reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Sierpniówki 2014

Caltha, dziekuje za rady ale w tym przypadku raczej nie pomoga. Nie ze nie wierze w ich dzialanie. Tylko moja tesciowa nie nalezy do osob zdrowo odzywiajacych sie i dbajacych o zdrowie. Niestety kilkadziesiat lat kopci papierosy i watpie zeby nawet choroba zmusila ja do rzucenia palenia. Niestety bedzie co ma byc i nikt nie jest tego w stanie zmienic. My z mezem i malucgami mamy w planach jechac na swieta do polski i mam nadzieje ze bedzie nam dane zobaczyc sie z tesciowa i pokazac jej maluchy. Wkoncu to beda jej pierwsze wnuki mimo zaawansowanego wieku
 
reklama
Caltha, przepraszam, aż się popłakałam z historii z Twoją teściową, kurcze, ale jakbym siebie widziała w akcji ;-)
Domi musicie być teraz silni, a Ty przede wszystkim myśl o sobie i dzieciaczkach. Jasne co ma myć to będzie, ale nastawienie to połowa sukcesu.
 
Rakowe sprawy są wogóle dziwne i palenie pewnie ma wpływ ale nie jest to przesądzone, moja mama miała pewne problemy onkologiczne i razem z nią na sali leżała kobieta, z diagnozą rak płuc, a babka prowadziła się niesamowicie ekologicznie, dobrze odżywiała, była aktywna fizycznie, nie piła, nie paliła... więc skąd niby nagle rak płuc?

Co do wyczynów z dziecięctwa:-) Ja byłam z tych grzecznych i spokojnych dzieci, które kochają książeczki i wogóle są cacy. Ale któregoś pięknego dnia bawiliśmy się w cyrk i akurat mnie wpadło do głowy wykonać salto mortale nad nagłówkiem łóżka, wszystko byłoby pięknie tylko nie obliczyłam dobrze odległości i zamiast na drugiej połowie łóżka wylądowałam na szafie, rozcięłam sobie czoło, trzeba mi było szwy zakładać ale w sumie też niegroźne to było, dzisiaj nie mam nawet śladu :-)
 
caltha przepraszam, ale ja również popłakałam się ze śmiechu czytając o Twojej teściowej. swoją drogą - ale Ci się babka trafiła. faktycznie nie wiadomo czy śmiać się czy płakać ;-)

Domi bardzo mi przykro :-( mam nadzieję, że wieści nie okazą się aż takie złe. u nas na listopadzie 2009 jedna dziewczynka walczy z rakiem :-( na razie diagnozują. wielu lekarzy i każdy mówi coś innego :-( podziwiam jej mamę - jest bardzo silna! trzeba wierzyć choć czasem bywa cholernie ciężko :-( rak to nieprzewidywalna choroba, podstępna! mój sąsiad sportowiec, całe życie nie palący, nie pijący alkoholu, codziennie na rowerze jeździł - w wieku 40 lat zmarł na raka płuc :-(moja babcia miała raka piersi. pierś jej usunęłli w 1980 , a babcia ma się świetnie do dziś ;-) różnie to z tym dziadostwem bywa, choć chyba najbardziej żal jak umiera dziecko lub matka dzieci (jak Kasiulka_1980 z bb) :-( to dopiero dramat dla tych dziewczynek :-( dla mnie nie do ogarnięcia :-(

U nas Martynka chora. W poniedziałek gorączka 40 stopni , cholernie trudna do zbicia :-( we wtorek wizyta w przychodni - młoda zmiany na oskrzelach i antybiotyk :szok: pytam się jak? jak ona w ogóle nie kaszle :szok: wczoraj jeszcze była ta wysoka gorączka, dziś znacznie mniejsza i bez problemu dało się ją zbić. Byłam też dziś u młodej w przedszkolu zawieźć deklarację o kontynuacji jej uczęszczania do tejże placówki w roku szkolnym 2014/2015 i pani mi mówi, że w grupie Martynki na 24 chodzi 6 :szok: reszta chora. szkoda, bo w piątek bal wiosny i jakiś teatrzyk ma być, no, ale siła wyższa :-(porobiło się tylko coś mojemu dziecku, bo ona raczej lekomanka! łykała wszystko bez problemu, a teraz z antybiotykiem jest masakra :-( na drugi raz zamiast w syropie to poproszę w tabletkach, bo tabletki pięknie łyka, choć mam stracha, że się tym dziadostwem zadławi. no, ale jak syropem pluje i się denerwuje to też może jej wpaść nie w tą dziurkę i też może się zadławić.

Jutro przychodzi do nas rzeczoznawca na oględziny auta. mąż miał kolizję (nie z jego winy) po oględzinach stwierdził, że trzeba auto naprawić , sprzedać, a kupić nowe :szok: i już jestem przerażona, bo wiem jak się kupuje z moim mężem samochód :szok: w końcu jest mechanikiem więc łatwe to nie będzie, ale jak już kupimy to mam nadzieję, że będzie się nam sprawował. dla mnie oczywiście priorytetem jest bagażnik :-D dla mojego męża już nie koniecznie ;-)oj ciężko będzie o kompromis :-D
 
domi tez uwazam,ze pozytywne nastawienie to polowa sukcesu.Moja mama wygrala z rakiem, ma usunieta piers i jak tylko dostala ,, wyrok'' (diagnoze) to sie zalamala.Mi do glowy nawet nie przychodzilo ,ze bedzie inaczej niz mama z tego nie wyjdzie. Moja mama miala czas na wyplakanie sie potem wziela sie wgrasc ,Otoczyla sie tylko i wylacznie pozytywnymi ludzmi a tych co marudzili i ciagle jej mowili o swoich problemach to wyeliminowala ze swojego zycia.Niepowiem ciazko bylo dla nas wszystkich patrzec jak po chemii lysieje i jest slaba. Jak pisalam do glowy mi nie przychodzilo,ze bedzie to najgorsze i do jej glowki tez staralam sie to wbic poprostu musiala i my tez przez to przejsc.
 
gawit moja Agatka miała rok temu zapalenie płuc - dowiedzieliśmy się przypadkiem, przy okazji wizyty w szpitalu z innego powodu. Nie miała ani kaszlu ani nawet gorączki! Dopiero na RTG wyszły zmiany płucne! Zdrówka dla córci.

Jeszcze Wam napiszę o Bartusiu. Niby się poprawia, ale wczoraj np miał przetaczaną krew, nie wiem czemu. Już 3 tygodnie w tym szpitalu są.
 
Umordowana, ale zadowolona, choć i tak jeszcze raz będziemy musieli się wybrać bo przy takim tłumie to za wiele nie dało sie zobaczyć. Zawsze to jednak okazja do odstrojenia (co teraz bardzo mi się przydaje) i odchamienia.

Nie wiem, która z Was pytała o syrop, ale zostawiam go na szafce. Codziennie robię nowy, a nie chcę wkładać do lodówki, żeby zimny nie podrażnił mi gardła. Dodatkowo rano dolewam tam jeszcze całą wyciśniętą cytrynę, wtedy jest smaczniejszy.

Domi...współczuje bardzo choroby w rodzinie. Trzymaj się dzielnie sama w domu. Na pewno dacie radę.

Ja oczywiście mam krótką przerwę w nocnych marzeniach sennych i myślę już o wyjeździe.

Młody sie zaktywizował w ruchach od 3 dni i muszę Wam przyznać, że to co czułam wcześniej to chyba nie były ruchy, bo teraz czuję to zupełnie inaczej. Obecnie leżę i prawie płaczę ze szczęścia bo taki ruchliwy o 4 nad ranem. To jednak cud ta ciąża!
 
Witajcie ,
Domi to smutne i bardzo współczuję :-(
Gawit -zdrowka dla coreczki :-*

Ja wczoraj mialam odwiedzinki ,miala byc kawka no ale coz goscie sie troszke zasiedzieli i wyszlo raczej popoludniowa kawka z dluga kolacja :-/
Dzis powtorka z rozrywki -tym razem znajomi wpadna na grillka bo ma byc max cieplo-czyli sezon sie rozpocznie na dobre i niby cieszy mnie to -chodz ostatnio ja sie jakis samotnik zrobilam i mecza mnie takie wizyty :-( najchetniej to przelezalabym caly dzien ,a nie podaj ,przynies :-/
Trzeba to przetrwac ;-)
Moja ksiezniczka wczoraj dosc intensywnie mnie bombardowala kopniaczkami :-) najcudowniejsze uczucie !!!!dzis jeszcze spokojna i tylko czekam jak cos poczuje .

Sierpnioweczki milego i slonecznego dnia Wam życzę !!!:-*
 
reklama
Cześć dziewczyny, ale wy ranne ptaszki jesteście ;-). Mam dziś wizytę o 9 i całe szczęście, że tak wczesnie bo bym zwariowała. Moja kruszynka jakoś mniej się rusza i to mnie bardzo martwi. Wiem, że pewnie przesadzam, ale cóż taka nasza dola ciągłe się zamartwianie czy wszystko ok. Trzymajcie kciuki za wizytę
 
Do góry