reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Sierpień 2012

Ja też za malinami nie przepadam, mają pestki, które zawsze gdzieś między zębami utkną, no i zawsze mam wizję, że siedzi w nich jakiś biały robal. Z czereśniami tez miałam kiedyś przygodę, owego robala znalazłam i dłuuuugo nie jadłam czereśni. Najbardziej lubię truskawki :)
 
reklama
Ja się robali nie boję chyba, że piątek:-) Mnie obrzydza, że ktoś to rękoma dotykał, a ja tego nie mogę umyć.
Tak samo nie kupuje chleba tam gdzie nie podają go w jednorazowych rękawiczkach. Truskawki lubię, ale 3 tyg, a potem mi się przejadają. Najbardziej lubię czereśnie i śliwki - kwaśne, niedojrzałe węgierki:-)
 
Śliwki już wcinałam w tym sezonie - były PYSZNE. Truskawki jadłam hurtowo w tym roku dzień w dzień prawie przez 1.5 miesiąca. M stwierdził, że nasze dziecko albo je pokocha,albo znienawidzi :-D Ostatnio dodatkowo mam dużą ochotę i pochłaniam w sporych ilościach nektarynki. Czereśnie jakoś mnie do tej pory ominęły szerokim łukiem, albo ja je ominęłam :tak:
 
Olga a tak,hormony robia swoje,na dodatek temat mojej osobistej rodzicielskiej kleski i lzy gotowe. Ja to w ciazy nawet ogladac nic nie musze,wystarczy,ze o czyms smutnym pomysle i juz becze. Ale ja to jestem wogole bardzo emocjonalna osoba grrrrr. Wczoraj w pracy pomyslalam sobie o ostatnim dniu,jak bede sie ze wszystkimi musiala pozegnac i jeszcze sobie zanucilam piosenke "nie placz kiedy odjade..." loooo matko,musialam chowac oczy:)
Ale Irissonowe babcie Dobra Rada juz mi nakierowaly na weselsze mysli. Ty i tak masz dobrze,bo to jakies obce baby,a ja mam taka tesciowa! Szczescie ze tyle kilometrow od nas,ale nawet przrz tel potrafi natruc. Tez nie moze pojac ze Remik na bosaka po trawie,albo je jogurt z lodowki,a to ze wyciaga z zamrazarki kostki lodu i chrupie a ja jeszcze nie bronie to juz wogole masakra:D

A ja maliny uwielbiam nawet bez mycia,a o robalach nie mysle jak jem owoce:) I Remik dalby sie pociac za truskawki, wlasnie za chwile bedziemy przyzadzac "koptajl". W lodowce jeszcze mam przepyszne brzoskwinki i gruszki a jutro jade do mojego ulubionego sklepu z owocami i warzywami po swierze zaopatrzenie. Acha, i nie moge sie doczekac jezyn i pozeczki i agrestu,kocham kwasne! A mam fajny przepis na lekki tort z malinami lub truskawkami i bezami,ma ktos chec? Chyba bede wlasnie do pracy robic na ostatni dzien.
 
Czesc dziewczyny, po dłuższej nieobecności wracam po mału do Was.
My z Młodym owoce pochłaniamy w ilościach hurtowych, jak jedziemy do mojej mamy to oboje stoimy przy krzakach i jemy prosto z nich. teraz zajadamy się porzeczkami, agrestem i wiśniamy wszytsko kwaśne tak jak oboje lubimy;-) Owoce myję tylko kupne, z domowego ogródka nie zdąża nawet dojśc do kuchni z krzaka najlepsze:-D

Ale jak patrze na rosnacy winogron i śliwki to juz mi źle bo jak na cycem człowiek bedzie karmił to nie zje ilości hurtowych bo źle się skończy.
la Remi
jakbym słyszała swoją teściową i prababcie Oliśka- jak on moze biegać boso po trawie, jogurt tylko ogrzany a jak latem lata golas i włazi do basenu to zaraz krzyk, że się przeziębi- więc osamotniona nie jesteś.
Przepis to ja chce ja:)))
 
