reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Śmiech to zdrowie ;D

Bitwa pod Grunwaldem 15 lipca 1410 roku. Wstaje świt. W lesie budzi się polski obóz.

Poranny posiłek, modlitwa. Jagiełło staje przed namiotem, powiadomiony o przybyciu posłów krzyżackich.

- Panie, Wielki Mistrz, Ulrik von Jungingen, proponuje, by zamiast toczyć tu krwawą bitwę i stracić kwiat rycerstwa, wyznaczyć jednego z każdej ze stron. Niech oni stoczą pojednek, a który z nich zwycięży, tego strona uznana zostanie za zwycięską w całej bitwie.

Po chwili namysłu Jagiełło się zgodził. Posłowie odjechali, a Jagiełło podążył do namiotów rycerzy.

- Słuchaj Zawisza, zamiast bitwy będzie pojedynek - pójdziesz walczyć o wygraną bitwę ?

- No wiesz Władek, pojutrze tak. No może jutro... Ale dziś nie dam rady. Rozumiesz, imprezka była, daliśmy czadu no i ... Po prostu nie dam rady...

Król udał się więc do kolejnego rycerza: -

Powała, pójdziesz walczyć w pojedynku o wygraną bitwę ?

- Sorki Władek, wczoraj byla imprezka u Zawiszy. Daliśmy czadu no i wiesz.... Pojutrze spoko, dziś nie dam po prostu rady....

Udał się więc Jagiełło do kolejnego namiotu:

- Zbyszko, pójdziesz walczyć o wygraną bitwę ?

- Królu złoty, nie dam rady. Była imprezka ...

- Tak, tak, wiem - u Zawiszy. Kto jeszcze tam był ?

- No chyba wszyscy...

- Zwołaj wojska, niech się ustawią w szeregu pod lasem..

Stanęło więc polskie wojsko pod lasem, naprzeciw król.

- Słuchajcie, bĘdzie pojedynek o wygraną bitwę. Czy ktoś z was jest w stanie stanąć do niego ?

Siedzą rycerze w kulbakach, każdy łypie na drugiego, głowy pospuszczali. Nikt nie chce ... Nagle slychać:

- Ja ! Ja ! Ja chce !!! Ja pójde !!!

Rozglądają się i widzą - stary dziad z brodą do pasa, ubrany w jakiś taki jutowy worek, łachmany.

- Rany Boskie, nie ma nikogo innego ? ? ? ?

No i nikogo innego nie bylo. Dali więc dziadkowi długi dwuręczny miecz. Idzie dziadek przez pole, miecza nie dał rady dźwignać więc ciagnie go za sobą .... Patrzą Polacy, a z przeciwnej strony wyjeżdża na koniu wielkim jak stodoła zakuty cały w lśniącą zbroję wielki jak dąb rycerz. Jagiełło chwyta się za głowę i jęczy, a Polacy wrzeszczą:

- Dziaaaadeeeeek !!! W nooooogiiiiii !!! W noooooogggiiiiiiiiiiiiiii!!

Rycerz niemiecki jednak juz ruszył, dopadł dziadka, który wogóle nie zamierzał uciekać, podniósł się tuman kurzu. Nic nie widać tylko jakieś takie jęki slychać. Po chwili wiatr oczyścił pole z pyłu.

Patrza Polacy, tam koń bez nóg, Krzyżak bez nóg, a dziadek stoi , trzesącą się ręką trzyma miecz na gardle Niemca i mówi:

- Masz szczęście chamie, że krzyczeli "w nogi", bo bym ci łeb upier....ł!!!
 
reklama
Siedziałam w poczekalni u swojego nowego dentysty i rozglądałam się.
Zauważyłam na ścianie dyplom ukończenia studiów, na którym figurowało jego
pełne imię
i nazwisko. Znienacka mi się przypomniał wysoki, przystojny, ciemnowłosy
chłopak o tym samym nazwisku chodził ze mną do liceum jakieś 30 lat temu.
Czyżby mój nowy dentysta był tym chłopakiem, w którym się nawet trochę
podkochiwałam?
Jak go jednak zobaczyłam, szybko porzuciłam te myśli.
Ten prawie łysy facet z siwiejącymi włosami, brzuszkiem i twarzą pełną
zmarszczek był zbyt stary, by mógł być moim kolegą ze szkoły
A może jednak? Po tym, jak mi przejrzał zęby, zapytałam go, czy nie chodził
przypadkiem do XXVI LO.?
Tak. Owszem, chodziłem i byłem nawet jednym z najlepszych uczniów,
zarumienił się.
A w którym roku Pan zdawał maturę? zapytałam.
On odpowiedział: W siedemdziesiątym szóstym. Dla czego Pani pyta?
To Pan był w mojej klasie! powiedziałam zachwycona.
Zaczął mi się uważnie przyglądać.
I następnie ten wstrętny, pomarszczony staruch zapytał:
A czego Pani uczyła?...
 
