Oj, Akuku, biedna jesteś, oby to się szybko skończyło.
Ciekawe, jak tam Ewelinkua z trojakami, szczerze podziwiam.
My dzisiaj miałyśmy dziwny dzień. Z jednej strony mała dłużej pospała, tzn. nie co godzinę się budziła, tylko co 2-3, dzięki czemu miałam czas odkurzyć i umyć podłogi w domu. Z drugiej jak już się budziła, to było dużo ciężej, niż w poprzednie dni. Ona zaczęła wpadać w histerię, kiedy nie może się dobrze przyssać, a po tych 2-3 godzinach to niestety jej trochę trudniej, bo pierś jest pełna. No i niby je długo z jednej, ale to mało, potem pielucha i znowu karmienie i tak czasem kilka razy zmiana, a pod koniec właśnie złość, że nie może złapać, albo czasem myślę, że może już nie leci, ale okazuje się, że jak wycisnę, to jednak leci. Nie poddaję się, ale czasem już trochę się załamuję, kiedy przez chyba pół godziny nie udaje jej się porządnie złapać i co chwilę jest ryk. W końcu pomogło przystawienie właściwie na siłę. Nagle okazało się, że jednak potrafi się przyssać i nawet po kilku minutach ładnie usypia. Zrobiłyśmy wieczorem spacer do biedronki - 1,7 km w każdą stronę, całą drogę spała. Na miejscu okazało się, że to jest piętrowy sklep i miejsce, gdzie można kupić pieluszki jest na górze bez żadnej windy. Wzięłam Kaję na ramię, torbę wózkową sobie przewiesiłam i wózek został na dole, a ja poszłam po pieluszki, inaczej się nie dało. Na szczęście mała była ładnie uśpiona i wcale się nie obudziła.
Ciekawe, jak tam Ewelinkua z trojakami, szczerze podziwiam.
My dzisiaj miałyśmy dziwny dzień. Z jednej strony mała dłużej pospała, tzn. nie co godzinę się budziła, tylko co 2-3, dzięki czemu miałam czas odkurzyć i umyć podłogi w domu. Z drugiej jak już się budziła, to było dużo ciężej, niż w poprzednie dni. Ona zaczęła wpadać w histerię, kiedy nie może się dobrze przyssać, a po tych 2-3 godzinach to niestety jej trochę trudniej, bo pierś jest pełna. No i niby je długo z jednej, ale to mało, potem pielucha i znowu karmienie i tak czasem kilka razy zmiana, a pod koniec właśnie złość, że nie może złapać, albo czasem myślę, że może już nie leci, ale okazuje się, że jak wycisnę, to jednak leci. Nie poddaję się, ale czasem już trochę się załamuję, kiedy przez chyba pół godziny nie udaje jej się porządnie złapać i co chwilę jest ryk. W końcu pomogło przystawienie właściwie na siłę. Nagle okazało się, że jednak potrafi się przyssać i nawet po kilku minutach ładnie usypia. Zrobiłyśmy wieczorem spacer do biedronki - 1,7 km w każdą stronę, całą drogę spała. Na miejscu okazało się, że to jest piętrowy sklep i miejsce, gdzie można kupić pieluszki jest na górze bez żadnej windy. Wzięłam Kaję na ramię, torbę wózkową sobie przewiesiłam i wózek został na dole, a ja poszłam po pieluszki, inaczej się nie dało. Na szczęście mała była ładnie uśpiona i wcale się nie obudziła.