reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Smierc dziecka a kolejna ciaza? Czy sa mamy zmarlych dzieci ktore chcialy zostac jeszcze raz mama?

Najbardziej boli uświadomienie że dziecko nie żyje.. Że go nie będzie. Że zostały nam wspomnienia tylko. Ja ostatnio wzięłam jego włoski bo mam i dotykalam ryczałam okropnie. Dotyk włosków dużo wspomnień przywrócil.. Masakra
Nic nie ukoi bólu po stracie ,potrzeba czasu żeby pozbierać się po tym wszystkim
 
reklama
Dokładnie i to jest najgorsze że my mamy aniołków będą cierpiały całe życie. Ten ból będzie z nami do konca
 
Witajcie Mamy Aniołkow,

Wiem, że to dawny wątek i żałuję, że nie znalazłam go na początku, kiedy tak bardzo go potrzebowałam... moze ktos tu jeszcze zaglada? chciałam tylko napisać, że ja też. Ja też jestem Mama Anioła. W 2017 po latach walki z niepłodnościa na świat przyszedł mój Synek, moje pierwsze dziecko, i zmarl po 2 godzinach. Moje serce rozpadlo się na milion kawałków. Taka rozpacz jaka przeżywałam możecie zrozumiec tylko Wy. Zresztą przeczytałam wszystkie posty i czułam dokładnie to samo. Poza żałoba walczyłam z panicznym strachem, że nigdy nie zostanę ziemska mama.

Minelo 5 lat, a moje życie zmieniło się całkowicie. Mam 3 letnia Córkę i 4 miesięcznego Syna. Jestem przeszczesliwa i spełniona.

Mój pierwszy Syn nie jest dla mnie przeszłością, a teraźniejszością. Może nie ma go z nami fizycznie, ale jest częścią naszej rodziny. Wiem, czuje, że jest przy nas i moje dzieci sluchaja jego historii odkad przyszly na swiat. Mamy swoje tradycje i np co roku stroimy malutka choinkę i stawiamy u niego na grobie.

Życzę wszystkim Mamom, aby czas pomógł oswoic bol i nauczyć się z nim żyć. A tak to jest, że po burzy wychodzi słońce... i jeszcze wiele cudownych momentów przed nami, mamusie.
 
Witajcie Mamy Aniołkow,

Wiem, że to dawny wątek i żałuję, że nie znalazłam go na początku, kiedy tak bardzo go potrzebowałam... moze ktos tu jeszcze zaglada? chciałam tylko napisać, że ja też. Ja też jestem Mama Anioła. W 2017 po latach walki z niepłodnościa na świat przyszedł mój Synek, moje pierwsze dziecko, i zmarl po 2 godzinach. Moje serce rozpadlo się na milion kawałków. Taka rozpacz jaka przeżywałam możecie zrozumiec tylko Wy. Zresztą przeczytałam wszystkie posty i czułam dokładnie to samo. Poza żałoba walczyłam z panicznym strachem, że nigdy nie zostanę ziemska mama.

Minelo 5 lat, a moje życie zmieniło się całkowicie. Mam 3 letnia Córkę i 4 miesięcznego Syna. Jestem przeszczesliwa i spełniona.

Mój pierwszy Syn nie jest dla mnie przeszłością, a teraźniejszością. Może nie ma go z nami fizycznie, ale jest częścią naszej rodziny. Wiem, czuje, że jest przy nas i moje dzieci sluchaja jego historii odkad przyszly na swiat. Mamy swoje tradycje i np co roku stroimy malutka choinkę i stawiamy u niego na grobie.

Życzę wszystkim Mamom, aby czas pomógł oswoic bol i nauczyć się z nim żyć. A tak to jest, że po burzy wychodzi słońce... i jeszcze wiele cudownych momentów przed nami, mamusie.

Cześć, jestem mamą dwóch aniołków i nie mam dzieci.
Po drugiej stracie w 26 tc zwątpiłam w siebie, nie mogłam zrozumieć dlaczego ponownie muszę przez to przejść, tym bardziej że ciąża na początku rozwijała się prawidłowo, ale oczywiście po drodze musiały wyjść kwiatki, jak się okazało wada genetyczna, ubytek w chromosomie :-(
Czasami się zastanawiam co takiego zrobiłam, że Bog daje mi taki krzyż.
Twoja historia i ogólnie całe forum podnosi mnie na duchu, i chcę spróbować jeszcze raz.
Obecnie czekam z mężem na wyniki kariotypu, mają być na dniach.
Zastanawiam się też nad In Vitro z badaniem zarodków, nie mam problemu z zajściem w ciążę, ale trzeciej straty nie zniose. Zobaczymy jeszcze jak wyjdą kariotypy i co powie genetyk.
 
