Cześć brzuchatki
,
Padam na twarz...Dobrze, że jutro już koniec roboty w tym roku
. Choć pewnie za kilka dni zmienię zdanie i będzie mi jej brakowało. Szczęśliwie niedługo pomęczę się na "bezrobociu" w domu, miesiąc, góra półtora, więc spoko luzik
.
summerbaby, asia oj tak, "psiowóz" to dla mnie koszmar
. Jak nie znoszę tych kłaków wirujących wszędzie...Jeszcze Tesiek jest z tych sypiących się na potęgę, więc po każdym wypadzie z nim tapicerka bieleje. A doczyścić toto, to prawdziwe wyzwanie 8). Ostatnio doszło do tego, że wozimy go w bagażniku, bo psychika siadała autentycznie jak się na to pandemonium patrzyło. W domu zresztą to samo. Zastanawiam się jak to będzie przy raczkującym bąblu i tych tumanach, które dziennie wydziela nasz sierściuch
?
No nic, trzeba być dobrej myśli.
A propos dziczyzny. Jest zdrowa. O żadnych przeciwwskazaniach względem jej spożywania w ciąży nie słyszałam. Osobiście jej szczerze nie znoszę, ale z pewnością jest jednym z najbardziej wskazanych mięsiw. Chuda, wolna od sztucznych pasz itd.
A wegetarian...Podziwiam. Serio. Sama kilkakrotnie podchodziłam do tematu i bez bicia przyznaję, że jestem nałogowcem mięsnym i po prostu muszę je zjeść od czasu do czasu. Ot, uwielbiam i już. Kilka dni na diecie bezmięsnej wywołuje u mnie ślinotok na samą myśl o nim. Nie jestem w stanie się tak katować...Wystarczy, że palenie rzuciłam, choć je uwielbiałam. Na mięso woli nie starczyło.
Wiem też, że można zdrowo i radośnie żyć i na diecie wegetariańskiej i wegańskiej. Znam dzieci chowane bezmięsnie i bezbiałkowo (białko zwierzęce), są zdrowe, silne i w niczym nie odstają od mięsożerców. Wszystko kwestią wiedzy i chęci! Z mięsem na talerzu jest prościej zbilansować codzienną dietę, co nie oznacza, że jest absolutnie niezbędne, o nie.
Miłego wieczoru!