Ja jak trafiłam na izbę to były przede mną 3 rodzące, 2 w trakcie porodu, jedna już leżała z dzieckiem na korytarzu. Nas dwie od razu przyjęli, akcja porodowa się zaczęła. Jednej odeszły wody ale brak skurczy, kazali jej czekać, drugą odesłali. Ja byłam na ostatniej (taka dziwna, chyba zapasowa) sali porodowej. Lekarzy i położnych mało co pamiętam, ale chyba zszywała mnie taka dosyć młoda blondynka w długich włosach. Ja miałam dietę cukrzycową, ale i tak nie jadłam od nich, dowozili mi. A łazienki hmm.. spodziewałam się, że luksusów nie będzie, więc byłam na to przygotowana, ale fakt, okropne