La Remi, ja też kocham kwaśne tak zdecydowanie tylko kwaśne owoce mogłabym jeść:-) Jak mogła bym Ci coś doradzić to nie trzymaj owoców i warzyw w lodówce, bo w tak niskiej temperaturze szybko tracą jędrność i są gorsze po prostu. No chyba, że masz w domu 30 stopni, ale wtedy piwnica, spiżarnia. Ja do lodówki wkładam tylko arbuza, ale jak jest pokrojony, inaczej dojrzewa w pokojowej temperaturze. Tak samo pomidory, kupić lekko niedojrzałe i niech doją na parapecie, w lodówce tracą słodycz. Chyba większość dzieci kocha truskawki, nie? szczególnie ze śmietaną i cukrem:tak:

nataszka, dobrze, że jesteś:tak:

A moja mama, która w końcu zaraz będzie babcią:tak: ma zupełnie na odwrót. Nie panikuje, nie ogrzewa, jest przeciwniczką sterylności i dobrych rad.
 
Ostatnia edycja:
Pomidory najlepsze niedojrzało lekko zielone- moje ulubione solniczka w ręke i tak mogę jeść- a jak są prosto z ogródka to już wogóle;-)
większośc dzieci lubi truskawki- mój to w postaci koktajlu badz ze śmietaną ale wtedy broń boże cukru:-D
 
I znow sie rozpisalyscie.:tak:Ale wreszcie mialam chwile i nadrobilam.
Wy tak o tych robalach a ja was podczytywalam i wcinalam czeresnie.Takie piekne duze za cale 9 zl dzis zakupilam w szpitalnym sklepiku.No i po zjedzeniu ze 30 dkg,rozlupalam jedna i co?i byl rownie piekny jak te czeresnie-bialy robal.Ciekawe ile pozarlam:baffled:Kupilam kg a dzis mama mnie odwiedzila i przywiozla mi swoich czeresni ze 2 kg.No to teraz pozyje:-DOgolnie za owocami tez nie przepadam.Wole cos slodkiego.Ale teraz w ciazy to normalnie chodza za mna .Jak nie mam owocu ,to malo sie nie wsciekne.Do slodkiego juz mnie przestalo ciagnac.
No i wreszcie zachcialo mi sie kefirow.Przez cala ciaze nie moglam patrzec na mieso i przetwory mleczne a teraz ciagnie mnie i to mi sie podoba.No ale nie lykam witamin od 2 tyg bo mi sie skonczyly a facet mi nie przyslal jeszcze obiecanej paczki:baffled:wiec pewnie dlatego mam takie rozne ciagoty.
Zelazo przystopowalo biegunke i to mi sie tez podoba,bo balam sie gdziekolwiek jechac.
No to ja najgorzej wychowuje Luizke ,bo mi jej szkoda i latam za nia z jedzeniem.Ale ona potrafi caly dzien nic nie jesc a potem placze z glodu i nie moze nic przelknac.
Nic juz nie kombinuje tylko staram sie jej wpychac choc troche na sile.U mnie wasze metody by nie przeszly ,bo tesciowa sie wtraca i po kryjomu u siebie ,,dokarmia'chociaz Luizka dzielnie sie nie daje.No i wlasnie to jest to,ze u mnie kolnie,u niej kolnie i w sumie nic konkretnego nie zje bo juz nie odczuwa glodu.
Jesli chodz o nocnik ,to Luizka ladnie sika.Sama idzie do nocnika,sciaga majty,ale kupki za nic nie zrobi.Zrobi obok nocnika:baffled:
Siku do kibelka tez sama wylewa,przy czym sama sie obleje i trzeba ja przebierac,kapac i lazienke sprzatac.Tak wiec zajecie jest na okraglo.I tak sie zastanawiam,skad wezme sile do dwojki dzieciakow.Karmienie Luizki zajmuje mi ponad pol godz ,potem trzeba bedzie dzidziusia karmic,potem ja ,potem dzidziusia itd a reszta obowiazkow?zrobic zakupy,posprzatac,ugotowac,znow posprzatac to co Luizka nabroi,pozmywac naczynia,uprac itd....a i jeszcze do pracy pojsc i znalezc czas na spanie.
Ciekawe kiedy spac?:baffled:
A i pampers juz Luizce przeszkadza.zaraz jak sie obudzi,sciaga go sama i siada na nocnik:tak:wiec mimo ze nie robi kupy,nie rezygnuje z nocnikowania.
Dzis wreszcie zerknelam na termometr i w domu mam 34 stopnie .I jak w takich warunkach sie nie topic:baffled:
Ale dziwnie.Wlasnie w dole czuje cos takiego jakby male babelki buzia puszczalo.Macie tak nieraz?Luizka pod koniec tez tak robila:tak:
Mama dzis mnie odwiedzila z czego sie bardzo ciesze ale byly nieprzyjemne momenty ,przezemnie oczywiscie.Bo strasznie denerwuje mnie mamina nieporadnosc.Kiedys mi to nie przeszkadzalo ale teraz jak mam porownanie z tesciowa to ...Heh juz nieraz pisalam ze chcialabym miec mame z tym charakterem co teraz ale zeby byla taka zaradna jak tesciowa.Np mama mowi co mam robic ,choc sama wiem ale chcialabym zeby tak sama z siebie mi pomogla.Przykladowo-robilam dzis obiad, brzuch mnie bolal ale mialam do zrobienia kilka rzeczy na raz i nie bardzo dawalam rade.W pewnym momecie mama mowi ze trzeba kotlety przekrecic.No i juz nerw mnie zlapal bo pomyslalam ze zamiast mowic to sama by to szybko zrobila.I takich przykladow jest baaardzo duzo.Np Luizka wziela ze stolu sok i poszla z nim na lozko ,ja bylam zajeta.Mama mowi,ze moze by przelac go w szklaneczke bo wyleje ,no i w tym momencie,cala butelka soku wyladowala na ubraniu Luizki,na łozku.No i znow mialam dodatkowe zajecie.A gdyby nie mowila tylko sama zabrala sok jesli ja nie mialam czasu to mniej mialabym roboty.
Nie wiem co mam zrobic zeby zmienic sposob myslenia,nie przejmowac sie tym bo na pewno mamie jest przykro jak sie denerwuje.Nie chce tego a nie umiem nad tym zapanowac:baffled:
Wogole ostatnio na Luizke sie wydzieram,zeby nie rozwalala roznych rzeczy po domu bo nie moge sie schylac,ona robi mi na zlosc...Tez musze inaczej myslec i reagowac bo skutek jest odwrotny.
Chyba po prostu musze zaczac pic ziolka i miec wszystko w nosie:baffled:
Tak wiec jak widzicie.Na dzien dzisiejszy -nikt mi nie dogodzi:baffled:Taka sie zrobilam zolza:baffled:
Bylam dzis w szpitalu po odbior badan ale nie odebralam bo podobno cos tam rosnie.Jak myslicie-bede musiala isc z wynikami do gin po leki,czy po prostu przed porodem dostane antybiotyk?
 
doti, kurcze nie wiem co z tą mamą Ci doradzić, bo moja jest jej zupełnym przeciwieństwem. Wlatuje do domu jak tornado i wszytko chce za mnie robić. Tak jak Ci kiedyś pisałam, może Twoja mama ma po prostu taki charakter i tego raczej nie zmienisz. Moja siostra jest taka nieporadna, zawsze jak do mnie przychodzi pomóc to więcej przeszkadza, ale ma wiele innych zalet, a taka po prostu jest.
No jeśli chodzi o paciorkowca to podaję przed porodem antybiotyk.
 
reklama
Doti my sie rozpisalysmy??? zobaczjaki post wysmarowalas, nasze to marne pitu pitu:-D
Asia ja na weekend jezdze do tego mojego ulubionego sklepu i robie zapasy owocow na caly tydz. No i w taki tydz jak ten, kiedy parnota i gorac niesamowity musialam wlozyc nadmiar owocow do lodowki, bo by splesnialy na wierzchu. Normalnie trzymam w skrytce, ale w taka pogode w skrytce jest jak w piekarniku;-)
Nataszka dobrze Cie widziec ponownie. A przepis za minutke wstawiam do wlasciwego watku, moim zdaniem na weekend w takie upaly to superasny deserek.
 
Do góry