to co ma.
Karola, powiem Ci, że ja z moim miałam gorsze przeboje... zamieszkaliśmy razem przed ślubem jeszcze, koniec kwietnia/początek maja. Dwa tygodnie po wspólnym zamieszkaniu On poszedł coś robić przy rowerze, a mnie podkusiło żeby sprawdzić mu rozmowy na gg z jego przyjacielem. i doszłam do rozmowy gdzie kumpel się go pyta z kim się teraz spotyka a on "a, z taką aesthete i dziewczyną którą poznałem na sylwetra" (spędzaliśmy sylwka osobno). no i szlag jasny mnie trafił. Miotałam się po mieszkaniu i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Napisałam mu w końcu list, że mam dość kłamstw itp. zostawiłam go w laptopie na otwartym fragmencie tej rozmowy, ubrałam się w szorty, szpilki i fajną bluzeczkę i wyszłam z domu. W drzwiach akurat minęłam jego i tylko powiedział że "sexy wyglądam". ja głowę odwróciłam żeby zapuchniętych oczu od łez nie widział i wyszłam. Pojechałam na uczelnię, a po uczelni ze znajomymi do knajpy, bo czułam że muszę się upić. On tylko pisał kiedy wrócę, czy chcę go zostawić itp. Oczywiście nie chciałam, ale miał nauczkę, bo nie wiedział gdzie i z kim jestem. Po innej akcji wyszłam z domu i nie wróciłam na noc. Fakt, że spałam w aucie pod blokiem ;p ale on też nie wiedział. I w sumie dotarło do niego, że może mnie stracić. A ja zawsze udaję twardą, a w środku serce mi pęka. faceci jednak nie lubią gderania i marudzenia. U mnie poważne rozmowy się sprawdzają, raczej miękkim tonem w stylu "kocham cię, ale rani mnie kiedy...". No i ja byłam straszną zazdrośnicą, bo poprzedni facet to mnie zdradzał na prawo i lewo. Teraz jestem zazdrosna, ale w granicach zdrowego rozsądku. Nie burzę się jak obejrzy się za jakąś dziewczyną, bo przecież to ze mną się ożenił i mnie kocha, a nie ją