reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

🎉🎊 🌞 Sierpniowe kreski 🌞 🎊🎉

reklama
Ostatnio miałam takie załamanie. Combo alergii, złego samopoczucia, strachu, negatywu, okresu, złego humoru i zachowania młodego. Na zakupach już byłam na granicy, a później mimo usilnych starań popłakałam się z nerwów, na co moja matka zaczęła rzucać tekstami, że powinnam się leczyć na nerwy, że przesadzam i inne tego typu. Wsparcie level hard poprostu... Z tego samego powodu np. nikt z mojej rodziny nie wie o tym, że staramy się o dziecko, tak samo jak do tej pory wszyscy z rodziny myślą, że pierwsze to była wpadka. Ja jestem skrytą osobą, a do mojej matki nie mam za grosz zaufania, więc nigdy nie powiem jej o staraniach ani innych ważnych dla mnie rzeczach, bo mam świadomość tego, że nie zostawi tego tylko dla siebie. Dlatego w bliskim otoczeniu mam znajomych, z którymi mogę pogadać na takie tematy bez obaw, że to się rozejdzie po świecie i jednocześnie są oni z tych, przed którymi nie trzeba się tłumaczyć. A jeśli spotykam się z jakimiś tam dalszymi, to nie odczuwam w ogóle potrzeby, żeby tłumaczyć się z czegokolwiek przed kimkolwiek. Ale w zasadzie samo unikanie takich pytań rozumiem. :)

W ogóle ten post to takie trochę odbiegnięcie od tematu, ale chyba musiałam się wygadać, bo dalej jestem wkurzona na swoją matkę i muszę się z nią niedługo zobaczyć, a wcale nie mam na to ochoty. 🙄
 
Oczywiście, że nawet u facetów czas działa na niekorzyść w przypadku płodności. I na pewno wielu z nich również nie marzy o tym by chodzić na wywiadówki jako dziadkowie. Nie chce generalizować :) Ale widzę to między innymi na swoim przypadku, że mój stary jest starszy ode mnie o 7 lat a chyba mniej czuje tą presję czasu niż ja. Ja już liczę za każdym razem ile lat będę miała jak urodzę jakbym zaszła w ciążę w tym miesiącu, a ile jakbym zaszła np. za rok i ile mam czasu żeby ewentualnie urodzić w swoim najpóźniejszym deadlinie. Ciągła wyższa matematyka 😅

Te deadline'y ostatecznie niestety stają się bardzo ruchome, bo rzeczywistość brutalnie sprowadza nas na ziemię.
 
U mnie było święto jak ja wypiłam drinka, a i tak dalej nie rozumieją że nie lubię i czasem słyszę "może ty jesteś w ciąży" 🤦
My jestesmy ponad 4 lata po slubie i niestety pierwszy rok po slubie to bylo ciagle skanowanie mojej sylwetki i dopytywanie z usmiechem czy na pewno chce sie czegos napic alkoholowego przez rodzine moja i meza. Po roku zaczely sie juz bezczelne pytania wprost po ktorych plakalam pol nocy. Teraz patrza na mnie z politowaniem, ze cos chyba z nimi albo miedzy nimi jest nie tak. Mam alergie na te pytania ciazowe, czy to ze strony rodziny czy znajomych chociaz wiem, ze nikt nie pyta zlosliwie tylko z troski.
 
My jestesmy ponad 4 lata po slubie i niestety pierwszy rok po slubie to bylo ciagle skanowanie mojej sylwetki i dopytywanie z usmiechem czy na pewno chce sie czegos napic alkoholowego przez rodzine moja i meza. Po roku zaczely sie juz bezczelne pytania wprost po ktorych plakalam pol nocy. Teraz patrza na mnie z politowaniem, ze cos chyba z nimi albo miedzy nimi jest nie tak. Mam alergie na te pytania ciazowe, czy to ze strony rodziny czy znajomych chociaz wiem, ze nikt nie pyta zlosliwie tylko z troski.
My np jesteśmy już prawie ostatnią parą bez dziecka i ciaży (ta druga para nie wiem czy się stara czy nie) i serio, idąc spotkać się ze znajomymi czuję się jak rpzegryw. Jakby każdy patrzył na nas z politowaniem, ze "to oni, tacy biedni, im się nie udało"
 
My np jesteśmy już prawie ostatnią parą bez dziecka i ciaży (ta druga para nie wiem czy się stara czy nie) i serio, idąc spotkać się ze znajomymi czuję się jak rpzegryw. Jakby każdy patrzył na nas z politowaniem, ze "to oni, tacy biedni, im się nie udało"
możliwe, że patrzą na Was jako szczęściarzy, którzy mogą przesypiać całe noce i dysponować swobodnie swoim czasem, bez oglądania się na nikogo :)
 
reklama
miesięcy...? xD
wiesz, potem człowiek już przywyka. Ja nie przeżywam rozczarowania co miesiąc, bo już nie spodziewam się oozytywnego testu
Kurde mam to samo.... nawet Stary poruszył ten temat ostatnio, że fajnie, że już nie płaczę i pogodziłam się z faktem. Ale w sumie to lepiej mi tak niż płakać nad osikanym patykiem. I tak ten płacz nic nie wniósł oprócz opuchniętych powiek 🥴
 
Do góry