Postanowiłem pójść na krótki urlop. Uzmysłowiłem sobie jednak, że
> >> przecież
> >> > wszystko już wykorzystałem. Ba! Chyba nawet zalegam szefowi dzień
(lub
> >>
> >> > dwa?). Pomyślałem, że najszybciej zmiękczę boksowe serce, gdy zrobię
> >> coś
> >> > tak głupiego, że ten zacznie się nade mną litować! No, bo przecież
> >> > przemęczony jestem, przepracowany i... zaczyna mi odbijać. Samo
> >> życie...
> >> > Następnego dnia przyszedłem trochę wcześniej do pracy.
> >> > Rozejrzałem się dookola i... Mam! Odbiłem się od podłogi i
> >> poszybowałem w
> >> > kierunku żyrandola, złapałem go mocno i wiszę! Wchodzi kolega zza
> >> biurka
> >> > obok i rozdziawia gębę patrząc na mnie (drewniany wzrok ma koleś, czy
> >> > co?).
> >> > - Ciiiii - szepczę konspiracyjnie. - Rżnę psychola, bo chcę kilka dni
> >> > wolnego. Gram żarówę, rozumiesz?
> >> > Kilka sekund później wchodzi szef. Już od progu huczy basem, co ja
tam
> >>
> >> > robię u góry.
> >> > - Ja jestem żarówka! - wypiszczałem.
> >> > - No co ty? Pogrzało cię! Weź lepiej kilka dni wolnego, niech Ci
> >> główka
> >> > odpocznie!
> >> > Wdzięcznie sfrunąłem na podłogę i zaczynam się pakować. Kątem oka
> >> widzę,
> >> > że kolega też zaczyna się pakować! Szef zainteresowany pyta go:
> >> > - A pan dokąd?
> >> > Kolega odpowiada:
> >> > - No do domu ... Przecież po ciemku nie będę pracował.
 
Do nieba trafia dwójka małych dzieci: białe i czarne. Przyjmuje je Św. Piotr. Bierze białe dziecko na ręce i mówi:
• O, jakie ty masz śliczne białe nóżki, a jakie śliczne białe rączki, a jakie śliczne białe uszka, jaki masz śliczny biały nosek! Masz tu skrzydełka, będziesz aniołkiem !
Potem bierze czarne dziecko i mówi:
• O jakie masz śliczne czarne kolanka, a jakie śliczne czarne rączki, a jakie śliczne czarne ramionka, a jakie śliczne czarne policzki... Masz tu skrzydełka, będziesz muchą!

Międzynarodowa wycieczka przyjeżdża pod największy wodospad na świecie:
• ...ooo God, it`s wonderfuuuuuul....
• ...ooo mein Gott, das is wuuuuuuunderbar...
• ...gospodin, eto priekrasnooooojeeeee...
• ...ooo k***a, ja p*******ę...
Na lekcji biologii nauczycielka mówi:
- Pamiętajcie, dzieci, że nie wolno całować kotków ani piesków, bo od tego mogą się przenosić różne groźne zarazki. A może ktoś z was ma na to przykład?
Zgłasza się Jasio:
- Ja mam, proszę pani. Moja ciocia całowała raz kotka.
- I co?
- No i zdechł...
mes_ico2.gif
(25-09-2006 19:57)
W pierwszej klasie szkoły podstawowej, podczas lekcji biologii, pani pyta dzieci:
- Jakie dźwięki wydaje krowa?
Małgosia podnosi rękę:
- Muuuu, proszę pani.
- Bardzo dobrze Gosiu. A jaki odgłos wydają koty?
Grześ podnosi rękę:
- Miauuu, proszę pani.
- Bardzo dobrze, Grzesiu bardzo dobrze. A jaki dźwięk wydają psy?
Jasio podnosi rękę.
- No Jasiu powiedz - zachęca pani.
- Na ziemię skurwysynu, ręce na głowę i szeroko nogi.
 
reklama
Międzynarodowa wycieczka przyjeżdża pod największy wodospad na świecie:
• ...ooo God, it`s wonderfuuuuuul....
• ...ooo mein Gott, das is wuuuuuuunderbar...
• ...gospodin, eto priekrasnooooojeeeee...
• ...ooo k***a, ja p*******ę...
polski język - piękny język ;-)
 
Do góry