MieMie
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 25 Luty 2012
- Postów
- 1 122
Witajcie kochane,
Kolejny dzień bolącego dziąsła, migdałka, lewej części gardła, lewego ucha TRAGEDIA mówię Wam. Jeśli jest część ciała, która najbardziej doskwiera, gdy zaczyna boleć, to właśnie jama ustna, zęby i dziąsła są jednymi z najgorszych. Dlatego, że jak zaczynają promieniować na inne części wokół można dostać szału. Wczoraj M kupił mi miękką szczoteczkę, pastę właśnie na krwawiące dziąsła i płyn do płukania ust – bezalkoholowy za radą Asi. Może popadam w paranoję, ale boję się płukać ust i tą szałwią i płynami z alkoholem, bo uraja mi się od razu, że część tego alkoholu albo połknę przez przypadek, albo dostanie się w jakiś sposób do dziecka. Wolę więc cierpieć ech… Paradoksalnie jak napiję się czegoś ciepłego (jak dziś herbata, czy wczoraj mleko), to jest nieco lepiej.
Doti, z podziwem czytałam o obiedzie, który zdecydowałaś się przygotować. Myślę, że właśnie nie powinnaś tyloma potrawami siebie obarczać i odpuścić sobie trochę. I radzę Ci to ja – osoba, która, jak się dowiedziała, że rodzina M przyjeżdża w odwiedziny zaharowała się prawie do granic możliwości, by narobić różnych potraw. Ale to trochę moja wina. Bo wystarczyło kupić kawałek ciasta, wystarczyło zrobić tylko jedno mięso i już. Osoby wokół powinny zrozumieć obecną sytuację i mniejsze siły, słabszą dyspozycyjność. Dlatego osoby podobne pod względem za dużych wymagań do siebie namawiam – odpuśćmy sobie, ludzie chyba nie wymagają od nas tyle, ile my same.
Jeśli o moją mamę chodzi, to mieszkamy w innych miastach i przez to taki częstszy kontakt jest utrudniony. Zresztą jak była młodsza, to strasznie się ze wszystkim napracowała. Śniadania, obiady, kolacje, desery i cała masa domowych i organizacyjnych obowiązków. Teraz często jej powtarzam, żeby zaczęła w końcu myśleć o sobie i niczym się nie martwiła. Że ma już dorosłe dzieci, które potrafią o siebie zadbać i niech w końcu zacznie żyć pełnią życia, z tatem włącznie
Agnieszka dzięki za relacje z warsztatów. Z tego, co piszesz, to rzeczywiście warto się na nie wybrać, choć długi czas ich trwania rzeczywiście może nieco przerażać. Ciekawe, czy w innych miejscowościach będą ci sami specjaliści, czy osoby z danego regionu, ale chyba to drugie. Trzymaj się dzielnie podczas nieobecności męża. Oby ten czas szybko Ci zleciał
Marcia, współczuję tych nerwowych dni w związku z mężem. Fajnie byłoby mieć na tyle pieniędzy, by móc bez stresu pozwolić sobie na różne rzeczy. Chociaż wtedy człowiek pewnie straciłby umiar w zakupach. Ja myślę, że wiele z tych nerwów minie i wiele się wyciszy, nowa sytuacja, ogólne napięcie zabiera trochę normalne myślenie. Kierują nami już bardziej emocje, obawy, napięcie i stąd to wszystko. Tak się pocieszam w gorszych chwilach Marcia, daj tam później znać, jak było w szkole rodzenia
Kakakarolina, pocieszyłaś mnie swoim postem. Nawet jeśli nie zdążę wszystkiego kupić, to i tak się to zrobi. Nie musi być wszystko perfekcyjnie. Najważniejsze jest chyba… właściwie nie wiem, co z tych wszystkich rzeczy wyprawkowych byłoby najważniejsze i niezbędne od razu po urodzeniu – jeszcze nie zabrałam się za ten wątek wyprawkowy
Domi, z moim M jest podobnie. Do niektórych rzeczy sam musi się przekonać. Bardzo długo walczył, żeby w domku wszystko samemu powykańczać. Dopiero gdy przystał na to, by kuchnię, łazienkę i przedpokój zrobili nam kafelkarze i gdy widzi, że jednak idzie im to dłużej niż sami sobie zaplanowali to stwierdził, że trochę się przeliczył. Już widzę, z jaką presją on by nam robił te kafle, jak by się nadenerwował i nastresował. Ale byłabym nieuczciwa, gdybym powiedziała, że tylko M taki jest. Też mam momenty, w których upieram się na coś, bo wydaje mi się to lepsze, a później okazuje się, że się myliłam. To chyba czysto ludzkie jednak jest J Choć M już się rozgląda trochę i za wózkami i za pieluchami w promocjach, to na razie ja go stopuję, że jeszcze za wcześnie
Summerbaby goldeny to świetna, bardzo przyjacielska rasa. Takie poczciwe wielkopsy
Irisson wyobrażam sobie, że bywa Ci ciężko, zwłaszcza w sytuacjach, gdy siły i forma nie ta, a Laurka pełna energii i życia chce gdzieś te niespożyte siły rozładować J Na pewno będzie lżej kilka miesięcy po porodzie, gdy odzyska się formę, bo teraz, z dnia na dzień zdaje się ona być coraz gorsza. Na pewno nie sprzyjają naszemu samopoczuciu i swobodnemu oddychaniu.
Ech, idę umyć me nieszczęsne zęby nową pastą i nową szczoteczką, do tego wypłuczę wszystko i będę modliła się o lepsze dziąsła. Chyba jednak mój organizm jest osłabiony.
A co dziś na obiad…może ryba, w końcu dawno nie jadłam, a podobno taka zdrowa w ciąży. Czy wy jadacie dużo ryb?
Miłego dnia Kochane towarzyszki doli i niedoli :-)
Kolejny dzień bolącego dziąsła, migdałka, lewej części gardła, lewego ucha TRAGEDIA mówię Wam. Jeśli jest część ciała, która najbardziej doskwiera, gdy zaczyna boleć, to właśnie jama ustna, zęby i dziąsła są jednymi z najgorszych. Dlatego, że jak zaczynają promieniować na inne części wokół można dostać szału. Wczoraj M kupił mi miękką szczoteczkę, pastę właśnie na krwawiące dziąsła i płyn do płukania ust – bezalkoholowy za radą Asi. Może popadam w paranoję, ale boję się płukać ust i tą szałwią i płynami z alkoholem, bo uraja mi się od razu, że część tego alkoholu albo połknę przez przypadek, albo dostanie się w jakiś sposób do dziecka. Wolę więc cierpieć ech… Paradoksalnie jak napiję się czegoś ciepłego (jak dziś herbata, czy wczoraj mleko), to jest nieco lepiej.
Doti, z podziwem czytałam o obiedzie, który zdecydowałaś się przygotować. Myślę, że właśnie nie powinnaś tyloma potrawami siebie obarczać i odpuścić sobie trochę. I radzę Ci to ja – osoba, która, jak się dowiedziała, że rodzina M przyjeżdża w odwiedziny zaharowała się prawie do granic możliwości, by narobić różnych potraw. Ale to trochę moja wina. Bo wystarczyło kupić kawałek ciasta, wystarczyło zrobić tylko jedno mięso i już. Osoby wokół powinny zrozumieć obecną sytuację i mniejsze siły, słabszą dyspozycyjność. Dlatego osoby podobne pod względem za dużych wymagań do siebie namawiam – odpuśćmy sobie, ludzie chyba nie wymagają od nas tyle, ile my same.
