Melduję się po upalnym weekendzie... w całości... Bo poród planuję tak od 17-go

więc jest jeszcze trochę czasu... Ale co z tego, że ja planuję, zobaczymy jak wszystko się poukłada
Cornelka - zapraszam na dobre jedzonko - bakłażany wyszły naprawdę smakowite - aż sama jestem zdziwiona. Dziś zrobiłam ciasto z jabłkami i część z niego już zjedliśmy, a część przekazałam sąsiadom (sąsiadka regularnie podrzuca nam różne smakołyki ze swojego ogródka). Byliśmy z M na Borowskiej i Kamieńskiego, ale ten drugi szpital jednak zrobił na nas lepsze wrażenie (i warunki porodu, nie trzeba latać za zgodą, żeby partner był przy porodzie i nie ma ryzyka, że jak skończą się sale do porodu rodzinnego, to będzie się rodziło bez partnera. Poza tym położna na Kamieńskiego była znacznie bardziej przystępna i miła niż ta na obchodzie na Borowskiej. A najważniejszy argument - na Kamieńskiego mamy znacznie bliżej, oby tylko miejsca były a ciężarne nie zgrały się w tym samym czasie

).
Irisson, to wstępne zdjęcie tarasu - jeszcze do kilkukrotnego przemycia, bo po fugach zostają ślady. Ale już spokojnie można sobie chodzić po kaflach. Bardzo fajne uczucie. No i załączam zdjęcia kominka, który M wykładał takimi właśnie płytkami
Jeśli chodzi o aktywność dzieciątka - to moje teraz daje mi do wiwatu. Obrywam po prawym żebrze i ogólnie czuję jego aktywność. Rano było spokojniejsze.
Aia, bidulko, dzielnie się trzymasz. Mam nadzieję, że to napięcie związane z oczekiwaniem na poród nie będzie za bardzo rozciągać się w czasie. Jakby nie było, już niedługo
Asia, rzeczywiście Ula to słodziak. Jest fantastyczna i urocza, chce się na nią patrzeć i patrzeć....
A tak poza tym - o co chodzi z tymi liśćmi kapusty? I jak rodzinka zareagowała na przyjście Uli na świar? Były masowe odwiedziny, czy raczej spokojnie?
W środę mam wizytę, to dowiem się co i jak. Jak moja sytuacja, szyjka i wszystko inne. Jak dzieciątko się miewa. Ciekawa jestem, jak wszystko się poukłada. Jutro pewnie wózek zamawiamy (i tak już ostatni dzwonek), jutro piorę ubranka i tetrę i dobrze,pozytywnie się do wszystkiego nastrajam
Weekend był aktywny, zakupowy, ale bardziej jeśli chodzi o rzeczy do domku. W Castoramie pooddawaliśmy sporo kafli, które nam zostały i dzięki temu odzyskaliśmy trochę kasy. A dziś porządkowałam rzeczy w kuchni - efekt wicia gniazda mi się włączył, choć jeszcze tak wiele do zrobienia...
Teraz idę się kąpać i położyć, bo coś łupie w kręgosłupie