Cześć, jestem mamą dwóch aniołków i nie mam dzieci.
Po drugiej stracie w 26 tc zwątpiłam w siebie, nie mogłam zrozumieć dlaczego ponownie muszę przez to przejść, tym bardziej że ciąża na początku rozwijała się prawidłowo, ale oczywiście po drodze musiały wyjść kwiatki, jak się okazało wada genetyczna, ubytek w chromosomie :-(
Czasami się zastanawiam co takiego zrobiłam, że Bog daje mi taki krzyż.
Twoja historia i ogólnie całe forum podnosi mnie na duchu, i chcę spróbować jeszcze raz.
Obecnie czekam z mężem na wyniki kariotypu, mają być na dniach.
Zastanawiam się też nad In Vitro z badaniem zarodków, nie mam problemu z zajściem w ciążę, ale trzeciej straty nie zniose. Zobaczymy jeszcze jak wyjdą kariotypy i co powie genetyk.

Jeju... mocno Cie tule. Wiem jak to boli... wiem co przezywasz... Takie straty nie powinny się zdarzać 🥺 czy pierwsza ciążę również straciłas na tak późnym etapie? Znasz powód pierwszej straty?

Absolutnie nie myśl, że 'coś zrobilas'. Nie ma w tym nawet najmniejszej Twojej winy. To, że przeprowadzasz badania, rozmyślasz nad różnymi rozwiązaniami świadczy jak jesteś odpowiedzialna i waleczna osoba. Nie powinnaś mieć sobie nic do zarzucenia. Wiem, ze to brzmi brutalnie, ale takie historie niestety się zdarzają - jak i mnie - i nie ma w tym niczyjej winy. Mój Synek miał wade rozwojowa, mimo naszych prawidłowych kariotypow. Walczyliśmy o niego jak tylko mogliśmy. Nie patrzyliśmy na nic innego, jego dobro było najważniejsze. Mimo to - ta historia nie skończyła się szczęśliwie.

Tak się składa, że byłam w życiu 4 razy w ciąży I wszystkie te ciąże uzyskałam dzięki metodzie in vitro (tylko dwie z tych ciaz skończyły się szczesliwie). Jeśli będziesz miała jakieś pytania to jestem. W drugiej procedurze robiłam również badania genetyczne zarodkow.

Daj znać jak Twój wynik i co powie genetyk. Trzymam kciuki i jestem pewna, że Twoja historia, mimo że pewnie momentami trudno w to uwierzyć, zakonczy się szczęśliwie. 🍀
 
Jeju... mocno Cie tule. Wiem jak to boli... wiem co przezywasz... Takie straty nie powinny się zdarzać 🥺 czy pierwsza ciążę również straciłas na tak późnym etapie? Znasz powód pierwszej straty?

Absolutnie nie myśl, że 'coś zrobilas'. Nie ma w tym nawet najmniejszej Twojej winy. To, że przeprowadzasz badania, rozmyślasz nad różnymi rozwiązaniami świadczy jak jesteś odpowiedzialna i waleczna osoba. Nie powinnaś mieć sobie nic do zarzucenia. Wiem, ze to brzmi brutalnie, ale takie historie niestety się zdarzają - jak i mnie - i nie ma w tym niczyjej winy. Mój Synek miał wade rozwojowa, mimo naszych prawidłowych kariotypow. Walczyliśmy o niego jak tylko mogliśmy. Nie patrzyliśmy na nic innego, jego dobro było najważniejsze. Mimo to - ta historia nie skończyła się szczęśliwie.

Tak się składa, że byłam w życiu 4 razy w ciąży I wszystkie te ciąże uzyskałam dzięki metodzie in vitro (tylko dwie z tych ciaz skończyły się szczesliwie). Jeśli będziesz miała jakieś pytania to jestem. W drugiej procedurze robiłam również badania genetyczne zarodkow.

