Cześć dziewczyny, witam się z Wami tutaj jako nowa staraczka [emoji4] do tej pory tylko czytałam, ale myślę, że fajnie będzie się do Was odzywać, wspierać i cieszyć się z Waszych (i może kiedyś też moich) dwóch kreseczek.
Moja historia w kilku zdaniach: dzisiaj 21dc, to 5 cykl naszych starań o dziecko. Odstawiłam tabletki antykoncepcyjne po 7 latach brania [emoji33] i mam wrażenie, że mój organizm cały czas się po nich naprawia. Zawsze, od kiedy pamiętam, moje miesiączki nie były regularne. Cykle trwały od 30 do nawet 100 dni i miesiączka zawsze była dla mnie zaskoczeniem. W tej chwili od pierwszego cyklu po odstawieniu tabsów biorę duphaston. Na pierwszej wizycie u ginekologa po odstawieniu tabletek lekarka stwierdziła na usg jeden jajnik policystyczny, drugi w normie. Po 3 miesiącach już wyglądał lepiej, a na ostatniej wizycie, która miałam tydzień temu podobno oba są w normie, nie są powiększone, nie widać tylu pęcherzyków co wcześniej. W tym cyklu po raz pierwszy zauważyłam u siebie plodny śluz około 12dc, rozciągał się pięknie między palcami, cieszyłam się, że w końcu mam owulację. I tu nagle w 16dc obfite krwawienie nie wiadomo skąd... Myślałam, że przy braniu duphastonu nie będę miała takich niespodzianek [emoji26] Od razu tego dnia poszłam skonsultować sprawę z Panią ginekolog. Obejrzała mnie dokładnie i stwierdziła, że to plamienia owulacyjne, ale trwa ono do dzisiaj, czyli już szósty dzień i wygląda jak regularna miesiączka... Niby w jednym jajniki widać było ciałko żółte po owulacji, ale przez to krwawienie w środku cyklu straciłam nadzieję, że tym razem się uda. Miała któraś z Was podobną sytuację?