Czesc dziewczęta, widzę ze temat facetów. Ja na mojego juz nie liczę. Normalnie pracuje na zmiany i byloby super ale od kilku miesięcy ma jeszcze dzialalnosc i nie ma go całymi dniami w domu a jak jest to jest zmęczony bo przecież pracuje i nie można sie go doprosić. Oficjalnie mówi ze chce podreperować budżet i splacic szybciej cyrograf w banku za mieszkanie ale ja jestem pewna ze to nie o to chodzi. On ucieka z domu żeby nic nie musieć robic i niczym sie nie martwic bo zawsze ma wtedy wymówkę. Ostatnio wszystko jest na mojej glowie: pranie, sprzatanie, gotowanie, rachunki, zakupy, dzieci. Jutro mamy chrzciny i oczywiście wszystko ja zalatwilam a on tylko sie pyta na ktora godzinę. Nawet z mala na bioderka jechałam sama bo on musial iść na warsztat a przeciez sama sobie poradzę :/
Ostatnio codziennie wyje. Te bioderka małej mnie dobijają a jestem z tym wszystkim sama. Pierwsze dwa dni Lidka nosila rozwórkę przez 15-30 min i jakos bylo, wczoraj po godzinie i bardziej sie wkurzala, a dzis od rana armagedon. Mala juz powinna nosić caly czas z krótkimi przerwami no i od rana placze. Musze ja ciągle nosić, jeść nie chce, strasznie sie wkurza. Do tego chory Igor który jest pozostawiony sam sobie bo tatuś oczywiście w sobotę tez poszedl na warsztat a ja musze uspokajać mala :/
Do tego od tygodnia mam wilczy apetyt, jestem ciągle glodna i wcuagam słodycze wuec waga juz to pokazuje. Miałam ćwiczyć i jeszcze w ciąży mowilam mężowi ze chce wrócić na siłownię i ze ma mi w tym pomoc. No to znalazl wyjście z sytuacji- przeciez moge ćwiczyć wieczorem jak dzieci pójdą spać :/
Sorki dziewczęta ze tak narzekam ale nie mam komu ostatnio sie wygadać
Ancikowa mocno tule. Wiem jak ciężko jest siedzieć z maluchem w szpitalu ale trzymaj sie i wmawiaj sobie ze to dla jego dobra.