Daj znać jak Twój wynik i co powie genetyk. Trzymam kciuki i jestem pewna, że Twoja historia, mimo że pewnie momentami trudno w to uwierzyć, zakonczy się szczęśliwie. 🍀

Pierwsza strata w 37 tc przez wade serduszka, ciężki miałam czas, ale lata ukoiły ból i podęłam ponownie starania.
Sama już nie wiem co o tym wszystkim myśleć, czy mam takiego cholernego pecha. Tym bardziej, że to nie były wpadki tylko ciąże planowane, zadbane, przygotowywałam się z wyprzedzeniem, kwas foliowy w dwóch formach itp.
Czasami zastanawiam się, czy doczekam się ziemskiego maluszka i czy w końcu przejdę ciążę w spokoju, a nie ciągle coś, brak mi słów.
Może i dla mnie In Vitro będzie rozwiązaniem, chwytam się już wszystkiego, tym bardziej że naturalnie nie wychodzi.
Cieszę się, że Tobie się udało, naprawde podniosłaś mnie na duchu. Dobrze rozumiem, że z drugiej procedury z badaniem zarodków masz maluszka ?
Dam znać jak wyjdą kariotypy i co powie genetyk, ale nawet jak wszystko wyjdzie ok, to i tak naturalnie będę miała stracha.
 
Odnośnie genetyka, to mieliśmy jedną konsultacje, ale taką na czuja, bo bez badań. Wg niego wada powstała losowo, ale więcej powie jak będą kariotypy.
 
Pierwsza strata w 37 tc przez wade serduszka, ciężki miałam czas, ale lata ukoiły ból i podęłam ponownie starania.
Sama już nie wiem co o tym wszystkim myśleć, czy mam takiego cholernego pecha. Tym bardziej, że to nie były wpadki tylko ciąże planowane, zadbane, przygotowywałam się z wyprzedzeniem, kwas foliowy w dwóch formach itp.
Czasami zastanawiam się, czy doczekam się ziemskiego maluszka i czy w końcu przejdę ciążę w spokoju, a nie ciągle coś, brak mi słów.
Może i dla mnie In Vitro będzie rozwiązaniem, chwytam się już wszystkiego, tym bardziej że naturalnie nie wychodzi.
Cieszę się, że Tobie się udało, naprawde podniosłaś mnie na duchu. Dobrze rozumiem, że z drugiej procedury z badaniem zarodków masz maluszka ?
Dam znać jak wyjdą kariotypy i co powie genetyk, ale nawet jak wszystko wyjdzie ok, to i tak naturalnie będę miała stracha.

Powiem Ci, że po przeczytaniu Twojego posta aż nie mogłam zasnąć. Popłakałam się. Nie potrafię Ci powiedzieć jak bardzo mi przykro. Bardzo dużo przeszlas. Takie rzeczy nie powinny się dziać...
Powinnaś być z siebie dumna, podnosisz się i działasz dalej. Twoje aniołki z pewnością działają jak mogą i wspierają, żeby i to ziemskie rodzeństwo się pojawiło...

Daj, proszę znać jak wyniki i czy udało Ci się dowiedzieć czegoś więcej od lekarza. Genetyka to zawiła sprawa. Nawet badanie genetyczne zarodka nie da Ci pewności, że dziecko będzie zdrowe. Przy drugiej procedurze miałam badanie genetyczne wychwytujace aneuploidie - innymi slowami sprawdzające poprawna ilość chromosomów. Takie badanie rozpozna np zespół Downa, który jest trisomia (czyli aneuplodia), ale nie wychwyci Ci wady rozwojowej i nie wychwyci Ci innych wad genetycznych, przy których liczba chromosomów jest poprawna. Oczywiście są różne rodzaje badań genetycznych. Jeśli jesteś nosicielka konkretnej mutacji, możesz zastosować bardziej specjalistyczne badanie skoncentrowane na danej mutacji.

Dobrze rozumiesz- z drugiej procedury, z przebadanego zarodka, urodziłam synka. Natomiast pierwszy transfer przebadanego zarodka zakończył się pustym jajem płodowym.
 
Dodam tylko, ze doskonale rozumiem ten strach czy zostaniesz ziemska mama. Miałam identycznie. Trzeba było dźwigać i żałobę i ten strach. Nie rób sobie tego, kochana. Doczekasz się malenstwa! Nawet nie dopuszczaj innych myśli do siebie!
 
reklama
Dziewczyny,
Niedawno straciliśmy z mężem synka. Żył tylko 10 dni, ani badania prenatalne ani lekarze nie wykryli Trisomii 13. Bardzo ciężko przeszliśmy ten czas. Ja mimo wszystko wierzę że kiedyś nam się uda, obecnie czekamy na wyniki kariotypu. Mój mąż podszedł do badania, bo tak jak ja chce poszukać przyczyny choroby Malutkiego, ale kolejnej ciazy słyszeć nie chce. Boi się ze znowu będziemy przez to wszystko przechodzić.
A jak wygląda u Was podejście partnerow/mężów do takiej sytuacji?
 
Do góry