Dziś rzeczywiście gorąco. Poradziłam sobie z tym tak, że otworzyłam okno w pokoju, balkon na oścież do tego wentylator i jest nie najgorzej.
Wczorajszy dzień był dość intensywny. Przyjechali rodzice M i babcia, zabraliśmy ich na budowę pokazać efekty różnych działań. Później był obiadek, który wszyscy zachwalali (pomidorowa teściowej, no i robione przez nas schabowe, zapiekane skrzydełka z kurczaka, surówki z czerwonej kapusty i druga z sałaty, pomidora,kukurydzy i rzodkiewki. Do tego ziemniaczki z koperkiem. Dużo z tego zostało, więc dziś z obiadem się nie wysilam).
Dziś pakowania dzień kolejny.. Powalczyłam z butami zalegającymi w różnych szafach, przy okazji stare odłożyłam do wywalenia, po co to przewozić z inne miejsce. Podobnie z rzeczami M - kabelkami i innymi pierdółkami - poukładałam mu wszystko i podzieliłam na pudła - mam nadzieję, że będzie mu w ten sposób lepiej później korzystać z różnych rzeczy. Ale jestem już wyczerpana szykowaniem się do wyprowadzki - ogrom rzeczy jest nie do ogarnięcia - mieszkanie mamy chyba z gumy.
Jeśli chodzi o święta, to rozumiem Cię
Kruszki. Z jednej strony lubię takie tradycyjne święta,wszyscy się spotykają, mają okazję nadrobić zaległości,zjeść coś dobrego. Ale... to w sytuacji gdy i rodzina jest w dobrych relacjach i gdy mamy i babcie się nie zaharowują. A z reguły jest odwrotnie. Nie jestem za siedzeniem do późnych godzin, urabianiem się po łokcie, a później usypianiem przy świątecznym stole. Może przez to, że naoglądałam się,jak to wygląda i u mojej mamy i teściowej,które dużo zwykle szykują i przez lata szykowały, to wydaje mi się, że trzeba trochę wyluzować. Albo się podzielić z różnymi osobami z rodziny (a nie tak,że jedna robi wszystko, druga wszystko i tyle), albo właśnie zaszaleć i gdzieś kiedyś wyjechać. Lubię tradycje, rodzinność i całą tą otoczkę, ale harówka, która temu wszystkiemu towarzyszy jest czasem nie do zniesienia. A później siedzenie przy stole, objadanie się i odczucie przejedzenia i zmęczenia... Może warto więc czasem się wyłamać i zrobić tak, jak samemu się potrzebuje? Człowiek będzie chociaż trochę zdrowszy. JA nie wiem, jak teraz będą święta wyglądały. Będzie w domu małe dziecko i teraz jeździć z nim, ciągać je to tu, to tu, nie jestem przekonana do tego.Może rodzinka zjedzie się do nas. Ech, zobaczymy, jeszcze trochę miesięcy zostało do grudnia.
Podobnie jak
Asia,uwielbiam jajka na twardo z majonezem i cieniutko pokrojonym szczypiorkiem. A jajeczna to ja nigdy nie byłam. Odrzuciło mnie od jajek, kiedy mój tato,chcąc mnie porządnie nakarmić, kazał mi wciskać jajko z keczupem. Myślałam, że zwymiotuję i od tego czasu jajka mnie odrzucały kompletnie. Teraz jednak jem ich sporo. Podobnie jest z kawą. Nie ciągnie mnie do niej jakoś strasznie, czasem mam takie rzuty, że bym chętnie napiła się, nawet lekkiej, ale jakoś postanowiłam sobie nie pić w ciąży kawy i jak na razie daję i dawałam radę. Poza tym nie chodziłam do pracy, więc w każdej chwili mogłam się położyć, jak z powodu pogody chciało mi się wiecznie spać.
Dziś z kolei myślę, że chętnie napiłabym się Redd'sa - żółtego lub nowego żurawinowego. Ale jeszcze trochę trzeba cierpliwie poczekać
Myśmy zamówili z M już nową pralkę - powinna być w poniedziałek. Jak się wprowadzimy do domku (oby za 2 tyg.) to wtedy zacznę prać wszystko. Mam nadzieję, że zdążę. Na pewno, nie ma innej opcji.
Jeśli o mecz chodzi, myślę, że wygrają Włochy. Nikomu nie kibicuję, bo jestem przeciwieństwem kibica, ale może dziś obejrzę z ciekawości, kto wygra to Euro. Wieczorem jedziemy z M do męża mojej siostry,bo ma dziś urodziny,więc może razem mecz obejrzymy.
Oj ale bym miała ochotę wybrać się na basen. Nie chce mi się kupować specjalnego stroju kąpielowego,może więc wezmę szerszą bluzkę i tak sobie dam radę. Tylko czy w dotychczas dobre majtki kąpielowe bym się zmieściła - oto jest pytanie
Czas na dalsze pakowanie - udało mi się napisać trochę, bo mam internet, więc korzystam. Miłego dnia dla wszystkich