reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Sierpniówki 2016

Robię inhalacje z soli fizjologicznej i póki co to średnio mi pomagają. Wczoraj wieczorem robiłam sobie na gorąco parówkę z rumianku, a dzisiaj wstałam z żółtym katarem. Paracetamol można w pierwszym trymestrze, bo rożne rzeczy czytałam na ten temat. A czy można wit. C pic 1000mg? Jestem mocno przewrażliwiona co chodzi o zażywanie czegokolwiek, bo zanim zrobiłam test trochę lekarstw brałam, leczyłam sie grzancami i nalewkami, a jeszcze miałam zabieg ze znieczuleniem miejscowym. Jak tylko dowiedziałam sie ze jestem w ciąży to boje sie nawet wsiąść wit. C :-)

Ginekolog pozwolił mi brać sporadycznie paracetamol w pierwszym trymestrze na moje bóle głowy (w szpitalu też go podają ciężarnym na początku ciąży), jednak go nie biorę, bo mi nie pomaga. Nie brałabym syntetycznej witaminy C, myślę, że lepsza będzie naturalna, no ale ja też jestem przeciwna zażywaniu czegokolwiek w ciąży, no chyba ze jest wyraźne zalecenie.
Żółty katar może wskazywać na infekcję bakteryjną co może skończyć się antybiotykiem :/ Może lepiej pójdź do lekarza?

BASIENKA dobre wieści :)
 
reklama
Mcflurry! Tak, mcflurry to jest to na co mam ochotę! Mąż jedzie specjalnie do mcdonalds zadowolony, że żona po miesiącach nic niejedzenia nareszcie ma na coś ochotę. Z nadzieją leci, myśląc, że dziś mcflurry, a jutro może wsunie drugie danie! Przynosi na tarczy jak bohater... Pierwsza łyżeczka i myślę sobie: matko, ale okropne, za słodkie, aż mi niedobrze :/ Oddaję mówiąc "kochanie, ja tego nie zjem!" :/ Ostatnia iskierka nadziei dziś zgasła!
 
Oj skąd ja to znam. Mąż po cichu pewnie się ucieszył haha. Ja też już nie mogę się doczekać aż coś mi zacznie smakować to jest rzeczywiście ciężkie do przeżycia. Dasz rade
 
Staram się, ale niestety na nic nie mam ochoty :/ Nigdy nie poświęcałam tyle czasu na planowanie posiłków, a i tak wiele z tego nie wychodzi. Z rozrzewnieniem wspominam czasy, kiedy mogłam zjeść kanapkę z pobliskiej piekarni, czułam się po niej dobrze i przede wszystkim decyzja o jej zakupie była spontaniczna.
Teraz psychika wariuje, jak coś mi nie smakuje to muszę to natychmiast wyrzucić do kosza. Nie mogłabym znieść faktu, że to paskudztwo jest gdzieś w domu.
 
okasia uśmiałam sie z mcdonaldsem!

ps. ledwo was nadrobiłam
dalej wymioty......współczuje happymama że masz coraz mniej.....
 
Dzięki za rady :-). Maz wrócił z pracy ok 17, zajął się Córeczka a ja się przespałam z godzinkę i od razu trochę lepiej. Ogólnie to mało śpię bo Mała ostatnio ma kiepskie noce, budzi się z płaczem, nie może później zasnąć przez 2, 3 godziny.
Zazdroszczę tym które nie maja mdłości, ja póki co mam -2 kg.
 
Moniczka - odpiszę tutaj.
Dużo zdrówka, będzie dobrze, lekarze naszprycują Cię kroplówkami i miejmy nadzieję, że lepiej się poczujesz.
Daj nam znać co i jak! :)

okasia - miałam dokładnie tak samo jak Ty, ale mi udało się znaleźć posiłek, który mi pachniał i smakował.
Chociaż jeden, co przez te 5tyg. było dla mnie b. ważne, bo ciągle czułabym się słabo, a za T. muszę biegać :p
Szukaj, może w końcu odkryjesz u siebie takie danie.
Choćby to miała być buła z pasztetem, serio, ważne, żeby z czegoś mieć energię :)
P.S: u mnie był to ugotowany makaron nitki (taki do rosołu), podsmażony na maśle, na to posypany twaróg i całość posypana solidnie cukrem :D
 
Moniczka jak po wizycie ? :-)Mnie po wizycie maz zabral na obiad. Przed lekarzem bylismy w mcdonaldzie. Ja moja ulubiona salatke, a maz zestaw powiekszony. A po lekarzu w restauracji zjezdlismy obiadek :-)
 
reklama
Staram się, ale niestety na nic nie mam ochoty :/ Nigdy nie poświęcałam tyle czasu na planowanie posiłków, a i tak wiele z tego nie wychodzi. Z rozrzewnieniem wspominam czasy, kiedy mogłam zjeść kanapkę z pobliskiej piekarni, czułam się po niej dobrze i przede wszystkim decyzja o jej zakupie była spontaniczna.
Teraz psychika wariuje, jak coś mi nie smakuje to muszę to natychmiast wyrzucić do kosza. Nie mogłabym znieść faktu, że to paskudztwo jest gdzieś w domu.

A myślałam że to ja tylko tak mam od swiat nic mi nie smakuje gotuje swoje ulubione dania i wszystko mi albo jest dziwne albo smierdz. Wczoraj na tapete poszły moje ukochane krewetki i też pogrzebałam w talerzu ku uciesze mojego nastolatka ktoremu oddałam większość mojej porcji. Tak na prawde jem na siłe bo inaczej mdłości by mnie wykończyły
 
Do góry