reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Słomiane wdowy

A u nas mały kryzysik w malzenstwie... Z mojej strony. Chyba przez nawal stresu i obowiazkow czuje do meza pewnego rodzaju podświadomy zal ze go z nami nie ma. Wczoraj mi zakomunikowal ze przyleci na roczek Adasia, na 2 dni. I niby powinnam sie cieszyc bo tego chcialam, a ja sie rozzloscilam. Caly czas myslalam ze nie przyjedzie wiec sie na to nastawilam i widzialam ten dzien wcale nie najgorzej. Az tu nagle moj J "popsuł mi plany"... Dziwne, ze tak to odczuwam, co nie?? Pozatym to zwyczajnie mi sie nie chce z nim rozmawiac. No nic... za nami 9miesiecy rozłąki. Kiedyś musiał pryjsc pierwszy kryzys.
 
reklama
kari, my też przez te dwa lata rozłąki mieliśmy kilka kryzysów. Na początku byłam wściekła, że M nie ma z nami, że sama muszę sobie ze wszystkim radzić, a po dwóch latach nadszedł moment, że przestałam tęsknić i jak M przyjeżdża do domu to wprowadza zamęt w moje ułożone według mojego schematu życie. I właśnie dlatego podjęliśmy decyzję o przeprowadzce, tzn. ja z dziećmi przenosimy się do Łodzi. Boję się tego strasznie, bo przez te dwa lata odzwyczaiłam się od bycia na co dzień z M. Czeka mnie trudny okres. Nowe miasto, nowe mieszkanie, Julka - nowa szkoła, rodzina i przyjaciele daleko i znowu docieranie się, jakbyśmy byli na starcie małżeństwa. Mam nadzieję, że znajdę na to wszystko siły, bo przecież małżeństwo i nasza rodzina powinny być w tym wszystkim najważniejsze.
 
hejaski wieczorne, a co tu taka cisza?
ja jutro mam zpiernicz, dziewczyny na zmiany ida, pozniej dentysa wyklady na kursie i jeszcze musze sie wczesniej urwac z nich bo musze isc do dyrektora na rozmowebo jestem przewodniczaca 3 klasowej
takze bedzie dzien pelen wrazen
 
hej

Oskar mi sie rozchorował- 39.7C ma......:baffled::baffled::baffled:
Mlody uzupelnia uzebienie......:baffled:
ja nie wiem jak mam na imie......:baffled::sorry2:

wczoraj mialam awarie neta.....:baffled::baffled::baffled:

dzis przelotem wpadam....:blink: aaaaaa Oskar w niedziele ma 9 urodzinki....:tak:

S w sobote płynie na kilkudniowy rejs z nurkami.....:tak: bede pare nocy SAMA....:-D

miłego wieczorku słomianeczki
 
Torcik zamawiany?? Przesliczny! Udanych urodzinek zycze i 100lat dla twojej laleczki.
A u nas okropne nudy. Nie wiem czy ta pogoda tak na mnie dziala ale nic mi sie nie chce. Pozdrawiam!
 
hej kari dzieki za zyczenia:tak:
w zyciu nie kupilam tortu w cukierni, a ten tort wlasnorecznie zrobiony jak zawsze:-) mloda po skonczeniu spytala a dlaczego nie tygrysek:-D:-D nastepnym razem jej zrobie hehe
ja na nude nie narzekam, a weekend to jedyny czas kiedy mam tak naprawde luz i moge dluzej pospac
 
O żesz! No to moje gratulacje, tort wyszedł ci wspaniale...! Mi to zaden wypiek nie wychodzi, nawet głupie ciasteczka ... :-( dziś spaprałam kolejne.
U nas to jest rodzaj nudy-nie -nudy. W sensie "nic mi sie nieee chceeee..." A obowiązki gonią. Kiedy pomyśle o kolejnym ćwiczeniu rehabilitacyjnym z dzieckiem to mi się plłakać z rozpaczy chce. Najchetniej to bym się położyła i zasnęła. Brak mi energii, czuje się znudzona życiem.
 
reklama
Do góry