reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Sierpniówki 2014

U mnie wlasnie jak na amerykańskim filmie było...wody chlusnely...poszłam sie wykąpać(w domu byłam)po pół h byłam w szpitalu (3min samochodem mam od mamy)wzięli mnie na samolot,a tam 9cm i hop na porodowke,po godzinie bylo po wszystkim. Także wiecie...co poród to totalnie inaczej. U mnie skurcze zaczęły sie po wyjściu z wanny,regularne,co minutę od razu.
 
reklama
ULIKA - no wiesz, dobilas mnie, taki fajny porod... ;)))
Żartuje, super! Zazdroszczę i życze teraz takiego samego, albo jeszcze lepszego (jesli sie da :))

To tez jest takie 'polskie' - jak rodzimy to sie kładziemy. A to najgorsza pozycja dla rodzącej, najlepsza dla poloznej :)

MAGDA - ale bóle tak same przeszły? Bez zzo? Bo u mnie przeszły po zzo i to porażka jest, ja tez nie wiedziałam kiedy przec i co gorsza nie ma sie wtedy potrzeby parcia. Wszystko na komendę :)

Do tego ja sie staram na 1100%, a oni mi mówią, ze nic nie idzie, nie pre jak trzeba, nie umiem, tylko delikatniej to wyrazali. Bałam sie jak widziałam, jak lekarz z położna na migi sobie pokazywali, za nic nie idzie.

Za to jak przynieśli proznociag i lekarz powiedzieli, ze ten skurcz albo muszą małego wyciągać to sie szybko nauczyłam przec ;)
No i nacieli mnie, po sama szyje, ale wtedy w tym strachu to sama bym sie naciela.

Ale ja i tak lubię porody sn :)
CC duzo bardziej mnie przeraża.
 
Zeby nie było - nie nacinali mnie po szyjke macicy, nie o to mi chodziło. Nie chce nikogo straszyć ;)

Mialam na myśle szyje szyje, ta co głowa kręci ;) Ze bardzo mocno musieli mnie naciac, baaaardzo.
 
ja tam się naprawdę nie znam na tym całym mechaniźmie porodu.... czy u mnie to przebicie wód (choć położna twierdzi, że same odeszły, a zbiegło się to z tym, jak chciała sprawdzić rozwarcie) miało związek z ustąpieniem skurczy, czy to tylko przypadek....
czlowiek w trakcie porodu jest taki zaszokowany, podekscytowany, zdenerwowany że czasem nie wie, co się wokół dzieje.....
ja np. nie pamietam w ogole momentu nacinania mnie, nawet nie przypominam sobie, że położna mi o tym mowila..... :-)
 
Noż by to... trafił...tyle sie opisałam i wcieło mi posta. Nic dziś nie ma dla mnie litości,nawet BB

Zazdroszczę tych szybkich porodów,fajnie się czyta że są takie szybkie,fajne i czasem mało bolesne.
U mnie synek urodził się 15,5h od odejścia pierwszych wód,z czego 12h było w skurczach. Długo długo po porodzie zarzekałam się że nigdy więcej dzieci. I masz babo placek:)

Teraz z M marzymy tylko o tym,żeby poród zaczął się w nocy,bo przejechać w ciągu dnia przez Kraków to jakis dramat. Wczoraj wracaliśmy od lekarza do domu 2h z czego 3/4 drogi staliśmy w korku. Kraków zwariował! a wydawać by się mogło że ludzik,bo wakacje,uczniów nie ma ,studentów też nie.
No i w nocy łatwiej nam będzie załatwić opiekę do synka,bo moja mama ma po tel.do nas przyjechać. Normalnie jedzie sie do nas autem ok.pół h,ale musimy doliczyć fakt,że ich obudzimy w nocy i tak na rozkaz na równe nogi nie stanął i przyjadą:)
Wersja hard core-pakujemy się we trojkę do auta,ja do szpitala, a M wraca z mlodym do domu.
 
Madison niestety ból sam przeszedł, u nas w szpitalu do tej pory nie ma zzo. Też musieli mnie naciąć i to tez bardzo mocno, choć tego się nie czuje, to przy szyciu strasznie długo to trwało. I mi lekarz bardzo pomógł przy urodzeniu bo położył mocno przedramię swoje na moim brzuchu i pomógł wypchnąć małego.:-)
 
MARTUSKA - to fakt o tym średnim ogarnianiu sytuacji ;)
Mnie pytali czy zgadzam sie na naciecie. I wytłumaczyli, ze konieczne, ale ja miałam to gdzies. 100% zaufania do nich miałam i nadzieje, ze chociaz oni ogarniaja sytuacje :)

OJAKA - kurcze my nie mamy żadnego planu na wypadek nagłej akcji przed cc. W głowie mam plan, ze wieczorem przed cc jadę do szpitala z M., babcia z małym. Rano M wraca na cc. Mały ma nianie i babcie.
Planu B niet. Czyli musze wytrwac do terminu cc, no nie ma rady ;)

KASPIAN - w sumie NATKUSIA moze nas sprzątnąć stad na inny wątek :)

Skurcze, 8cm, to czemu dali okaytocyne?

MEXI - dzięki za odpowiedz :) W sumie to podobno duzo lepiej jak cc jest robione po rozpoczętej akcji porodowej. Takie sa podobno ostatnie rekomendacje.
Tez urodziłam synka w 38t4d :)

FIUUFIUU - Twoj porod to marzenie :)
A nie mialas wrażenia, ze za szybko by to psychicznie ogarnąć?

