No to i ja mam zaległości, że ciężko pamiętać, co kto pisał, bo ostatnie 2 dni właściwie nie dało jej się odłożyć. Noce mamy super - najpierw 5-7 godzin snu, potem już drzemki po 2-3 godziny, ale też bezproblemowe. Dzisiaj rano koło 9 obie leżałyśmy sobie w łóżku i się przeciągałyśmy i jeszcze te jej uśmiechy. Tyle, że potem się zaczyna - drzemki max 20 minut, chyba, że na spacerze, albo na mnie. W bujaczku trochę siedzi spokojnie, ale raczej nie zasypia. Wczoraj udało mi się dzięki temu spokojnie wykąpać i posmarować balsamami, dzisiaj skończyło się straszną histerią, bo za długo jej nie brałam na ręce. Ulewa dość często, ale zwykle nie dużo, chyba, że łapczywie zje, wtedy gorzej to wygląda. W dzień to by co chwilę jadła. Dzisiaj ją wzięłam na wagę a potem bez niej się zważyłam. Wychodzi mi, że w ubranku ponad 5 kg waży, we wtorek na szczepieniu się przekonam, ile dokładnie.
W czwartek byłyśmy na usg bioderek - wszystko jest ok, zdrowe bioderka, a pojechałyśmy tam rowerem z przyczepką, w którą wstawiłam i zamocowałam samochodowy fotelik. To daje nam możliwość przemieszczania się na większe odległości, niż zasięg spaceru
Pisałyście o libido - u mnie, jak pisałam, też z tym słabo, a dodatkowo właśnie nam doszło coś jeszcze: rozsynchronizowaliśmy się czasowo, od kiedy W ma nową pracę, czyli od środy. On tam jeździ na 7, co oznacza, że wstaje po 5, a wychodzi o 6:15. Dla mnie to środek nocy. Co prawda wczoraj akurat się obudziłam na karmienie i zrobiłam mu kanapki, kiedy on ją potrzymał, ale potem spałam do tej 9. Za to on o 22 już ledwo żywy, a dla mnie zaczyna się mój ulubiony czas, kiedy mała zasypia na dłużej. No więc ja wsiadłam na rower na krótki 50 min. trening,a W poszedł spać. On biedak ma potrzeby, ale teraz to naprawdę nie ma jak się bardziej poprzytulać.
My na razie raz mieliśmy okazję na przytulanki od połogu - tydzień temu. Nie było źle, ale potem jak wstałam, to jednak mnie trochę bolało. Na pewno nie jest tak, jak przed ciążą.