reklama
Sorbuś
Mama Majci i Patrycji
- Dołączył(a)
- 7 Luty 2006
- Postów
- 6 156
Ja sok rozcieńczam wodą bo Patrycja pije bardzo dużo na raz nawet 250 ml
Ale nie bardzo rozumiem czemu mam nie wieżyc firmie cappy ze nie dodaje cukru a firmie gerber juz tak tym bardziej ze na etykiecie pisze ze jest słodzony syropem glukozowo jakims tam a na capy pisz eze zawiera tylko naturalne cukru - daty wazności oba soki mają długie wiec nie widze róznicy
Co do kaszek mleczno- ryzowych nie ma bez cukru ja takich nie znalazłam
Co do danonków kiedyś było tak ze od 3 roku zycia ale co kilka lat tabele żywieniowe się zmieniają i ostatnio oglądałam w DDTVN wypowiedz profesora ze teraz można mleko krowie podawac juz po 6 m-cu zycia
Ale ja nie podaję jeszcze.
I w związku z tym ze eksperci sami nie wiedza co i kiedy pdoawać bo co rusz to inne dane są - sama decyduje o tym co i kiedy podaję
Gluten jak Maja była mała podawało sie po 1 roku zycia a teraz juz mi po 5 miesiacu lekarka kaząła pdoawać - wiec słuchając wszystkich i wszystkiego chyba bym nic dziecku nie mogła podac zwłaszcza ze tabele są głównie robione przez firmy produkujace obiadki dla dzieci wiec zalezy im na tym aby jak najwiecej je kuopować
Co do chemi no cóż w każdych produktach kóre mają date waznosci dłuższa niz 2-3 dni ona jest i sie tego nie uniknie
Ja danio dawałam jej kilka razy i nic jej nie było - nie ejst to nasz stały posiłek ale wprowadzamy po trochu wszystko
Ja nie należe do bardzo wystraszonych mam;-) zwłaszcza ze to moje 2 dziecko i póki co nic jej nie zaszkodziło jeszcze
mam znajoma co tak bardzo chuchała i dmuchała a teraz dziecko ma alergie na wszystko dosłownie i byle co zje od razu dostaje uczulenia
Wiec chyab kazda z nas musi znaleźć złoty środek dla swojego maluszka i obserwować go uważnie
Ale nie bardzo rozumiem czemu mam nie wieżyc firmie cappy ze nie dodaje cukru a firmie gerber juz tak tym bardziej ze na etykiecie pisze ze jest słodzony syropem glukozowo jakims tam a na capy pisz eze zawiera tylko naturalne cukru - daty wazności oba soki mają długie wiec nie widze róznicy
Co do kaszek mleczno- ryzowych nie ma bez cukru ja takich nie znalazłam
Co do danonków kiedyś było tak ze od 3 roku zycia ale co kilka lat tabele żywieniowe się zmieniają i ostatnio oglądałam w DDTVN wypowiedz profesora ze teraz można mleko krowie podawac juz po 6 m-cu zycia
Ale ja nie podaję jeszcze.
