cześć Dziewczyny! jest godzina 13:30 a to mój pierwszy post dzisiaj
Cyntia ale wyszpiegowałaś, haha! to teraz daj znać, co w końcu powiedział
super, aż się sama uśmiecham
ale ogólnie to miałam taką niefajną sytuację w pracy
pisałam już, że pracuje w komisie z artykułami dziecięcymi. No i od początku sierpnia już przyjmuję ubranka jesienne i zimowe, bo lato się kończy a mamy już się oglądają za cieplejszymi. Dbam o dobrą opinię mojego komisu i przyjmuje to, co sama bym kupiła jakbym miała pieniądze i taką potrzebę. A dzisiaj przychodzi babeczka, no musze napisać.. odwalona jak na disco, wyperfumowana, że jeszcze czuję i z tekstem "kochana, mam tu ubranka do sprzedania, hihihihihi" ten śmiech zabójczy
okej, oglądam.. no i już przy pierwszej rzeczy mnie odrzuciło. No nie powiem, bo czasem wezmę spodnie, które się lekko strzępią albo ostatnio sprzedałam taką super kurteczkę, ale jej wadą był zepsuty suwak przy jednej z kieszeni. Stwierdziłam, że to aż tak nie będzie przeszkadzało i poszła. A ta mi tu przynosi spodnie z wytartymi kolanami, bez guzików.. bluzki poplamione marchewką czy czymś innym pomarańczowym .. w dodatku nawet nie pokusiła się o wypranie. Powiedziałam, że nie przyjmę. A ta jeszcze z krzykiem .. że ona się poświęca, że przychodzi, że chce oddać innym, nawet za darmo albo za 1 zł i tak gadała dobrą chwilę
stanowczo powiedziałam, że nie przyjmę i koniec. Wrrrrr