Ja humorków jeszcze nie mam, ale kłótnia to inna para butów
Są pary, które się nie sprzeczają i są takie, które muszę sobie podnosić ciśnienie, my należymy do tych drugich. Trzeba będzie przy dziecku przystopować, ale z naszymi charakterkami będzie ciężko. Przy czym nigdy żadne z nas nie czuło żeby te sprzeczki oddalały nas od siebie czy wręcz żebyśmy mieli się rozstać. Po prostu mamy taki styl bycia.
Ja też oglądałam przed ciążą program "Moje 600 g szczęścia" bardzo mnie wzruszał. Kassia nie dziwię się, że nie zdecydowałaś się na pracę tam. Mając swoje dzieci trudniej przeżywa się takie nieszczęścia. W mojej pracy mam do czynienia z przemocą wobec dzieci, biedą i innymi patologiami, koleżanki mi opowiadały, że bardzo trudno było im wrócić po macierzyńskim do pracy. W domu miały swoje maluszki, zadbane, wychuchane a w pracy trzeba patrzeć na nieszczęście dzieciaków, które urodziły się w rodzinach niezaradnych. Jak widzę ile kosztuje ciąża i zdrowie to jestem przekonana, że moje podopieczne nie podejmują wysiłków żeby urodzić zdrowe dzieci i nawet jak na początku wydaje się, że maluch jest zdrowy to po pewnym czasie nie robi już takich postępów jak rówieśnicy. Potem dochodzą problemy z nauką, wagary, alkohol/narkotyki, przestępstwa, nastoletnie ciąże i powielają schemat życiowy rodziców.
W Polsce też mamy świetne oddziały neonatologiczne. Dobrze, że medycyna tak pięknie poszła do przodu i szansa na ocalenie nawet najmniejszego dzieciaczka jest spora
Właśnie dlatego tak się wkurzyłam tydzień temu jak nawiedzona ciotka męża zarzuciła nam, że szkodzimy dziecku poprzez usg ze swoich egoistycznych pobudek. Jakbym wiedziała, że urodzę dziecko z jakimś schorzeniem to położyłabym się do szpitala gdzie od razu po porodzie maluch będzie miał zapewnioną specjalistyczną opieką. Wartością dodaną takiego badania faktycznie jest możliwość podejrzenia dziecka, co jest bardzo miłe, ale bez dwóch zdań obeszłabym się bez tego gdyby szkodziło dziecku.