Jestem. Nalatałam się jak idiotka, aż się popłakałam z nerwów. Najpierw u pediatry - dała skierowanie do chirurga, na drugim końcu miasta (na piechotę...). Chirurg nas nie przyjął! Bo jest od dorosłych a nie od dzieci i sugerował jechać do Ciechanowa... więc my z powrotem do pediatry (inna przychodnia), żeby dała skierowanie na RTG. Zrobiłyśmy zdjęcie i miła Pani jeszcze dziś obiecała opis załatwić. Palec na szczęście cały. Ale co się nadenerwowałam! Żeby nie można było dziecku z urazem u nas badań załatwić normalnie! Ja *******ę no.
reklama
Martuska - nie widział, bo małe sa na oddziale neonatologi i intensywnej terapii noworodka, gdzie dzieciakow sie nie wpuszcza. Tam codzienne zwoza dzieciaki na badania, no i tam sie oddaje bobasy jak sie chce odpoczac. Wiec bywał tylko u mnie jak lezalam w szpitalu.
Ogląda zdjecia, wie, ze mama robi mleczko dla Kamilki i Natki (niania nauczyła go imion), wie, które nosidelko dla której itd ale to wszystko to pewnie i tak abstrakcja
Ogląda zdjecia, wie, ze mama robi mleczko dla Kamilki i Natki (niania nauczyła go imion), wie, które nosidelko dla której itd ale to wszystko to pewnie i tak abstrakcja
Sierpniowa
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 19 Styczeń 2014
- Postów
- 1 279
Mój mąż póki co mówi, że będzie ale na korytarzu obok. Nie wiem czy mówi serio, czy żartuje. Coś mi się wydaje, że on się boi. Ja sama nie wiem czy chce go obok czy nie. Jakoś mam przeczucie, że bardziej będzie mnie wkurzał niż pomagał:-) Z drugiej strony zawsze lepiej mieć kogoś bliskiego obok na wszelki wypadek.
Dziękuje jeszcze raz wszystkim za odpowiedzi na moje pytania. Jesteście kochane!:-)
Aaa i przyszła mi wanienka ze stelażem
Dziękuje jeszcze raz wszystkim za odpowiedzi na moje pytania. Jesteście kochane!:-)
Aaa i przyszła mi wanienka ze stelażem
Madison, to kciuki zaciśnięte za jutro, bo to taki jakby nowy start, czy jak piszesz, kolejne narodziny
Kahaka, dobrze, że z tym paluszkiem wszystko dobrze. Odpocznij sobie teraz bo się nalatałaś i sporo Cię to nerwów kosztowało.
Sylwia, każdy ma inne podejście do odwiedzin ale z tego co rozumiem i czytałam, ogólna zasada jest taka, że odwiedziny dopiero w domu i to i tak najlepiej nie od razu, bo pierw sami musimy się swojego dzidzusia "nauczyć" a i dla niego jest to spore przeżycie.
U nas sprawy z teściową musi załatwiać mój mąż, ja jej gadać nie będę, szkoda mi nerwów. Gorzej jak niektórzy mają to gdzieś i samemu trzeba byłoby sobie radzić.
Zresztą, co one mogą.. jedynie to pogadać i powkurzać, chyba że i tak się narzuci i przylezie. Macie coś takiego w szpitalach, jak wpis osób które mogą odwiedzać?? U nas daje się taką listę, nikogo spoza nie wpuszczą
Sierpniowa, czyli już gotowa??
Natkusia się dziś nie odzywała, czy coś przeoczyłam?
Kahaka, dobrze, że z tym paluszkiem wszystko dobrze. Odpocznij sobie teraz bo się nalatałaś i sporo Cię to nerwów kosztowało.
Sylwia, każdy ma inne podejście do odwiedzin ale z tego co rozumiem i czytałam, ogólna zasada jest taka, że odwiedziny dopiero w domu i to i tak najlepiej nie od razu, bo pierw sami musimy się swojego dzidzusia "nauczyć" a i dla niego jest to spore przeżycie.
U nas sprawy z teściową musi załatwiać mój mąż, ja jej gadać nie będę, szkoda mi nerwów. Gorzej jak niektórzy mają to gdzieś i samemu trzeba byłoby sobie radzić.
Zresztą, co one mogą.. jedynie to pogadać i powkurzać, chyba że i tak się narzuci i przylezie. Macie coś takiego w szpitalach, jak wpis osób które mogą odwiedzać?? U nas daje się taką listę, nikogo spoza nie wpuszczą
Sierpniowa, czyli już gotowa??
Natkusia się dziś nie odzywała, czy coś przeoczyłam?
Sierpniowa
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 19 Styczeń 2014
- Postów
- 1 279
Lilith mogę rodzić, wszystko mam:-) Chyba, że czegoś nie mam, ale o tym nie wiem:-)
ojaka
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 8 Październik 2009
- Postów
- 515
My po obiadku,synek ogląda baję,ja poprałam i poprasowałam trochę.
