magda37
Fanka BB :)
Witam sie popołudniowo. Ale nasmarowałyście stron od rana. Ja dziś byłam na oddaniu krwi i moczu, jutro wyniki, krew pewnie nie najgorzej, ale ciekawa jestem jak mocz. Zobaczymy.
Kahaka i jak paluszek malej, bardzo ją boli.
wyczekany moje hormony też szaleją, przez całą ciążę byl spokój, a teraz masakra. Nic mi nie pasuje. Ciągle coś chce od męża, żeby coś tam zrobił, a potem mam pretensje, że ze mną nie spędza czasu. I tak w kółko. Ale jestem zołza, masakra jakaś.
Monya ja też śpię z poduszkami, ale znów mają być upały i nie wiem jak dam radę.
Sierpniowa, Ulika ja chodzę na NFZ i powiem szczerze, że ostatnio jak byłam to trochę nakłamałam, bo powiedziałam, że coś mi sie wydaje, że mała się przemieściła, bo gdzie indziej czuję ruchy i lekarz grzecznie powiedział to sprawdzimy. Zrobił USG, ale takie krótki, stwierdził ilość wód i położenie dziecka. Ja bardzo się boję, że mała się przekręci nie daj Boże pośladkowo.
Ulika ja tym razem mam zamiar rodzić razem z mężem. Juz kiedyś pisałam, że mój mąż nie do końca jest przekonany do udziału w porodzie. Ale ja bardzo potrzebuję wsparcia. Pamiętam jak urodziłam syna bardzo brakowało mi kogoś bliskiego. I dlatego nasze długie rozmowy na ten temat spowodowały (raczej nie jest zwolennikiem porodów rodzinnych), że mąż zmienił zdanie i chce być razem ze mną. Nie wiem czy przy da radę być przy ostatnim etapie porodu. Ale na pewno wcześniej i zaraz po. Chyba, że nie zdąży dojechaćcelowoMa obiecane, że w momencie kulminacyjnym może zająć krzesło na korytarzu.
Fiuufiuu to ja odwrotnie, ja cały czas gadam, a mój Mariusz to "niemowa" on tylko słucha, więc, żebym wiedziała, że jeszcze oddycha, to w czasie porodu będę musiała go zagadywać. Zresztą cały czas mu obiecuję, że ja przy porodzie będę grzeczna, poprzednio nie krzyczałam tylko po cichu cierpiałam.:-) Ale jak będzie tym razem, kto wie.
Lilith z teściowymi to tak jest. Moja jak nie dzwoni to mówię, że się w ogóle nie interesuje. Jakbym ja też nie mogła zadzwonić. Ale po co. Ale jak już zadzwoni to opowiada o drugiej synowej, która też jest w ciąży.
Madison własnie mam nadzieję, że tak będzie z moim mężem, że pomimo jego oporów będzie to dla niego wspaniałe przeżycie A jeśli chodzi o dziewczynki to chyba tak to jest jedna przebojowa a druga naprawdę sympatyczna. nie mam siostry, ale mam koleżanki które mają po 2 córeczki i tak to jest.
sylwia_k ja mam podobne podejście do odwiedzin w szpitalu, nawet jak leżałam na patologii to mi wystarczał w odwiedzinach mąż i syn.:-), a co dopiero po porodzie.
Madison próbuję sobie wyobrazić Twój jutrzejszy dzień, a zwłaszcza Waszego synka, takie dwie śliczne malutkie laleczki. Ale będą emocje i radość.:-)
Gawit ja mam odwrotnie, ja mam wrażenie, że wszyscy robią, wszystko to co ja bym oczekiwała, A ja najlepiej jakbym nie robiła nic. A ja mam już tego dosyć na początku była to ciąża zagrażająca poronieniem, ale później się już wszystko prawie unormowało, a mi nadal nic nie wolno. Oszaleć można. Ale chyba i tak źle i tak niedobrze.
Natkusia, Asiołek, ja dziś rano ochoczo pojechałam na badania do przychodni i jakież było moje zdziwienie, że nie mogę wysiąść z samochodu wszystko mnie bolała, jak wsiadałam to nic, ale wysiąść? Jak osiągałam sukces przy wysiadaniu, to byłam tak zmęczona i zasapana, że musiałam chwilę poczekać zanim zrobiłam krok. MASAKRA. Ale już bliżej niż dalej.:-)
Natkusia trzymam kciuki, będzie dobrze.
Kahaka i jak paluszek malej, bardzo ją boli.
wyczekany moje hormony też szaleją, przez całą ciążę byl spokój, a teraz masakra. Nic mi nie pasuje. Ciągle coś chce od męża, żeby coś tam zrobił, a potem mam pretensje, że ze mną nie spędza czasu. I tak w kółko. Ale jestem zołza, masakra jakaś.
Monya ja też śpię z poduszkami, ale znów mają być upały i nie wiem jak dam radę.
Sierpniowa, Ulika ja chodzę na NFZ i powiem szczerze, że ostatnio jak byłam to trochę nakłamałam, bo powiedziałam, że coś mi sie wydaje, że mała się przemieściła, bo gdzie indziej czuję ruchy i lekarz grzecznie powiedział to sprawdzimy. Zrobił USG, ale takie krótki, stwierdził ilość wód i położenie dziecka. Ja bardzo się boję, że mała się przekręci nie daj Boże pośladkowo.
Ulika ja tym razem mam zamiar rodzić razem z mężem. Juz kiedyś pisałam, że mój mąż nie do końca jest przekonany do udziału w porodzie. Ale ja bardzo potrzebuję wsparcia. Pamiętam jak urodziłam syna bardzo brakowało mi kogoś bliskiego. I dlatego nasze długie rozmowy na ten temat spowodowały (raczej nie jest zwolennikiem porodów rodzinnych), że mąż zmienił zdanie i chce być razem ze mną. Nie wiem czy przy da radę być przy ostatnim etapie porodu. Ale na pewno wcześniej i zaraz po. Chyba, że nie zdąży dojechaćcelowoMa obiecane, że w momencie kulminacyjnym może zająć krzesło na korytarzu.
Fiuufiuu to ja odwrotnie, ja cały czas gadam, a mój Mariusz to "niemowa" on tylko słucha, więc, żebym wiedziała, że jeszcze oddycha, to w czasie porodu będę musiała go zagadywać. Zresztą cały czas mu obiecuję, że ja przy porodzie będę grzeczna, poprzednio nie krzyczałam tylko po cichu cierpiałam.:-) Ale jak będzie tym razem, kto wie.
Lilith z teściowymi to tak jest. Moja jak nie dzwoni to mówię, że się w ogóle nie interesuje. Jakbym ja też nie mogła zadzwonić. Ale po co. Ale jak już zadzwoni to opowiada o drugiej synowej, która też jest w ciąży.
Madison własnie mam nadzieję, że tak będzie z moim mężem, że pomimo jego oporów będzie to dla niego wspaniałe przeżycie A jeśli chodzi o dziewczynki to chyba tak to jest jedna przebojowa a druga naprawdę sympatyczna. nie mam siostry, ale mam koleżanki które mają po 2 córeczki i tak to jest.
sylwia_k ja mam podobne podejście do odwiedzin w szpitalu, nawet jak leżałam na patologii to mi wystarczał w odwiedzinach mąż i syn.:-), a co dopiero po porodzie.
Madison próbuję sobie wyobrazić Twój jutrzejszy dzień, a zwłaszcza Waszego synka, takie dwie śliczne malutkie laleczki. Ale będą emocje i radość.:-)
Gawit ja mam odwrotnie, ja mam wrażenie, że wszyscy robią, wszystko to co ja bym oczekiwała, A ja najlepiej jakbym nie robiła nic. A ja mam już tego dosyć na początku była to ciąża zagrażająca poronieniem, ale później się już wszystko prawie unormowało, a mi nadal nic nie wolno. Oszaleć można. Ale chyba i tak źle i tak niedobrze.
Natkusia, Asiołek, ja dziś rano ochoczo pojechałam na badania do przychodni i jakież było moje zdziwienie, że nie mogę wysiąść z samochodu wszystko mnie bolała, jak wsiadałam to nic, ale wysiąść? Jak osiągałam sukces przy wysiadaniu, to byłam tak zmęczona i zasapana, że musiałam chwilę poczekać zanim zrobiłam krok. MASAKRA. Ale już bliżej niż dalej.:-)
Natkusia trzymam kciuki, będzie dobrze.