Monya bardzo mi przykro, życzę Ci żebyś znalazła dużo siły na nadchodzące dni:-*
No hej, właśnie obudziła mnie teściowa, piję sobie kawkę a zaraz muszę szykować małej jakieś ciuszki na wyjście bo będzie szła z tatusiem święcić koszyczek, tylko cholera jasna jak mam ją ubrać, pogoda nam się spieprzyła... pochmurno nie wiem czy nie lunie...
Ja wczoraj miałam tragiczny dzień, małż przyjechał z delegacji, wszedł, rzucił torbę na podłogę i wyszedł nawet się nie przywitał, pojechał po resztę wypłaty i jak wrócił dalej brak jakiegokolwiek zainteresowania moją osobą... posprzątałam wczoraj na błysk w łazience, a oczywiście on nadeptał mi brudem z piwnicy... leżałam i wyłam wniebogłosy , że ja sobie flaki wypruwam żeby wieśniak miał czysto i co zjeść na te pieprzone za przeproszeniem święta a on w dupie ma to co ja zrobiłam, bo oczywiście on się nic nie napracował, dziś też poświęci jajka i jedzie do fryzjera... ale nie powiedziałam sobie że tak nie będzie, przyjedzie, ja położe Nadię i wsiadam w auto i zabieram się na kawkę do koleżanki, zostawię go z tym syfem z domu i niech sprząta... mam dość... potem płacze że mnie brzuch boli...;/;/
Może mnie już nie być dziś bo wiadomo dużo roboty
a więc...
Złociutkich kaczuszek,
jajeczek dzbanuszek,
słodziutkich baranków,
słonecznych poranków,
wiosennej euforii,
a w brzuszku świątecznych kalorii. Życzy… .
Kasia:-*