reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Słoiczki

wg najnowszych badań osoby które śpią mniej jak 4h dziennie są niewyspane.
Bez urazy🤭
Niewskazane nie oznacza zakazane .
To sa wytyczne, kierunkowskaz wg którego można się kierować.
A nie zaraz hasła rzucać, że się krzywdę dziecku robi.
To porównanie niestety cię trochę pogrąża. Jak wiadomo nieodpowiednia ilość snu, to nie tylko niewyspanie. Tylko cały mechanizm działania hormonów, które niestety działają w dłuższej perspektywie na cały organizm człowieka. W dłuższej perspektywie prowadzą do negatywnych zmian.

@Darcia33 uważam, że 4 miesiąc na rozszerzanie diety to za wcześnie. Warto rozważyć fakt, czy jeszcze się nie wstrzymać. Zalecenia na 6 miesiąc do jedzenia mają swoje uzasadnienie. Nie tylko postawa, ułożenie dziecka, ale często jeszcze nieumiejętność połykania, ktorej dziecko się jeszcze uczy. Może warto rozważyć, czy to jest najodpowiedniejszy moment na rozszerzanie diety?

Miałam szczęście trafić na dobrego pediatrę, który przy problemach z karmieniem mi pomagał, a nie od razu wrzucił na mm. Pomagał przy alergii pokarmowej synka i nie wrzucał jak większość na mm. Jak traciłam pokarm, to pomagał szukać rozwiązania. Zmuszona byłam rozszerzać dietę u dziecka wcześniej. Naprawdę zmuszona. I nie powiem ci, że dlatego, że mi się udało to i ty powinnaś już rozszerzać. Ja widzę w tym minusy. Widziałam jak niedojrzały układ pokarmowy mojego dziecka sobie z tym nieradzil, czy niestety przez to, że za wcześnie zaczelismy, to dziecko wypracowało nieprawidłowy sposób żucia i połykania. Wcześnie, nie zawsze znaczy dobrze. Jest wiele niuansów, na które trzeba zwrócić uwagę.

Jednak jeśli jesteś przekonana co do wcześniejszego rozpoczęcia próbowania innych pokarmów, to zaczynaj od tych najmniej uczulających. I warto jeden produkt podawać przez cały tydzień zanim przejdziesz do kolejnego. Bo do tygodnia, a czasem i dłużej pojawia się reakcja alergiczna. Ja zaczynałam od dyni. Na początek proboj pojedynczych smaków, zanim podasz dziecku łączone. Niektóre słoiczki jak gerber daje zagęszczacze typu maczka kukurydziana. Moje dziecko te dodatki właśnie uczulaly i zmuszona byłam zrezygnować ze słoiczków. Na to też zwróć uwagę podając słoiczki. No i krzesełko, żadne bujaczki. Są krzesełka, w których dziecko może siedzieć w pozycji powiedzmy półleżącej. Ale najbardziej zbliżonej do tej poprawnej jaka dziecko powinno mieć do jedzenia. No i ono tam tylko jest na czas jedzenia.
 
