25_pixels
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 20 Grudzień 2016
- Postów
- 11 177
Niezła jesteś, brawo [emoji1]
Mój 5 latek ma nietolerancję na jajka, mleko krowie i wg moich obserwacji- truskawki, maliny i miód pszczeli. Ponadto alergiczny nieżyt nosa od urodzenia plus AZS (na szczęście delikatny, zależny od przestrzegania diety). Ma to po mnie niestety [emoji52]
Czy znasz może teorię że jak mama aler giczka będzie ściśle przestrzegać diety to jest większa szansa że nie przekaże alergii na dziecko?
Zastanawiam się bo mam straszne teraz zachcianki na ser żółty (pewnie brakuje mi wapnia)
Ale jakiej diety? Bo ja i synek mamy alergie na zupełnie inne rzeczy. Ja nie mogę zjeść pewnych produktów bo to szkodzi mojemu zdrowiu ale tez i stanowi zagrożenie życia (wiec raczej logiczne jest ich omijanie, bo ryzykować, a zwłaszcza juz w ciąży nie będę) Jak bym tak przy sobie nie miała cały czas epipen to nie wiem. Moja alergia, podobnie jak synka, zmienia się. Testy robione mamy co roku. Jak bym tak selekcjonowala produkty z mojej diety, łącznie z tymi które mnie nie zabiją, ale mam po nich tylko lekką reakcję to musieli by mnie żywić kroplówką [emoji23][emoji23][emoji23]
Jadłam w poprzedniej ciąży to co mogłam. Masz alergię? Wobec tego masz większe szanse na przekazanie ją dziecku. Tak bywa. Wątpię, żeby dieta miała tu jakiekolwiek znaczenie. Z pokolenia na pokolenie jesteśmy coraz bardziej podatni na alergie. Bardzo dużo ludzi ma np nietolerancję glutenu (nie mylić z Celiak) gdyż zboże jest traktowane roundapem i glypho (najgorsze świństwo jakie może być). Bo jak to jest? Kiedy synek zje bułkę ze sklepu dostaje natychmiast reakcji. Kiedy ja upiekę z organicznej mąki (takiej na 100% o pewnej jakości i w dodatku sprowadzanej z Europy z pewnego źródła) nic mu nie jest. Jako biochemik nieco na temat składów wiem, więc są produkty, które pomimo, że są synkowi czy mi dozwolone, to nigdy ich nie kupujemy. Lista jest długa wiec podam tylko przykłady. Pringles, Cola, Pepsi, Cherrios (większość płatków śniadaniowych), parówki, wędlina ze sklepu (kupuje od Amisha), wszystkie gmo produkty zawierajace chemię i barwniki. Synek jest uczulony na dwa barwniki (swoją drogą nareszcie robią lekarstwa bez kolorów, wcześniej miałam problem z dye free). Pieczywo ze sklepu z bromate, ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Wszelkie fast foods. Jesteśmy po nich tak chorzy, że to się nie opłaca. Gotuję sama. Robię swoje mleko roślinne (Vitamix to mój najlepszy zakup) ryżowe, migdałowe, cashew, słonecznikowe, macadamia, etc. Synek juz wie, że wielu rzeczy nie może. Smutne to, zwłaszcza, że chciałby wielu rzeczy spróbować. Narazie akceptuje to bez problemów. Jak będzie później czas pokarze.
Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom