Marta co do niejadków to u mnie strasznie..... czasem myślę że moje dziecko żywi się energią z kosmosu, też robiliśmy wszystkie badania i nic też usłyszeliśmy od pani doktor że taka jego uroda..... Boję się co będzie w przedszkolu, bo raczej na pewno nie będzie chciał tam jeść...
Z tą energią to u mnie tak samo ;-). Bywają dni, że nad Ani jedzeniem a raczej niejedzeniem idzie ręce załamać.
Możesz się mile zaskoczyć z tym jedzeniem w przedszkolu. Może jak zobaczy jak inne dzieci jedzą to on też się weźmie za jedzenie.
Generalnie Ania je jeszcze bułki słodkie, najlepiej wyskubać nadzienie, bułki zwykłe ale tylko środek, chleb bez skóry, płatki śniadaniowe, zupę z tatą z taty talerza na taty kolanach, mięso obiadowe nieraz zje, jogurt, żółtko na miękko, zdarza się, że zje parówę, rosołek w niedziele tym razem ze swojej michy, z warzyw ogórki tylko, owoce poniektóre.
W odstawkę poszły ulubione przez długi czas ziemniaki, kaszka poranna na mleku też ostatnio kuleje, zje może kilka łyżek.
Wypije kakao i soczki z kartonika, sok wiśniowy domowej roboty, rumianek, nieraz herbatę.
Tego troszkę dziubnie, tamtego i się troszkę uzbiera w ciągu dnia, choć wspaniale nie jest.
Najgorzej, jak te upały były, żywiła się tym, co zaświeciło z nieba...
Słodycze w każdej ilości by jadła ale mocno jej je ograniczamy.