I w związku z tym ze eksperci sami nie wiedza co i kiedy pdoawać bo co rusz to inne dane są - sama decyduje o tym co i kiedy podaję
Gluten jak Maja była mała podawało sie po 1 roku zycia a teraz juz mi po 5 miesiacu lekarka kaząła pdoawać - wiec słuchając wszystkich i wszystkiego chyba bym nic dziecku nie mogła podac zwłaszcza ze tabele są głównie robione przez firmy produkujace obiadki dla dzieci wiec zalezy im na tym aby jak najwiecej je kuopować
Co do chemi no cóż w każdych produktach kóre mają date waznosci dłuższa niz 2-3 dni ona jest i sie tego nie uniknie
Ja danio dawałam jej kilka razy i nic jej nie było - nie ejst to nasz stały posiłek ale wprowadzamy po trochu wszystko
Ja nie należe do bardzo wystraszonych mam;-) zwłaszcza ze to moje 2 dziecko i póki co nic jej nie zaszkodziło jeszcze
mam znajoma co tak bardzo chuchała i dmuchała a teraz dziecko ma alergie na wszystko dosłownie i byle co zje od razu dostaje uczulenia
Wiec chyab kazda z nas musi znaleźć złoty środek dla swojego maluszka i obserwować go uważnie
Ostatnia edycja:
Sorbuś
Mama Majci i Patrycji
- Dołączył(a)
- 7 Luty 2006
- Postów
- 6 156
Dziewczyny nie gniewajcie się na mnie ja mam po prostu inne zdanie niz wiekszość mam które maja pierwsze dzieci albo sa mamami alergików - mam tez świadomośc tego ile w czym jest chemii, cukru itd itp wiec nie podaje tego na codzień ale próbujemy po trochu wszystkiego i uważam ze to dobry sposób - pewnie wiekszość z was mysli ze jestem stuknięta ale ja wiem ze tak nie jest ;-)
Nie bede tez dmuchać i chuchać bo to według mnie jest gorsze jeszcze niz podawanie nowych smaczków i obserwacja dziecka
Zresztą w jednym sie na pewno ze mna zgodzicie - przesada jest niezdrowa zarówno w jedną jak i druga stronę ;-)
Pozdrawiam was serdecznie i juz nie bede sie udzielac na tym wątku by niepotrzebnie sie nie draznic nawzajem ;-)
Nie bede tez dmuchać i chuchać bo to według mnie jest gorsze jeszcze niz podawanie nowych smaczków i obserwacja dziecka
Zresztą w jednym sie na pewno ze mna zgodzicie - przesada jest niezdrowa zarówno w jedną jak i druga stronę ;-)
Pozdrawiam was serdecznie i juz nie bede sie udzielac na tym wątku by niepotrzebnie sie nie draznic nawzajem ;-)
Olga RaQ
Fanka BB :)
Sorbuś, co do soków to ja się z Tobą zgadzam - też dałabym dziecku zwykły sok cappy, myślę że dałabym nawet taki zwykły jabłkowy z tesco (marki Sun Grown czy jakoś tak, litr za 1,80zł). Ważne żeby był to sok 100% (wszystkie takie soki produkowane są z wody i zagęszczonego soku), nie żaden nektar, bez cukru, bez aromatów, bez słodzików. Oczywiście rozcieńczony wodą, na przykład 1:3 tak jak sama piję. Ten o którym wspomniałam z tesco dla mnie nie różni się niczym od hortexów itp.
Danonków i Danio bym może nie dawała regularnie, ale nie dlatego że są od 3 roku życia tylko dlatego że są słodzone, barwione itp, dałabym jakiś zwykły twarożkowy serek naturalny z dodatkiem soku malinowego od babci czy też owocków ze słoiczka albo jakiegoś własnoręcznie zrobionego musu owocowego itp. - mówię tu o starszym dziecku bo mojej małej na razie twarożków nie daję bo uważam że na razie nie jest jej to potrzebne, jak pije mm, je kaszki, owoce, obiadki, ma na razie wszystko czego jej trzeba, bardziej skupiłabym się na wprowadzaniu większej różnorodności warzyw czy mięs w robionych przeze mnie posiłkach niż na rozszerzaniu diety o chleb z szynką itp. Nie krytykuję Cię że podajesz, ale uważam że na razie mojemu dziecku to niepotrzebne. Za to jak zacznę podawać to chciałabym żeby jadła pieczywo pełnoziarniste
co do dmuchania i chuchania to zgadzam się z Tobą, nie damy rady trzymać dziecka pod kloszem, nigdy nie będziemy wiedzieć jakie naprawdę są warzywa które mamy w sklepach, mięso, czy też produkty gotowe takie jak twarogi, wędliny czy choćby masło. Nie mam pieniędzy na kupowanie wszystkiego z gerbera czy hippa, czy w sklepie z produktami ekologicznymi. Gdybym nie miała jajek od babci to dałabym zwykłe ze sklepu, nawet nie te z chowu nr 1 czy 0 bo takie to w ogóle ciężko jest kupić... myślę że lepiej by dziecko miało dietę różnorodną z tych produktów które same jemy, niż ograniczoną do gotowych produktów z działu dla niemowląt w hipermarkecie.
