OIpowieść łóżkowa (przed chwilą mi się &^$%$ skasowała więc jeszcze raz)
Zaczęło się niewinnie. Najpierw kąpkanko, chlapu, chlapu, plusku, plusku, jest super mała w formie, łatwiej będzie ją położyć. Tatuś ubrał w piżamkę, mamusia zabiera się za usypianie. Pierwsze zdziwko dla małej, kładziemy się w łóżeczku a nie w łożu małżeńskim,ale nie ma ryku jest ok. Zaczynają się zabawy z najlepszym przyjacielem Gustawem. Ja zadowolona, że łóżeczko dla małej to już nie jest męka, wchodzi mąż i rąbie tekstem „Ty to serca nie masz, żeby mała spała sama w łóżeczku” Ja sobie myślę – ty Gnomie jeden, ja ci zaraz serce pokaże, ale nie odzywam się. Gnom wychodzi. Usypianie Majki jakos idzie, mała wstaje, siada, ja ja kładę, gada, smok, picie, znowu siada, wstaje, ja ją kładę, smok, picie, targanie Gucia, lalka Hania wylot z łóżeczka, jest ok. Nadchodzi zmęczenie a z nim włącza się jęk, no więc na rączki, do łóżeczk, na rączki o do łóżeczka, jest ok. Znowu siadamy wstajemy, pies Klemens wylot z łóżeczka. Kolejna fala zmęczenia – ostatnia. Majka leży i patrzy na owieczki z ochraniacza, ja ją głaszczę po główce, po nóżce, zasypia, jest bardzo ok., ja mam przeświadczenie że polubiła łóżeczko. Ide po Gnoma żeby sobaczył jak jego córunia słodko śpi. Gnom wali tekstem „Jak tak można, ona jest za mała żeby sama spać. Tak na wygnaniu, no co z ciebie za matka” Myślę sobie jeszcze słowo tego Trutnia a dam w pysk, normalnie przyładuję – ale milczę. Małą się przebudza, ryk! Gnom wylot z pokoju, matka usypia, znowy głaskanie, jest ok., małą nie śpi, ale wystarczy że stoje nad łóżeczkiem, zasypia i śpi błogo. Ide do Gnoma i tłumaczę, że czas najwyższy żeby spałą sama dlatego i dlatego i etc. Gnom na to że ja jestem niedobra i ona wymaga przytulenia i że jej nie kocham. No to myślę sobie zaśnij Dziadu Borowy to jak ci przyładuję kijem do golfa, to będziesz się czuł jak Siara z Killera. Wychodzę i mówię że ide z psem zapalić – to go najbardziej wku*%. Na spacerze tysiąc myśli czy aby Gnom nie ma racji – ALE NIE MA I KROPKA. Wracam mała śpi słodko. O 22 standardowa kacha. Idziemy spać. Kłótnia z Gnomem o zmiane miejsca na łóżku – wygrywam. Śpimy – Gnom chrapie i fuczy ja nastawiona na czuwanie. Co dwie minuty sprawdzam czy mała przykryta, nie nakryta kocykiem na buźce, czy nogi nie weszły w szczebelki, tak co pięć minut, jak wszystko ok., to za dwie minuty sprawdzam czy przedtem sprawdziłąm dobrze, o 1 usypiam, o 2 coś mi nie pasuje, Mała przelana trzeba przebrać. Uffffffffff udało się na śpiocha nie wyciagając z łóżeczka, Gnom dalej chrapie i fuczy. Jest 3 Małą kima twardzo, daje jej pić, koło 4 smoka. O 5 jak zwykle mleko (spałąm od 4-5) zjada wszystko, ale nie śpi, wymiękam po całej nocy i biorę ją do nas, zasypia ale wcześniej ładuje tacie paluch do oka – I DOBRZE MU TAK. Gnom wychodzi do pracy, my sobie słodko lulamy do 7.33. Jest ok