reklama
Z pierwszą córką dosłownie co do dnia poczekałam na skonczone sześć miesięcy, z drugą przypomniało mi się, że wypada już coś wprowadzić do diety. Pierwsza uwielbiała i słoiki i zwykłe jedzenie i zje wszystko co zobaczy, z drugą nigdy nie wiadomo, choćby dostawała codziennie to samo, to i tak najpierw musi to z każdej strony obejrzeć, powąchać i pomyśleć, zje wszystko, ale niekoniecznie zawsze tak samo chętnie. Obie karmione mm od urodzenia, pierwsza na samym początku miała może z dwa, trzy zaparcia, druga nigdy nie miała problemu. Obie nie mają alergii. Obie poddawane są takiemu samemu stylowi jedzenia, to znaczy karmione "na chłopski rozum", bez czytania poradników nowoczesnej mamy, karmione łyżeczką, później same jadły, dostają do jedzenia to co mama/tata/opiekun sobie postanowią, nie konsultujemy posiłków z nimi, nie uwzględniamy ascendentów czy zaleceń ani wskazań przez lekarzy, nie pytamy na forum co można im dać, a czego nie. Staramy się jeść zdrowo, to znaczy nie jedzą fast foodów, słodycze co jakiś czas, nie znają napojów gazowanych oprócz wody gaz z cytryną. Słoiki kocham, choć dwa lata spędziłam w domu, to kupowałam ich ogromne ilości, bo tak. Nie zamierzam się z tego nikomu tłumaczyć, podobnie jak z czegokolwiek innego, co robię z moimi dziećmi. Mam w nosie co myślą na ten temat osoby, które nie znają ani mnie ani moich dzieci. Gotuję ponoć świetnie, swego czasu uczyłam się nawet pod tym kątem zawodu, więc mogłabym gotować nawet dla obcych ludzi miniaturowe, estetyczne porcyjki i spoko. Dla dzieci kupowałam słoiki.

Do tego podniosę czasem głos, włączam córkom bajki, kupuję większość ciuchów w Pepco, nie edukuję się, by bawić się z dziećmi w najnowsze zabawy rozwijające mózg, czasami tracę cierpliwość i nie przeszkadza mi, że moja ponad roczna córka robi jeszcze w pieluchy. Powieście mnie.
 
Z pierwszą córką dosłownie co do dnia poczekałam na skonczone sześć miesięcy, z drugą przypomniało mi się, że wypada już coś wprowadzić do diety. Pierwsza uwielbiała i słoiki i zwykłe jedzenie i zje wszystko co zobaczy, z drugą nigdy nie wiadomo, choćby dostawała codziennie to samo, to i tak najpierw musi to z każdej strony obejrzeć, powąchać i pomyśleć, zje wszystko, ale niekoniecznie zawsze tak samo chętnie. Obie karmione mm od urodzenia, pierwsza na samym początku miała może z dwa, trzy zaparcia, druga nigdy nie miała problemu. Obie nie mają alergii. Obie poddawane są takiemu samemu stylowi jedzenia, to znaczy karmione "na chłopski rozum", bez czytania poradników nowoczesnej mamy, karmione łyżeczką, później same jadły, dostają do jedzenia to co mama/tata/opiekun sobie postanowią, nie konsultujemy posiłków z nimi, nie uwzględniamy ascendentów czy zaleceń ani wskazań przez lekarzy, nie pytamy na forum co można im dać, a czego nie. Staramy się jeść zdrowo, to znaczy nie jedzą fast foodów, słodycze co jakiś czas, nie znają napojów gazowanych oprócz wody gaz z cytryną. Słoiki kocham, choć dwa lata spędziłam w domu, to kupowałam ich ogromne ilości, bo tak. Nie zamierzam się z tego nikomu tłumaczyć, podobnie jak z czegokolwiek innego, co robię z moimi dziećmi. Mam w nosie co myślą na ten temat osoby, które nie znają ani mnie ani moich dzieci. Gotuję ponoć świetnie, swego czasu uczyłam się nawet pod tym kątem zawodu, więc mogłabym gotować nawet dla obcych ludzi miniaturowe, estetyczne porcyjki i spoko. Dla dzieci kupowałam słoiki.

Do tego podniosę czasem głos, włączam córkom bajki, kupuję większość ciuchów w Pepco, nie edukuję się, by bawić się z dziećmi w najnowsze zabawy rozwijające mózg, czasami tracę cierpliwość i nie przeszkadza mi, że moja ponad roczna córka robi jeszcze w pieluchy. Powieście mnie.


No nie ! Wieszam !
 