Oczywiście bez przesady, bez dawania jak leci wszystkiego co mamy w lodówce, tak jak było powiedziane wyżej, przesada w obie strony jest niezdrowa
Danonków i Danio bym może nie dawała regularnie, ale nie dlatego że są od 3 roku życia tylko dlatego że są słodzone, barwione itp, dałabym jakiś zwykły twarożkowy serek naturalny z dodatkiem soku malinowego od babci czy też owocków ze słoiczka albo jakiegoś własnoręcznie zrobionego musu owocowego itp. - mówię tu o starszym dziecku bo mojej małej na razie twarożków nie daję bo uważam że na razie nie jest jej to potrzebne, jak pije mm, je kaszki, owoce, obiadki, ma na razie wszystko czego jej trzeba, bardziej skupiłabym się na wprowadzaniu większej różnorodności warzyw czy mięs w robionych przeze mnie posiłkach niż na rozszerzaniu diety o chleb z szynką itp. Nie krytykuję Cię że podajesz, ale uważam że na razie mojemu dziecku to niepotrzebne. Za to jak zacznę podawać to chciałabym żeby jadła pieczywo pełnoziarniste
co do dmuchania i chuchania to zgadzam się z Tobą, nie damy rady trzymać dziecka pod kloszem, nigdy nie będziemy wiedzieć jakie naprawdę są warzywa które mamy w sklepach, mięso, czy też produkty gotowe takie jak twarogi, wędliny czy choćby masło. Nie mam pieniędzy na kupowanie wszystkiego z gerbera czy hippa, czy w sklepie z produktami ekologicznymi. Gdybym nie miała jajek od babci to dałabym zwykłe ze sklepu, nawet nie te z chowu nr 1 czy 0 bo takie to w ogóle ciężko jest kupić... myślę że lepiej by dziecko miało dietę różnorodną z tych produktów które same jemy, niż ograniczoną do gotowych produktów z działu dla niemowląt w hipermarkecie.
Oczywiście bez przesady, bez dawania jak leci wszystkiego co mamy w lodówce, tak jak było powiedziane wyżej, przesada w obie strony jest niezdrowa
Ostatnia edycja:
Ewitka
Majowo-lutowa mama
Odnosnie Danio, do tej pory jak zjem w ciągu dnia serek, mam nocke z głowy, mała tak po nim odbija. A soki też mają różne barwniki, polepszacze smaku i po co tym faszerować dziecko... Jednak producenci produktów dla dzieci sa zdecydowanie częściej kontrolowani niż Cappy, Hortex, a już szczególnie produkty dla hipermarketów robione z owoców gorszej jakości (w tym zepsute) pięknie zabarwiane barwnikami. Nie raz miałam taką sytuację, ze otwierałam taki sok i miał niedobry (gorzki albo spleśniały smak). A soczki dla dzieci wcale pięknego koloru nie mają, zwróćcie na to uwagę.
Moja lekarka, z którą rozmawiałam ostatnio na temat produktów dla dzieci i zaufania do nich, opowiadała mi, że jej sąsiad prowadził uprawy ekologiczne dla produktów niemowlęcych. Kontrole miał tak często, że nawet nie było szans na jakieś przekręty. Jasne, że zdarzają się jakieś afery, choć one zazwyczaj są dziełem konkurencji.
Zupki słoiczkowe moja mała rewelacyjnie toleruje, niestety po mojej zupce na drugi dzień miała problemy brzuszkowe, jak się to będzie powtarzać, niestety bedę musiała ciągnać na "gotowcach".
Brzuszki naszych dzieci są jeszcze niedojrzałe, po co wrzucać je na głęboką wodę i faszerować antybiotykami i hormonami z kurczaka i jajek albo glutaminianem sodu który jest w większości potraw (np wędliny)? To nie czasy naszych babć, kiedy jedzenie było zdrowe, więc nawet mleko krowie nie szkodziło. A co my teraz spożywamy w kartonach? Jakiś biały płyn o smaku mleka, z niewiadomo jakim składem, które się nie kwasi tylko psuje, w którym nawet potrzebne baterie są powybijane.
