J@god@
IV-V 2005, X 2009
- Dołączył(a)
- 30 Październik 2005
- Postów
- 35 934
Fakt autentyczny:
W pewnej firmie teoretycznie pracowali od, 8:00 do 16:00 ale w rzeczywistości
nikt nie przychodził przed 8:30 i nie wyłaził przed 17:00,system działał do
czasu zmiany kierownictwa.
Jedna z pierwszych decyzji nowego szefa była "poprawa dyscypliny pracy"
sprowadzała się ona do tego, ze obiecano płacić nadgodziny za prace, po 16, ale
za to każde spóźnienie powyżej 10 min. miało być odnotowywane w specjalnym
zeszycie z wyrysowanymi długopisem rubrykami:
Data, kto, wielkość spóźnienia, powód spóźnienia i "działania podjęte w
> celu jego minimalizacji.
Ludziom pomysł się nie podobał, ale konkurencyjna propozycja zmiany
godzin pracy na 8:30 - 16:30 nie przeszła wiec zaczęli się dostosowywać.
Najbardziej z tego powodu cierpiał jeden facet; 3 lata do emerytury,
nieprzeciętny mózgowiec, pełno patentów i wniosków racjonalizatorskich, w ogóle
kupa zalet z wyjątkiem punktualności.
No i oczywiście jako pierwszy spóźnił się o ponad 0,5 godziny i musiał się
wpisać do zeszyciku.
Jego wpis wyglądał tak:
W rubryce "powód spóźnienia":
Wstałem jak zwykle o 6:30, umyłem się i na chwile poszedłem do sypialni.
Popatrzyłem na żonę i dostałem erekcji; w moim wieku takiej okazji już nie
można marnować."
W rubryce "działania podjęte w celu minimalizacji spóźnienia napisał:
"zrezygnowałem ze śniadania".
Podobno był to pierwszy i ostatni wpis w zeszyciku...
Agask powiem Ci z życia wzięte, u nas to chyba by 90% pracowników naukowych z pracy odeszła jakby im ktoś tak kazał .Tyle że u nas od 9 a przed 10.30 to ciężko się z kimś spotkać, a jak wychodzisz o 18 to masz wyrzuty że już z pracy ...