Jeśli o moją mamę chodzi, to mieszkamy w innych miastach i przez to taki częstszy kontakt jest utrudniony. Zresztą jak była młodsza, to strasznie się ze wszystkim napracowała. Śniadania, obiady, kolacje, desery i cała masa domowych i organizacyjnych obowiązków. Teraz często jej powtarzam, żeby zaczęła w końcu myśleć o sobie i niczym się nie martwiła. Że ma już dorosłe dzieci, które potrafią o siebie zadbać i niech w końcu zacznie żyć pełnią życia, z tatem włącznie
Agnieszka dzięki za relacje z warsztatów. Z tego, co piszesz, to rzeczywiście warto się na nie wybrać, choć długi czas ich trwania rzeczywiście może nieco przerażać. Ciekawe, czy w innych miejscowościach będą ci sami specjaliści, czy osoby z danego regionu, ale chyba to drugie. Trzymaj się dzielnie podczas nieobecności męża. Oby ten czas szybko Ci zleciał
Marcia, współczuję tych nerwowych dni w związku z mężem. Fajnie byłoby mieć na tyle pieniędzy, by móc bez stresu pozwolić sobie na różne rzeczy. Chociaż wtedy człowiek pewnie straciłby umiar w zakupach. Ja myślę, że wiele z tych nerwów minie i wiele się wyciszy, nowa sytuacja, ogólne napięcie zabiera trochę normalne myślenie. Kierują nami już bardziej emocje, obawy, napięcie i stąd to wszystko. Tak się pocieszam w gorszych chwilach Marcia, daj tam później znać, jak było w szkole rodzenia
Kakakarolina, pocieszyłaś mnie swoim postem. Nawet jeśli nie zdążę wszystkiego kupić, to i tak się to zrobi. Nie musi być wszystko perfekcyjnie. Najważniejsze jest chyba… właściwie nie wiem, co z tych wszystkich rzeczy wyprawkowych byłoby najważniejsze i niezbędne od razu po urodzeniu – jeszcze nie zabrałam się za ten wątek wyprawkowy
Domi, z moim M jest podobnie. Do niektórych rzeczy sam musi się przekonać. Bardzo długo walczył, żeby w domku wszystko samemu powykańczać. Dopiero gdy przystał na to, by kuchnię, łazienkę i przedpokój zrobili nam kafelkarze i gdy widzi, że jednak idzie im to dłużej niż sami sobie zaplanowali to stwierdził, że trochę się przeliczył. Już widzę, z jaką presją on by nam robił te kafle, jak by się nadenerwował i nastresował. Ale byłabym nieuczciwa, gdybym powiedziała, że tylko M taki jest. Też mam momenty, w których upieram się na coś, bo wydaje mi się to lepsze, a później okazuje się, że się myliłam. To chyba czysto ludzkie jednak jest J Choć M już się rozgląda trochę i za wózkami i za pieluchami w promocjach, to na razie ja go stopuję, że jeszcze za wcześnie
Summerbaby goldeny to świetna, bardzo przyjacielska rasa. Takie poczciwe wielkopsy
Irisson wyobrażam sobie, że bywa Ci ciężko, zwłaszcza w sytuacjach, gdy siły i forma nie ta, a Laurka pełna energii i życia chce gdzieś te niespożyte siły rozładować J Na pewno będzie lżej kilka miesięcy po porodzie, gdy odzyska się formę, bo teraz, z dnia na dzień zdaje się ona być coraz gorsza. Na pewno nie sprzyjają naszemu samopoczuciu i swobodnemu oddychaniu.
Ech, idę umyć me nieszczęsne zęby nową pastą i nową szczoteczką, do tego wypłuczę wszystko i będę modliła się o lepsze dziąsła. Chyba jednak mój organizm jest osłabiony.
A co dziś na obiad…może ryba, w końcu dawno nie jadłam, a podobno taka zdrowa w ciąży. Czy wy jadacie dużo ryb?
Miłego dnia Kochane towarzyszki doli i niedoli :-)