Niestety mając dziecko trzeba inwestować w droższe jedzenie, przecież Olga jak zaczniesz dawać małej kromeczki z szyneczką to nie kupisz takiej za 15 zł, tylko taką za 30, która ma jak najmniej wszelkiego dziadostwa. Tak samo z mięskiem, można kupić kawałek piersi z kurczaka za 15zł z hormonami i antybiotykami, a można kawełek cielęciny za 30-35zł. Na 10 dkg niewielka róznica, a mniej dziadostwa. Ja jeśli chodzi o jedzenie dla małej to poruszam wszelkie znajomości, zeby załatwić małej swojskie jedzenie. Marchewka z działki znajomych mamy, kura, jajka od znajomych znajomych ze wsi. Sama ostatnio zjadłam jajecznicę na fermówkach, smaku jajek to nie miało, dziecku w życiu bym nie dała.
To jest tylko moje zdanie odnośnie wrzucania dziecka na głeboką wodę, szanuję decyzję każdej z was co do żywienia dziecka, bo dzieci też są różne i róznie tolerują pokarmy, (moje niestety jest z tych wymagających) więc nie traktujcie tego jako atak na kogokolwiek.
Moja lekarka, z którą rozmawiałam ostatnio na temat produktów dla dzieci i zaufania do nich, opowiadała mi, że jej sąsiad prowadził uprawy ekologiczne dla produktów niemowlęcych. Kontrole miał tak często, że nawet nie było szans na jakieś przekręty. Jasne, że zdarzają się jakieś afery, choć one zazwyczaj są dziełem konkurencji.
Zupki słoiczkowe moja mała rewelacyjnie toleruje, niestety po mojej zupce na drugi dzień miała problemy brzuszkowe, jak się to będzie powtarzać, niestety bedę musiała ciągnać na "gotowcach".
Brzuszki naszych dzieci są jeszcze niedojrzałe, po co wrzucać je na głęboką wodę i faszerować antybiotykami i hormonami z kurczaka i jajek albo glutaminianem sodu który jest w większości potraw (np wędliny)? To nie czasy naszych babć, kiedy jedzenie było zdrowe, więc nawet mleko krowie nie szkodziło. A co my teraz spożywamy w kartonach? Jakiś biały płyn o smaku mleka, z niewiadomo jakim składem, które się nie kwasi tylko psuje, w którym nawet potrzebne baterie są powybijane.
Niestety mając dziecko trzeba inwestować w droższe jedzenie, przecież Olga jak zaczniesz dawać małej kromeczki z szyneczką to nie kupisz takiej za 15 zł, tylko taką za 30, która ma jak najmniej wszelkiego dziadostwa. Tak samo z mięskiem, można kupić kawałek piersi z kurczaka za 15zł z hormonami i antybiotykami, a można kawełek cielęciny za 30-35zł. Na 10 dkg niewielka róznica, a mniej dziadostwa. Ja jeśli chodzi o jedzenie dla małej to poruszam wszelkie znajomości, zeby załatwić małej swojskie jedzenie. Marchewka z działki znajomych mamy, kura, jajka od znajomych znajomych ze wsi. Sama ostatnio zjadłam jajecznicę na fermówkach, smaku jajek to nie miało, dziecku w życiu bym nie dała.
To jest tylko moje zdanie odnośnie wrzucania dziecka na głeboką wodę, szanuję decyzję każdej z was co do żywienia dziecka, bo dzieci też są różne i róznie tolerują pokarmy, (moje niestety jest z tych wymagających) więc nie traktujcie tego jako atak na kogokolwiek.