Z pierwszą córką dosłownie co do dnia poczekałam na skonczone sześć miesięcy, z drugą przypomniało mi się, że wypada już coś wprowadzić do diety. Pierwsza uwielbiała i słoiki i zwykłe jedzenie i zje wszystko co zobaczy, z drugą nigdy nie wiadomo, choćby dostawała codziennie to samo, to i tak najpierw musi to z każdej strony obejrzeć, powąchać i pomyśleć, zje wszystko, ale niekoniecznie zawsze tak samo chętnie. Obie karmione mm od urodzenia, pierwsza na samym początku miała może z dwa, trzy zaparcia, druga nigdy nie miała problemu. Obie nie mają alergii. Obie poddawane są takiemu samemu stylowi jedzenia, to znaczy karmione "na chłopski rozum", bez czytania poradników nowoczesnej mamy, karmione łyżeczką, później same jadły, dostają do jedzenia to co mama/tata/opiekun sobie postanowią, nie konsultujemy posiłków z nimi, nie uwzględniamy ascendentów czy zaleceń ani wskazań przez lekarzy, nie pytamy na forum co można im dać, a czego nie. Staramy się jeść zdrowo, to znaczy nie jedzą fast foodów, słodycze co jakiś czas, nie znają napojów gazowanych oprócz wody gaz z cytryną. Słoiki kocham, choć dwa lata spędziłam w domu, to kupowałam ich ogromne ilości, bo tak. Nie zamierzam się z tego nikomu tłumaczyć, podobnie jak z czegokolwiek innego, co robię z moimi dziećmi. Mam w nosie co myślą na ten temat osoby, które nie znają ani mnie ani moich dzieci. Gotuję ponoć świetnie, swego czasu uczyłam się nawet pod tym kątem zawodu, więc mogłabym gotować nawet dla obcych ludzi miniaturowe, estetyczne porcyjki i spoko. Dla dzieci kupowałam słoiki.

Do tego podniosę czasem głos, włączam córkom bajki, kupuję większość ciuchów w Pepco, nie edukuję się, by bawić się z dziećmi w najnowsze zabawy rozwijające mózg, czasami tracę cierpliwość i nie przeszkadza mi, że moja ponad roczna córka robi jeszcze w pieluchy. Powieście mnie.
kocham Cię ❤️
 
Bo te Wasze porównania to mniej więcej tak:
Możesz jechać po alkoholu, ja zawsze po 2 piwach jeżdżę i nic mi się nie stało.

Ale opieranie się wyłącznie na swoim przypadku, a nie na badaniach - i jeszcze przekonywanie, że ma się rację, jest lekko nie trzymające się kupy.
Nie wiem skąd się raban zrobił jak zapytałam - czy nie lepiej kawałek marchewki samemu ugotować? No skoro to Was przerasta, to kupujcie słoiczki. Ale nie mówcie innym, że tak jest lepiej.
 
Bo te Wasze porównania to mniej więcej tak:
Możesz jechać po alkoholu, ja zawsze po 2 piwach jeżdżę i nic mi się nie stało.

Ale opieranie się wyłącznie na swoim przypadku, a nie na badaniach - i jeszcze przekonywanie, że ma się rację, jest lekko nie trzymające się kupy.
Nie wiem skąd się raban zrobił jak zapytałam - czy nie lepiej kawałek marchewki samemu ugotować? No skoro to Was przerasta, to kupujcie słoiczki. Ale nie mówcie innym, że tak jest lepiej.



Masz zajebiste porównanie, brawo ! Klasa nad klasą. Porównujesz sloiczki do jezdzenia po alkoholu. 🤯🤯🤯🤯
A to czy lepiej czy nie zostaw każdej z osobna. Każdy może decydować SAM co daje SWOIM DZIECIOM, jak, za co, po co i na co. Tylko nie używaj tak chorych porównań, bo zapiera dech w piersiach. Na szczęście mało kto czuję potrzebę udowadniania Tobie czego kolwiekz dlatego rzucaj śmiało dalej tekstami, że nas coś przerasta nam to LOTTO. Dobrze, że Ciebie nic nie przerasta. Matka roku. 🙂
 
reklama
Do góry