Ja sie bujalam pol dnia na tych piłkarz, spacerach, tańcach z M, pod prysznicem itd, a jak przyszło co do czego i położna powiedziała, ze rodzimy i to szybko to bylam w niezłym szoku, ze jak to juz, teraz, zaraz mam miec tu dziecko !?!
 
Kaspian jest wątek o porodach :) tylko dyskusja się tutaj rozwinęła. No i może nie każdy kojarzy, że taki wątek istnieje :D
Ja mam jedno pytanie, zaraz je tam napiszę :D
 
Ja dzisiaj późno witam ;*

Na początek- DZIEWCZYNY bardzo, bardzo dziękuję za słowa otuchy. To moja ukochana babcia, jedyna, ma 63 lata i gdyby nie ona to kilka razy w żciu nie wiem co bym zrobiła. Jak mój tato się dowiedział wczoraj to się poryczał - facet 44 lata .. ciężkie czasy ostatnio są .. :-(
Niedawno skończyłam lepić pierogi z borówkami, ugotowane, w większości zjedzone, małemu też chyba smakowały hihi :-)
A do tego koktajl borówkowy- mniam !

OooO widzę, że temat porodów na gorąco.. ;-)

U mnie też zaczęło się odejściem wód potężną ilością odchodziły, w dodatku zielone, o 17.30 jak oglądałam "ukrytą prawdę" także masakra- największe korki w Krakowie. Miałam takiego pecha, że byłam sama w domu, zadzwoniłam na pogotowie, czy mam już jechać czy co. Powiedzieli, że przyjadą po mnie skoro odeszły wody. Upewniałam się jeszcze czy z Ruczaju zawiozą mnie na pewno na Ujastek bo jak nie to zadzwonię po taxi. Pani twierdziła, że tak tak, a tu przyjeżdża karetka i oni, że tylko na Kopernika.. ja mówię, że na tą rzeźnię nie jadę ! A oni, że mam im wypełnić jakiś świstek, że jadę na własną odpowiedzialność. Suma sumarum pojechałam Icarem :tak: Gość tak zapierni.... bo bał się, że mu w aucie urodzę hehe:-)

A zalałam mu chyba całe siedzenie, mimo 2x belli mama więc wyobraźcie sobie jak się lało.
Dojechałam do szpitala o 18.20 po badaniu 2 cm rozwarcia i na porodówkę. Faktycznie fajnie, pokój jednoosobowy, czyściutko, nowa łazienka, piłka, fotel, worek sako. Akurat trafiłam fajnie na zmianę i o 19 przyszła do mnie położna, wzięła podpaskę z zielonymi wodami, zobaczyła, kazała się położyć, podpięła KTG, założyła wenflon, pobrała krew na elektrolity w razie potrzeby znieczulenia. I tak sobie leżałam. Skurczy nie czułam, ale wody tak się lały, że kazali leżeć.
Po godzinie, dwóch ok. 21 przyszła znowu z lekarzem, zbadali mnie, rozwarcie na 3 cm, skurczy nadal nie czułam. Ale tętno już coś tak skakało czasem, mały nie schodził w kanał. Lekarz chciał dać mi oksytocynę ale położna nie podłączyła jej bo powiedziała, żeby wszystko szło swoim tempem. Dostałam za to nospę w czopkach, a wcześniej jeszc ze zrobiła mi lewatywę.

Koło godziny 22 przyszły skurcze co 4 minuty- nie powiem, bardzo bolesne.

Cały czas leżałam pod KTG. Ok. 23 przyszła znowu położna i po badaniu okazało się, że rozwarcie na skąpe 3 palce. Ale tętno nadal sie wahało. Skurcze były co 2 minuty.

Przed 1 w nocy zjawiła się u mnie pielgrzymka, dwóch lekarzy, pięlęgniarka noworodkowa, położna - badanie - rozwarcie na 7 cm, skurcze co 1,5 minuty, myślałam, że w ogóle nie ma między nimi przerw. Lekarze powiedzieli, że jest zagrożenie zamartwicą bo tętno nadal spadało, przy skurczach było bardzo źle. Szybko podpisanie papierów, pielęgniarka poprosiła o rzeczy dla dziecka do ubrania i idziemy na CC.

Samego wkłucia w kręgosłup nie pamiętam, wiem, że kopnęłam bezwarunkowo pielęgniarkę jak mi dawali znieczulenie hihi. Położyłam się, zacewnikowali mnie, wysmarowali jodyną, założyli ten parawan, przypieli mi ręce pasami jak na krzyżu i zaczęli ciąć. Niestety czułam cały zabieg CC, ból, wyciąganie małego, koszmar.

26.05 dokładnie w dzień terminu godz. 1.10 wyciągnęli małego. jak go zobaczyłam takiego ślicznego, różowiutkiego, nie jak te dzieci z filmów we krwii, czy mazi to się opłakałam. Był taki mój, miał takie długie czarne włoski. 3800, 55cm.

Za taki moment dam się jeszcze raz pokroić i wycierpieć. Dla takich momentów warto żyć.
 
reklama
Madison moja pierwsza myśl:ku*** teraz to nie ma odwrotu:-):-) ale przez to,że tak szybko sie dziala akcja to Lul nie zdarzył sie głowa obrócić i lleszczamo go wyciągali,oczywiście misoelinie ciachac głęboko,do tego sama peklam. Mój lekarz zmierzył mi miednice(aktualny)i twierdzi,że naturalnie sama z siebie to mi dziecko nie wyskoczy.także moje cc to poniekad koniecznosc. Martyna a jakie leczenie można wdrożyć babci?czy juz nic lekarze nie chcą robić.
 
Do góry