Co do PORODÓW RODZINNYCH- M był przy pierwszym i teraz też będzie. Nie wyobrażam sobie żebym miała sama w tej sali się męczyć ze skurczami. Sama jego obecność mi pomogła.
USG-ja też miałam tylko te 3 obowiązkowe. Przed porodem z synkiem robili mi w szpitalu.
Właśnie NATKUSIA coś sie nie odzywała dzisiaj. Czyzby?
Co do PORODÓW RODZINNYCH- M był przy pierwszym i teraz też będzie. Nie wyobrażam sobie żebym miała sama w tej sali się męczyć ze skurczami. Sama jego obecność mi pomogła.
USG-ja też miałam tylko te 3 obowiązkowe. Przed porodem z synkiem robili mi w szpitalu.
Właśnie NATKUSIA coś sie nie odzywała dzisiaj. Czyzby?
reklama
Ulika
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 4 Czerwiec 2013
- Postów
- 302
Dzięki dziewczyny że tak ochoczo podjęłyście temat.
Bardzo mnie ciekawiło jak jest u innych przyszłych rodziców
Przy pierwszym porodzie mąż chętnie zgodzil się być i uważam że jego obecność bardzo mi pomogła, czułam się pewniej, odwracał moją uwagę od bólu, później był przy badaniach córeczki a to dla mnie było bardzo ważne ale sama akcja porodowa... no cóż!
Chyba nie do końca zdawał sobie sprawę jak to wygląda (zresztą ja wtedy też nie) i nie był przygotowany. Wywarło to na nim jakieś ogromne wrażenie.
Musiałam wyglądać jak konająca bo jak patrzyłam na jego twarz to sama się bałam tego przerażenia w oczach. Efekt jest taki że on sie teraz zapiera nogami żeby nie iść. Początkowo było mi przykro bo będzie mi samej napewno trudniej. Przemyślałam to jednak i chyba nie byłoby to uczciwe zmuszać go i ciągnąć ze sobą na siłę, więc nie poruszam już tego tematu do dnia porodu i pogodzę się z jego decyzją.
Jest raczej wrażliwym facetem (aby uniknąć słowa "panikarz";-)). Wczoraj np dostał ciśnienie i zbladł po przeczytaniu artykułu w jakimś czasopismie dla kobiet, o tym jak facet odebrał drugi poród swojej żony sam w domu bo nie zdążyła teściowa dojechać, aby zająć sie starszym synkiem....a akcja trwała zaledwie pół godziny Teraz spanikowany chodzi i mam wrażenie że najchętniej zawiózł by mnie już do szpitala, żeby nie mieć takiego PROBLEMU A rzeczywiście pierwszy poród był u mnie ekspresowy więc duże szanse mam na taką właśnie akcję jak w tej gazecie...
Bardzo mnie ciekawiło jak jest u innych przyszłych rodziców
Przy pierwszym porodzie mąż chętnie zgodzil się być i uważam że jego obecność bardzo mi pomogła, czułam się pewniej, odwracał moją uwagę od bólu, później był przy badaniach córeczki a to dla mnie było bardzo ważne ale sama akcja porodowa... no cóż!
Chyba nie do końca zdawał sobie sprawę jak to wygląda (zresztą ja wtedy też nie) i nie był przygotowany. Wywarło to na nim jakieś ogromne wrażenie.
Musiałam wyglądać jak konająca bo jak patrzyłam na jego twarz to sama się bałam tego przerażenia w oczach. Efekt jest taki że on sie teraz zapiera nogami żeby nie iść. Początkowo było mi przykro bo będzie mi samej napewno trudniej. Przemyślałam to jednak i chyba nie byłoby to uczciwe zmuszać go i ciągnąć ze sobą na siłę, więc nie poruszam już tego tematu do dnia porodu i pogodzę się z jego decyzją.
Jest raczej wrażliwym facetem (aby uniknąć słowa "panikarz";-)). Wczoraj np dostał ciśnienie i zbladł po przeczytaniu artykułu w jakimś czasopismie dla kobiet, o tym jak facet odebrał drugi poród swojej żony sam w domu bo nie zdążyła teściowa dojechać, aby zająć sie starszym synkiem....a akcja trwała zaledwie pół godziny Teraz spanikowany chodzi i mam wrażenie że najchętniej zawiózł by mnie już do szpitala, żeby nie mieć takiego PROBLEMU A rzeczywiście pierwszy poród był u mnie ekspresowy więc duże szanse mam na taką właśnie akcję jak w tej gazecie...
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 3
- Wyświetleń
- 351
- Odpowiedzi
- 0
- Wyświetleń
- 672
- Odpowiedzi
- 46
- Wyświetleń
- 5 tys
- Odpowiedzi
- 8
- Wyświetleń
- 1 tys
Podziel się: