reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Słomiane wdowy

witam wieczornie
ja po slubie przez 4 lata mieszkalam z rodzicami w wielkim domu a teraz mieszkamy sami w bloku i nie jest zle
kupilam mlodszej do pierwszej juz plecak piornik i worek na W-F mieli promocje w Paso
tez zycze milego wieczoru
 
reklama
hej dawno do Was nie zaglądałam.. ale miałam ostatnie pokręcone dni.. z M. bez zmian.. podobno jutro do nas przyjeżdza ha ha może nie będzie tak źle :-D

buziaki
 
ja od ponad 2 lat (czyli juz przed slubem) mieszkalam sama, wynajmowalam mieszkanie w kamienicy. Potem jak zaszlam w ciaze to przenieslismy sie do bloku zeby bylo przytulniej. i tak mieszkalismy rok, ponad wlasciwie. Caly ten rok mieszkalam w praktyce sama bo J za granica. No i zrezygnowalam z mieszkania w grudniu zeby jechac do J za granice (pracuje w Luton w Anglii) ale... wyszlo jak wyszlo. Depresja sie poglebila jak bylam tam sama, w jednym pokoju 24 na dobe a maz w pracy, zero znajomych, obce miejsce... koszmar. Wiec wrocilam zeby leczyc depresje. I puki co zyje z rodzicami bo mieszkanko przepadlo :( ALE :) najwazniejsze ze jest ciut lepiej, lepiej sie czuje w pl a za mezem wcale nie tesknie wiec samopoczucie mam ok :)) chyba kwestia przyzwyczajenia bo myslalam ze bede za J tesknic jak znow sie rozstaniemy... ale nie. Ten rok na odleglosc jednak swoje zdzialaal :) trzymajcie sie!
 
To i ja zagladam bo daaawno mnie nie bylo

Marta Twoj znowu na wyjazdach?
Keri pewno mialo sie to odbic na zdrowiu i psychice to lepiej wrocic

Pozdrawiam wszystkie slomianeczki i postaram sie czesciej zagladac :yes:
 
Wiem, że gdy M wyjedzie, będzie mi ciężko w niektórych sytuacjach. Uroki domu między innymi są takie, że trzeba palić w piecu (schodzenie z małym do piwnicy i palenie, nie należy do czynności ani przyjemnych ani najłatwiejszych. Przynajmniej dla mnie) Synek jest dosyć wścibski,w sumie jak każde dziecko, wszędzie chciałby wsadzić swoje paluszki. Cały czas mam w głowie, co zrobię jak będzie problem z prądem, albo jak auto mi się zepsuje :) Czuję się jak dziecko we mgle :) Z kolei o pomoc nie lubię nikogo prosić :)
Z jednej strony gdybyśmy mieszkali z rodziną byłoby na pewno łatwiej, z drugiej nie wiem czy bym tak długo pociągnęła. Charakterek mam raczej taki, że nie lubię jak ktoś się wtrąca, ani cokolwiek "sugeruje" :) Chciałam wszystko sama, sama, sama i wychodzi na to, że mam czego chciałam :sorry2:
 
Katherine, sytuacje ekstremalne powoduja ze robimy rzeczy wczesniej niewykonalne dla nas. Przyzwyczaisz sie. Ja tez mieszkam w domu gdzie trzeba palic w piecu, leciec po wegiel czy drzewo na dwor... mieszkam na wsi wiec zeby cokolwiek zalatwic, zrobic zakupy czy do lekarza trzeba jechac 12 km. Wszystko wydaje sie na poczatku do nieogarniecia ale jak juz doswiadczysz ze musisz liczyc sama na siebie to pozniej nawet pomoc meza jest zbedna
 
reklama
Do góry