Tak, w Niemczech. Wiesz no już wyjeżdża od lutego tamtego roku. Najgorsze pierwsze kilka dni później już się przyzwyczajam , że go nie ma. Mija tydzień, dwa, trzy i przyjeżdża. Czasem go nie ma 2,5 czasem 5. Myśleliśmy o tym żeby tam zamieszkać ale on jest co chwilę przenoszony z budowy na budowę , a to różnica nawet do 600km. Więc bez sensu. A tez nie planujemy żeby jeździł tam do końca życia. Chcemy odkładać na życie tutaj i mieszkać tu w Polsce. Jest ciężko, bo to jednak odległość. Cudownie jest jak jest na miejscu, zero kłótni, jest się do kogo przytulić. Spacery, zakupy, rozmowy. No zupełnie co innego jak przez telefon. Ale poświęcimy się i damy radę.. czekamy aż przejdzie do lepszej firmy bo wtedy będzie co 10dni w domu na 4 dni. Każde święto w Niemczech to zjazd do Polski. W te i spowrotem za darmo nie jak teraz za 600zl :/ nawet od kilometra będzie dostawał kasę za to że musi jechać. Normalne ubezpieczenie, kasa za rozlakowe z rodziną, pieniądze na dziecko, lepsza wypłata i ogólnie dużo lepiej niż teraz. Ale musimy czekać bo to jednak ciężko żeby się tam dostać. Jak wyrobi godziny to może dostać podwójna wypłatę lub przyjechać na miesiąc do domu. W tej firmie nawet nie dostał rozliczenia z pitu bo szef zabrał.. jedyne co się udało to wolne na poród.