Olga RaQ
Fanka BB :)
rozumiem Ewitka co masz na myśli, jeśli chodzi o mięsko to myślę że indyk lepszy niż kurczak bo wydaje mi się że indyk mniej tłusty no i podobno mniej tych hormonów itp, cielęcinka jak najbardziej, jeśli dostanę od kogoś warzywa z ogródka to jak najbardziej podam, ale jeśli nie to pójdę do sklepu, kupię takie normalne które kupuję dla nas i jej ugotuję, oczywiście muszą być świeże, chrupiące i nie nadpsute. Zresztą już to robiłam i nie uważam że to rzucanie na głęboką wodę. Jajka mam od babci więc super, ale gdybym nie miała to podałabym zwykłe ze sklepu. Co do wędlin to dla dziecka będę kupować te drogie, dla nas kupuję te za 15 za kilo i sama widzę jakie to dziadostwo, mam nadzieję że te droższe będą lepsze, nie wiem bo jeszcze nigdy chyba nie kupiłam wędliny za więcej niż 30zł za kilo
rzucaniem na głęboką wodę moim zdaniem jest właśnie dawanie niemowlętom "dorosłych" posiłków (ostatnio znajoma z dumą mi opowiadała że karmiła niemowlę od urodzenia mlekiem krowim z kartonu i jak dziecko miało 3 miesiące to dostało chleb z masłem i dżemem... szczena mi opadła)
a co do soków to zawsze czytam skład - nawet te tanie soki mają nieraz taki sam skład jak te droższe, tak jak pisałam, ważne by to był sok 100%. No i sama zwracam uwagę na jakość produktów, gdyby sok danej firmy zdarzał się jakiś felerny to bym go więcej nie kupiła. A przegięciem byłoby dla mnie dawanie napojów typu Costa czy jakieś takie, które mają 20% soku i aromaty, słodziki itp - to by było dla mnie rzucenie na głęboką wodę. A soki marki Sun Grown i inne produkty tej marki kupuję od dawna (tak jak i niektóre produkty marki Tesco, marki Real Quality a nawet TIP - ich chusteczki higieniczne są świetne a szmatki TIP do zmywania naczyń nie mają sobie równych). Sok Sun Grown jest zawsze pyszny, zawsze ma taki sam kolor, nigdy nie natrafiłam na jakąś felerną partię, to samo suszone owoce czy orzechy tej firmy, akurat w tym przypadku widać gołym okiem że są to dobre produkty. Ostatnio u nas w Tesco pojawił się ryż również z tej firmy, w paczkach 1kg, jest doskonały, ziarna są wszystkie idealne, gotuje się wspaniale, ma super konsystencję i smak. kosztuje 2zł a dla porównania Sonko 1kg już ponad 4zł, a gotuje się na papkę, klei się i trafiają się w nim felerne ziarenka. Ryż Sun Grown już Titunia jadła w zupce dodam jeszcze że tego kontrowersyjnego soku jabłkowego za 1,80zł jeszcze jej nie dawałam, ale jeśli zajdzie taka potrzeba to jej dam, rozcieńczony wodą.
Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest tak że daję dziecku wszystko co najtańsze, że oszczędzam na niej, bo np. mleko które jest jej podstawą żywienia na razie - kupuję z Hippa, nie jest najtańsze, raczej drogie ale jest naprawdę doskonałe. Bardzo uważam na skład podawanych produktów, znam mamy które karmią dziecko cały czas smakowymi kaszkami z bobovity nie zwracając uwagi na to że są słodzone, słodkie jak ulepek i w dodatku ryżowe (kaszka to kaszka, co z tego że dziecko je ryż na okrągło... niektóre mamy naprawdę nie patrzą na takie rzeczy). Moja dostaje kaszki pełnoziarniste (z nestle) bez dodatku cukru, bezsmakowe, do smaku dodaję jej do kaszki owoce ze słoiczka. Obiadki też często dostaje słoiczkowe (gotuję od niedawna) i oczywiście uważam że słoiczki są doskonałej jakości i wierzę że są ściśle kontrolowane i produkowane z najlepszej jakości produktów specjalnie do tego celu wytwarzanych.
Tak że uważam że żywię dziecko bardzo dobrze, tak jak należy i tego się będę trzymać i myślę że absolutnie niczym jej nie szkodzę i nie rzucam na głęboką wodę.
rzucaniem na głęboką wodę moim zdaniem jest właśnie dawanie niemowlętom "dorosłych" posiłków (ostatnio znajoma z dumą mi opowiadała że karmiła niemowlę od urodzenia mlekiem krowim z kartonu i jak dziecko miało 3 miesiące to dostało chleb z masłem i dżemem... szczena mi opadła)
a co do soków to zawsze czytam skład - nawet te tanie soki mają nieraz taki sam skład jak te droższe, tak jak pisałam, ważne by to był sok 100%. No i sama zwracam uwagę na jakość produktów, gdyby sok danej firmy zdarzał się jakiś felerny to bym go więcej nie kupiła. A przegięciem byłoby dla mnie dawanie napojów typu Costa czy jakieś takie, które mają 20% soku i aromaty, słodziki itp - to by było dla mnie rzucenie na głęboką wodę. A soki marki Sun Grown i inne produkty tej marki kupuję od dawna (tak jak i niektóre produkty marki Tesco, marki Real Quality a nawet TIP - ich chusteczki higieniczne są świetne a szmatki TIP do zmywania naczyń nie mają sobie równych). Sok Sun Grown jest zawsze pyszny, zawsze ma taki sam kolor, nigdy nie natrafiłam na jakąś felerną partię, to samo suszone owoce czy orzechy tej firmy, akurat w tym przypadku widać gołym okiem że są to dobre produkty. Ostatnio u nas w Tesco pojawił się ryż również z tej firmy, w paczkach 1kg, jest doskonały, ziarna są wszystkie idealne, gotuje się wspaniale, ma super konsystencję i smak. kosztuje 2zł a dla porównania Sonko 1kg już ponad 4zł, a gotuje się na papkę, klei się i trafiają się w nim felerne ziarenka. Ryż Sun Grown już Titunia jadła w zupce dodam jeszcze że tego kontrowersyjnego soku jabłkowego za 1,80zł jeszcze jej nie dawałam, ale jeśli zajdzie taka potrzeba to jej dam, rozcieńczony wodą.
Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest tak że daję dziecku wszystko co najtańsze, że oszczędzam na niej, bo np. mleko które jest jej podstawą żywienia na razie - kupuję z Hippa, nie jest najtańsze, raczej drogie ale jest naprawdę doskonałe. Bardzo uważam na skład podawanych produktów, znam mamy które karmią dziecko cały czas smakowymi kaszkami z bobovity nie zwracając uwagi na to że są słodzone, słodkie jak ulepek i w dodatku ryżowe (kaszka to kaszka, co z tego że dziecko je ryż na okrągło... niektóre mamy naprawdę nie patrzą na takie rzeczy). Moja dostaje kaszki pełnoziarniste (z nestle) bez dodatku cukru, bezsmakowe, do smaku dodaję jej do kaszki owoce ze słoiczka. Obiadki też często dostaje słoiczkowe (gotuję od niedawna) i oczywiście uważam że słoiczki są doskonałej jakości i wierzę że są ściśle kontrolowane i produkowane z najlepszej jakości produktów specjalnie do tego celu wytwarzanych.
Tak że uważam że żywię dziecko bardzo dobrze, tak jak należy i tego się będę trzymać i myślę że absolutnie niczym jej nie szkodzę i nie rzucam na głęboką wodę.
Ale nie bardzo rozumiem czemu mam nie wieżyc firmie cappy ze nie dodaje cukru a firmie gerber juz tak tym bardziej ze na etykiecie pisze ze jest słodzony syropem glukozowo jakims tam a na capy pisz eze zawiera tylko naturalne cukru -
Co do kaszek mleczno- ryzowych nie ma bez cukru ja takich nie znalazłam
Aż jeszcze raz sprawdziłam etykietę Gerbera - nic takiego na etykiecie nie jest napisane - są bez cukru i o żadnym syropie glukozowym nie ma tam ani słowa. Kaszki kupuję akurat bezmleczne, jest całe mnóstwo bez cukru. Jest też sporo mlecznych niesłodzonych z innych zbóż (ryżowej rzeczywiście nie znalazłam równocześnie mlecznej i nie słodzonej).
Możesz uznać to za przesadę, ale jak robię zakupy dla siebie to też skrupulatnie sprawdzam etykiety. Owszem, zdarza mi się jeść czasem coś niezdrowego, ale robię to wtedy z pełną premedytacją. Moim zdaniem, dziecko syfu jeszcze się zdąży w dorosłym życiu najeść.
Olga RaQ
Fanka BB :)
zależy jeszcze co kto rozumie pod pojęciem "bez cukru" bo słowo "węglowodany" też oczywiście oznacza cukry, tyle że mogą to być cukry proste lub złożone. Owoce same w sobie zawierają cukry proste, ciężko by było je usunąć z produktu. Podstawowym składnikiem każdej kaszki są węglowodany złożone. Dla nas "bez cukru" oznacza że do produktu nie dodano dodatkowo cukrów prostych takich jak sacharoza (nasz zwykły biały cukier z cukierniczki) czy też glukoza.
Ja tak samo jak Tab czytam skład wszystkiego, przede wszystkim takich produktów jak pasztety, parówki itp (staramy się nie jeść za dużo takich rzeczy, a jeśli już, to wybieramy te które nie mają 20% mięsa i całej listy różnych dziwnych dodatków). Tak samo soki, wszelkie wynalazki typu napoje, nektary u mnie odpadają. moje dziecię będzie piło wodę albo zwykłe naturalne soki rozcieńczone wodą. Unikam konserwantów, gotowych dań itp. Nie powiem że wierzę w 100% w to co pisze na etykiecie, ale zafałszowane mogą być tak samo etykiety tanich produktów jak i tych drogich. Ale czymś się trzeba kierować w wyborze, dlatego odrzucam produkty które mają składniki które mi się nie podobają. I nie zawsze drogie jest lepsze, a tanie złe - na co przykłady podałam w moim poprzednim poście. Ważne żeby kupować z głową i patrzyć na to co się bierze
Ostatnio nie miałam czasu, a chciałam żeby był porządny obiad... kupiłam pulpety z Łowicza, w słoiku, porządne, firmowe. I normalnie czułam się jakbym jadła kocią puszkę z biedronki ani to nie miało smaku mięsa, ani konsystencji - o sosie nie wspomnę. Takim produktom mówimy NIE wolę już kupić choćby najtańsze mięso z promocji, zmielić w domu i sama zrobić pulpety, choćby to było jakieś "oszukane" mięso to i tak będzie to zdrowsze jedzenie niż super drogie reklamowane produkty ze słoika
a co do kaszek to oczywiście są niedosładzane kaszki, zarówno mleczne jak i bezmleczne, tylko trzeba dobrze przeczytać co pisze na opakowaniu
Ja tak samo jak Tab czytam skład wszystkiego, przede wszystkim takich produktów jak pasztety, parówki itp (staramy się nie jeść za dużo takich rzeczy, a jeśli już, to wybieramy te które nie mają 20% mięsa i całej listy różnych dziwnych dodatków). Tak samo soki, wszelkie wynalazki typu napoje, nektary u mnie odpadają. moje dziecię będzie piło wodę albo zwykłe naturalne soki rozcieńczone wodą. Unikam konserwantów, gotowych dań itp. Nie powiem że wierzę w 100% w to co pisze na etykiecie, ale zafałszowane mogą być tak samo etykiety tanich produktów jak i tych drogich. Ale czymś się trzeba kierować w wyborze, dlatego odrzucam produkty które mają składniki które mi się nie podobają. I nie zawsze drogie jest lepsze, a tanie złe - na co przykłady podałam w moim poprzednim poście. Ważne żeby kupować z głową i patrzyć na to co się bierze
Ostatnio nie miałam czasu, a chciałam żeby był porządny obiad... kupiłam pulpety z Łowicza, w słoiku, porządne, firmowe. I normalnie czułam się jakbym jadła kocią puszkę z biedronki ani to nie miało smaku mięsa, ani konsystencji - o sosie nie wspomnę. Takim produktom mówimy NIE wolę już kupić choćby najtańsze mięso z promocji, zmielić w domu i sama zrobić pulpety, choćby to było jakieś "oszukane" mięso to i tak będzie to zdrowsze jedzenie niż super drogie reklamowane produkty ze słoika
a co do kaszek to oczywiście są niedosładzane kaszki, zarówno mleczne jak i bezmleczne, tylko trzeba dobrze przeczytać co pisze na opakowaniu
reklama
Olga RaQ
Fanka BB :)
no widzisz a ryż też miałaś? to naprawdę najlepszy ryż jaki kupowałam, a to wszystko takie tanie
a Ty byś dała taki sok Krzysiowi? ten jabłkowy?
a Ty byś dała taki sok Krzysiowi? ten jabłkowy?
Podziel się: